Staliśmy w kolejce po bilety już od 20 minut. Kolejka przesuwała się bardzo powoli. Bramkarz, nie był dzisiaj w dobrym humorze, i co drugiego odsyłał z kwitkiem. Ale jakoś, się tym nie przejęłam. Bardziej martwił mnie mój starszy brat, Alec. Odkąd Clary rozstała się z Jace'em, Alec znowu zrobił sobie nadzieję. Od tamtej chwili, niebieskooki żyje nadzieją, że może on i złotowłosy, że może kiedyś będą mogli być razem. Oczywiście, próbowałam mu to wybić, z jego czarnowłosej głowy, ale on nadal idzie w zaparte. W moim umyśle, ciągle szumiały jego słowa, podczas naszej ostatniej kłótni.
-Kocham Jace'a! I nic, ani nikt, tego nie zmieni Isabelle!
Pamiętam, jak wykrzyknął mi to prosto w twarz i zatrzasnął drzwi, wychodząc z biblioteki. Biedny Alec. Czułam się okropnie, widząc jak skacze wokół Jace'a, a ja nic nie mogę na to poradzić. Zaraz, zaraz. "Przecież mogę coś zrobić!" pomyślałam, a w mojej głowie zaświeciła lampka nadziei.
-Izzy! No chodź już! Wchodzimy!—z zamyślenia wyrwał mnie niecierpliwy ton głosu, blondyna. Podniosłam głowę i skierowałam wzrok na Jace'a. Stał za bramkarzem, podtrzymując drzwi nogą, i wymachując na mnie ręką, w geście pośpieszenia.—No chodź, że! Alec jest już w środku!
Klub wypchany był po same brzegi. Stałam właśnie na schodach, przyzwyczajając się do kolorowych świateł oraz głośnej muzyki, kiedy zorientowałam się, że nie ma ze mną moich braci. Wytężyłam wzrok i omiotłam cała salę jednym spojrzeniem. "No tak. Siedzą przy barze.", stwierdziłam i niemal natychmiast ruszyłam w ich stronę, przeciskając się przez dziki tłum tańczących ludzi. W końcu stanęłam obok Alec'a, który nawet mnie nie zauważył. Wątpię, czy zauważył, coś w ogóle oprócz Jace'a, popijającego swoje ulubione Martini. Chłopak patrzył się na niego, jak cielę w malowane wrota. Czy Jace naprawdę tego nie widzi? Czy jest, aż tak ślepy? Westchnęłam i usiadłam obok niego, tyłem do baru.
W końcu postanowiłam wcielić swój plan w życie. Rozglądałam się, w poszukiwaniu jakiegoś potencjalnego kandydata, na chłopaka dla mojego brata. Oglądałam się na wszystkie strony, próbując nikogo nie przegapić. Niestety. Nikogo, kto mógłby się nadawać, po prostu nie było. A jak zdołałam wyhaczyć jakiegoś przystojniaka, to za chwilę okazywało się, że jest już z jakąś dziewczyną. Aż żal mi się robiło, kiedy patrzyłam na te wszystkie żałosne scenki, gdzie chłopak próbuje wyrwać dziewczynę tanimi tekstami, typu "Czy bolało jak spadłaś z nieba?", albo "Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?". Westchnęłam ciężko. "Czy w tym barze nie ma żadnych gejów?! Przystojnych gejów?!" jęknęłam zrezygnowana.
Postanowiłam podjąć jeszcze jedną próbę. Tym razem, na parkiecie zauważyłam dobrze zbudowanego chłopaka. Ciemne kasztanowe włosy, ciemne oczy. Nawet przystojny. Ubrany, także nie najgorzej. Miał na sobie czarne rurki, ciemno-szarą koszulę z krótkim rękawem oraz szare trampki. I ruszał się nie najgorzej. "Może on zainteresuje Alec'a" pomyślałam, i już chciałam do niego podejść i wybadać, czy także woli chłopaków, tak jak mój brat, ale w tej samej chwili zza moich pleców, usłyszałam dość wymowne chrząknięcie. Okręciłam się na barowym stołku, w stronę odgłosu.
-Zamawiasz coś, czy będziesz tak tu siedzieć i zajmować miejsce moim klientom?!—zapytał dość nie przyjemnym tonem barman. Przyjrzałam się mu uważnie. Wyglądał na zaledwie 20-22 lata. Miał półdługie, blond włosy postawione na żel, zielone oczy i bladą cerę. Chociaż nie, aż tak bladą jak u Alec'a. Ubrany był w jasne jeansy, białą koszulę i czarną kamizelkę. Patrzył na mnie z czymś, co wydało mi się wrogością. Już chciałam mu coś odpowiedzieć, ale ktoś mnie ubiegł.
-Och Paul, daj spokój—usłyszałam męski głos, równocześnie czując, jak tajemniczy gość otacza mnie jednym ramieniem.—Ona jest ze mną. Mógłbyś być trochę milszy.
YOU ARE READING
Zaczarowałeś mnie
RomanceOd pierwszego spojrzenia wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Czy dane im będzie ponowne spotkanie, gdy znają tylko swoje imiona? Czy będą mogli stworzyć udany związek, skoro ich otoczenie tego nie popiera?