(UWAGA 16+)
Za górami za lasami gdzieś za siódmą rzeką za dziewiątym możemy jest małe miasteczko w stanie Washington ....Forks.
Mieszkańcy miasta według legend dzielą się na blade twarze ,zmiennokształtnych oraz krwiopijców. Mieszka tam chłopak dość niedostępny i unikający kontaktów ze światem.... jednak co się stanie gdy do miasta dojdzie piękna nieznajoma?...
-Puść ją !-krzyknął wściekły
-Podobno nic do niej nie czujesz ?Hymm...-na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech-KOCHAM JĄ SŁYSZYSZ!? CHOLERNIE JĄ KOCHAM ,NADE WSZYSTKO-krzyknął rozpaczliwie
-Nawet życie ?-spytała cwano
-Nawet...
-Dziękujemy pani Samantho ,dostała się pani-odpowiedziała moja nowa szefowa-Masz stanowisko numer 5.-poinformowała mnie srogim tonem-pamiętaj to okres próbny.
-Nie zawiodę pani obiecuje-przyrzekłam jej.
Zadowolona oddaliłam się na swoje miejsce pracy.
Zamyślona nie zwracałam uwagi na świat. No i wpadłam na kogoś.
-Przepraszam -zamyśliłam się-wymamrotałam
-Nic nie szkodzi –odpowiedziała mi śpiewnym głosem dziewczyna na którą wpadłam. była ona blondynka o brązowych oczach.
-Ty, jesteś tą nową ?Hymm...Jak się nazywasz?
-Samantha Levine -odpowiedziałam na pytanie
-Super ja jestem Casandra Adams ale mów mi Casy. Które masz stanowisko- mówiła energicznie-Piąte-odpowiedziałam ,czując się trochę nieswojo nie lubię takich ludzi.... wolę raczej tych opanowanych.
-Piąte !?-krzyknęła zlękniona na co ja spojrzałam na nią jak na wariatkę
-Będziesz pracować ...z nim-podkreśliła ostatnie słowo
-Nim? -spytałam z irytowana-Nim –potwierdziła
-Nie rozumiem... mam być sekretarką pana Vissera –spojrzałam na kartkę a potem jeszcze raz na nią wyglądem przypominała mi dziwkę , obcisła czarna spódnica ,obcisła z dużym dekoltem bluzka w panterkę oraz kilogram tapety na ryju. Ale przy tym nadal wyglądała jak pasztet.
-Przepraszam ale Pani Levine musi już zaczynać. –usłyszałam za sobą głos szefowej udałam się na stanowisko. Był to boks na końcu Sali z co najmniej siedmioma miejscami z czego zajęte były dwa.
-Dzień dobry !-weszłam do środka niepewnie.-Dzień dobry !-usłyszałam wesoły głos dziewczyny .Odwróciłam się w stronę posiadaczki pięknego głosu. Na pierwszy rzut oka była bardzo ładna oraz blada, jej oczy były złote a włosy czarne. Była raczej drobnej postury.
-Jestem Alice –powitała mnie miło, jednak gdy ja miałem odpowiedzieć usłyszałam inny równie piękny głos tyle, że tym razem należący do mężczyzny.
-Kim jesteś?- spytał zimno. Ja miałam wielką ochotę zapytać gdzie jesteś, ale się powstrzymałam.-Dostałam pracę jako sekretarka u pana Vissera.- odpowiedziałam rozglądając się po pokoju.
-Alice czy ona jest jedną z nas lub nich ?-spytał ,a ja kompletnie go nie rozumiałam może to jakiś slang biurowy ?
-Nie –odpowiedziała krótko tym razem poważnie. Nagle zza ściany wyszedł mężczyzna. Był on bardzo przystojny. On również był blady. Jego blond włosy tylko potęgowały efekt bladości, jego oczy były szaro-niebieskie.-Dla mnie ?-spytał zdziwiony przyglądając się mi uważnie.
-Jako sekretarka –odpowiedziałam i podałam mu papiery na które nawet nie spojrzał.
-Nie-uciął krótko
-No ,ale może pan zobaczyć-znów próbowałam podać mu dokumenty jednak bez skutku.
-Nie ,zwalniam cię-odpowiedział lekko się odwracając nie wytrzymałam.
-Nie możesz!- krzyknęłam z mocą-Owszem, mogę- odpowiedział dziwnie spokojnie, ale jego mięśnie się spięły.
-Ale co powiesz szefowej....?- próbowałam jak mogłam... to przecież nie mogą mnie zwolnić w 1 dzień.
