Tańczyłam z jakimś chłopakiem nie wiem jak wygląda, ale chyba się z nim całuję. Nie łączę faktów. A może ja latam. Idę poszukać Mariki. Ale karuzela. Uhuhu.
-MARIKA! - darłam się na cały pokój w którym się znajdowałam. - MARIKA AKUKU!
-Czego drzesz mordę?!
-A ja cie kocham Brajan.
-Ciekawe czy tak powiesz jak wytrzeźwiejesz?
-Czy ty piłaś?
-Czy ty jesteś nienormalna? Oczywiście, ale mam mocną głowę i odporną na alkohol. Więc pijąc więcej od ciebie i tak nie będę aż tak pijana.
-No tak. A ja zapomniałam.
-Alex?
-Nom?
-jedziemy do domu?
-Ale chcem spać
-Czyli jedziemy. Zaczekaj tu. BRUNO CHODŹ ŻE TU!!!
(B-Bruno
A-Alex
M-Marika
O-Orlando)
-B-Czego się drzesz?!
-M-Chodź tu bo chcemy do domu.
-B-Trzymaj Alex, już idę czekaj.
-A-Spokojnie postoje-właśnie teraz upadłam.
-M-KURWA BRUNO!!
-B-BiegnęPOV MARIKA
I upadła. Można się było tego spodziewać.
-KURWA BRUNO
-BiegnęChłopak wcale nie pospiesznie kierował się w naszą stronę. W tym czasie podbiegł ten sam brunet, który całował się z Alex. Ja nie miałam ochoty na podnoszenie tej pijaczki więc pozwoliłam na to temu chłopakowi. No cóż spojrzałam na Bruna, a ten se w najlepsze gada jeszcze z kumplami. Trudno.
-Ej, wait gdzie ty ją ciągniesz?! Bruno pomocy. - Nasz ,, opiekun" zjawił się natychmiast obok.
-B-Orlando puść ją-oj chyba się nie lubią
-M-Łapy precz od niej.
-O-Bo co?
-M-Bo załapiesz w mordę.
-O-Ostra, lubię takie. Ta ślicznotka też taka?
-B-Zostaw ją i wypierdalaj.
-O-Dobrze, ale najpierw muszę coś z nią zrobić.
-M- O nie, masz wpierdol. Bruno daj te parasolke.
-B-Proszę, z przyjemnościJa się z takimi dupkami nie pieszczę. Wzięłam parasol od chłopaka i spojrzałam na niego. Dałam znać ruchem głowy żeby łapał Alex. Bruno ustawił się tak żeby ją złapać. Metalowym końcem parasola uderzyłam go, a raczej pożądanie wbiłam mu ten pręt w jaja. Chłopak złożył się w pół puszczając Alex, która została złapana przez Bruna. Następnie jak tak stał i pojękiwał dostał jeszcze po dupie w brzuch i został zdzielony po łbie, parasolka nie dawała się do niczego. Następnie odchodząc kopnęłam go obcasen w kość ogonową, dobra wbiłam z siłą. Wiele osób biło mi brawo i gwizdało. Triumfowałam nie ma co. Poszłam do Alex i Bruna. Chłopak zabrał nas do samochodu i zawiózł do domu Alex. Żeby moja matka mnie zobaczyła to nie żyje. Z resztą musiałaby się mną zająć tato bo po schodach nie wejdę, a wolę tego uniknąć. Zanim się obejrzałam byłam już pod domem Alex. Bruno wziął śpiąca Alex na ręce, a mi pomógł wysiąść. Szłam slalomem do drzwi, a ten zjeb się bezczelnie jeszcze ze mnie śmieje. Palant. Chłopak otworzył mi drzwi i poszłam pierwsza, położył Alex na kanapie i przyniósł koc oraz poduszki. Rodziców dziewczyny nie było w domu także lux. Zdjęłam szpilki, pożegnałam się z Brunem, zamknęłam drzwi wejściowe i oddałam się snom.
POV ALEX 10:57
Otworzyłam jedno oko, a w nie uderzyło ostre światło zwane słońcem. Boże jak mnie suszy, moja głowa. Nie! Zamknęłam oczy i chciałam jeszcze zasnąć, ale ktoś przyszedł. Otworzyłam znów niechętnie oko, ale jak zobaczyłam Marike ze zbawienną szklanką wody i tabletką podniosłam się do pozycji siedzącej otwierając oczy normalnie.
Wzięłam szybko od dziewczyny owe dwa zbawienne przedmioty i zrobiłam co trzeba. Łapczywie wypiłam ciecz i oddałam szklany przedmiot Marice. Ta się tylko zaśmiała. Rodzice wracają dopiero po 18 razem z Mią. Więc w tym czasie może jakieś zakupy. Zobaczy się.-Dobra Alex, w kuchni masz śniadanie. Ja wracam za chwilę bo idę wziąść ciuchy od Any. Przyniosła ode mnie z domu bo wiesz, wolę jeszcze żyć.
-Dobra.Zwlekłam się z kanapy i poszłam do kuchni. Mika, bo tak czasem się na nią mówi zrobiła mi tosty z nutellą i bananem. Wyjęłam z lodówki moje ukochane waniliowe mleko sojowe i nalałam je do szklanki. Włączyłam telewizor i zasiadłam do jedzenia. Po chwili skończyłam i odstawilam naczynia do zmywarki. Idąc na górę zobaczyłam się w lustrze, tragedia. Poszłam szybko na górę żeby się ogarnąć. W tym czasie kiedy brałam z szafy jakieś ciuchy przyszła Marika.
-Rób co chcesz, a najlepiej zrób herbatę nam. Ja się tylko ogarnę.
-Dobrze.Wzięłam szare dresy, za duży t-shirt, bieliznę i kosmetyczkę. Poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Zmyłam make-up i rozczesałam włosy. Zdjęłam z siebie ciuchy następnie wrzucając je do kosz na pranie. Weszłam pod prysznic i umyłam swoje ciało jagodowym żelem. Wyszłam z przy okazji umytą głową. Ubrałam się wcześniej wycierając swe ciało. Zeszłam na dół gdzie czekała na mnie znudzona Mika.
-Co? Aż tak długo tam byłam?
-Ponad pół godziny.
-Ej to nie dużo.
-Tak można mówić o mnie bo mi by to zajęło jakieś 2 godziny. Jak na ciebie to długo.
-Przesadzasz.
-Błagam.
-No dobra może i nie.
-Właśnie.
-Dobra co dalej? Może zakupy?
-Nie, błagam jestem zmęczona. Nie wyspałam się, a latanie z tobą od sklepu do sklepu nie jest czymś co chcem dziś robić. Błagam zlituj się.
-No dobra, to czyli filmy.
-A może kosmetyczka?
-Spoko.
-I git.
-Przebiorę się i jestem.
-Masz mokre włosy.
-Zwiąże je i nie będzie widać, ciepło jest.
-Jam chcesz, czekam na kanapie.
-Okej.Ubrałam na siebie jeansy, vansy i bluzki nie zmieniałam. Do worka wrzuciłam klucze, scyzoryk, zapalniczke, pieniądze i telefon rzecz jasna.
15:36
Weszliśmy dopiero do domu narazie mojego bo Marika stwierdziła, że będzie jej się nudziło. Ogarnęłyśmy się i włączyłyśmy jakiś film. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Marika wstała żeby otworzyć drzwi. Otworzyła je a w nich stał...
Notka:Hej, mam nadzieję że się spodobał rozdział. Pap😍😘

CZYTASZ
Life For The Moment || M.G
FanfictionAlex Hoferson właśnie ukończyła gimnazjum w Londynie. Rodzice postanowiłi wysłac ją tam bo był i jest w tej szkole wysoki poziom nauczania. Dziewczyna bardzo się cieszy na powrót do rodzinnego miasteczka na północy Norwegii. Wróci do paczki swoich p...