MALEC (NIESTANDARDOWE)

40 2 11
                                    

21 w. Niby ludzie powinni być tolerancyjni
I wg otóż nie do końca...
W Californi znajduje się pewne liceum... Godne nazwania zwyczajnym nudnym i szarym... tak jak i miasteczko, w którym ów budynek się znajduje.
Wszystko się zmieni, gdy do miasta przyjedzie pewien nieznajomy.

-Kocham cię Magnusie i w dupie mam wszelkie konsekwencje-powiedział młodszy, nakładając brokatowe spodnie
-Ale wyrzuca cię z domu-powiedział zaniepokojony starszy
-I co z tego przyszedłem, żeby wygrać podróż dookoła świata z tobą-powiedział nakładając brokatową kamizelkę. Drugi tylko mu się przyglądał.
-No co peace and love musi dać czadu prawda? - powiedział szczerząc się głupio.
-Pięknie ci w różu-zaśmiał się drugi całując go.

Wielkie poruszenie zapadło w miasteczku, ponieważ rzadko ktoś tu przyjeżdżał i to jeszcze ów ktoś miał uczęszczać do liceum i miał 19 lat tak raz nie zdał, ale z niewiadomych przyczyn Magnus Bane. Właśnie on miał obudzić to miasteczko.

Pov. Alec
Alec lightwood wstał i zjadł śniadanie, ruszył do szkoły, by znów przemierzać znane mu na pamięć korytarze. Rzucił mu się w oczy napis o corocznym konkursie talentów ludzie z Nowego Yorku jeżdżą po całej Californi i zbierają młode talenty na podróż wokół świata wygrany zespół bądź wokalista śpiewa podwójnie raz obowiązkowo 2 rozrywkowo. Jednak w tym miasteczku jeszcze nikt nie wygrał. Alec nawet chciał wystartować, ale jego rodzice się na to nie zgodzili grozili mu, że go wydziedzicza...
Nagle wyrwany z zamyślenia poczułem, że wpadłem na kogoś nie 1 nie ostatni raz, ale chciałbym się stąd wyrwać...
-Przepraszam cię bardzo - powiedział jak zawsze cicho z przymkniętymi oczami czekając na ochrzan Co jest nic ci nie zrobię stary... - odezwał się jakiś nowy przyjazny głos Alec otworzył oczy zdumiony i zobaczył wysokiego azjatę w brokatowym stroju.
Po chwili chwycił się wyciągniętej do niego ręki.
-Magnus - uśmiechnął się skośnooki.
-Alec - odwzajemnił uśmiech
I tak Alec znalazł przyjaciela z którym potajemnie ćwiczył do konkursu...
2 tygodnie później
-CO TO MA BYĆ DOSTAŁEŚ 5! 5! MIAŁEŚ ŚREDNIA 6.0.
-Prze przepraszam - powiedział skruszony Alec.
-Co ty robisz nocami co? Mówisz, że się uczysz... - powiedział jego ojciec już nieźle wkurzony
Noc wcześniej
-Mamy to wygramy! - ucieszył się Alec
-Ejj cii obudzisz swoich rodziców - mówi lekko się śmiejąc Magnus
-No tak... To już skończyliśmy tak? - powiedział jakby z zrezygnowaniem
-No tak... Chcesz to spotkamy się jutro po zajęciach? Oki? - powiedział zakładając brokatowy jacket.
-Oczywiście
Powrót
-Uczę się przeciez - powiedziałem lekko oburzony
-Taak? A gdzie byłeś w piątek? - spytał podejrzliwie
-Wyszedłem do biblioteki
-NIE KLAM MASZ SZLABAN NA CAŁE FERIE
-Ale tato! Nie możesz!
Piątek...
-Jestem-przytulił się z przyjacielem Alec-tylko błagam nie idźmy naprawdę do biblioteki umrę z nudów
Magnus zaśmiał się zabierając młodego poza granice miasta
Timeskip...
-Mag ten wieczór był genialny-zaśmiał się młodszy
-Bez wątpienia-odparł mu drugi-Prawie tak jak ty-powiedział dokładnie się mu przyglądając
-Dokładnie-powiedział ze śmiechem-Czekaj co? - zatrzymał się jak wryty
-Wiesz, bo ty od dłuższego czasu mi się podobasz-powiedział mag, przyglądając mu się i zbliżając usta do jego ust chcąc złożyć namiętny pocałunek.
-Ej... - Alec odepchnął go od siebie
-O co chodzi chciałem tylko cię namiętnie pocałować? Nie rozumiem wolisz zaczynać delikatniej a może ostrzej? - powiedział z uśmieszkiem.
-wiesz od razu mnie zgwałć, Co? - powiedział z sarkazmem
-Kusząca propozycja-odpowiedział drugi
Magnus prov.
-Magnus nie jestem jakimś jebanym pedałem... -powiedział to ostro patrząc na mnie z wściekłością nie poznawałem go.
-wo wo wo... Co tak ostro? - zaśmiałem się
-Nie mów do mnie - zatrzasnął mi drzwi przed nosem... Tak po prostu tak bez słowa znaczy wyzwał mnie, ale ja myślem, że on jest inny...
Nie wierzę w to stałem jeszcze chwilę jak ten debil pod drzwiami, po czym ruszyłem w stronę auta
-lubię niedostępnych-z uśmiechem odjechałem.
Alec. Prov.
-Magnus nie jestem jakimś jebanym pedałem... - powiedziałem ostro patrząc na niego z wściekłością nie chciałem go ranić, ale tylko tak mogłem go od siebie odsunąć nie powinniśmy jakby rodzice się dowiedzieli...
-wo wo wo... Co tak ostro? - zaśmiał się. Tak po prostu co z nim jest nie tak powinien się złamać albo wkurzyć... Uh
-Nie mów do mnie - bardziej wkurzony na siebie niż niego warknąłem i zamknąłem mu drzwi przed nosem po czym, po czym wdrapałem się na górę wprost do mojego szarego pokoju, aby wejść do szarego łóżka tak smutnego bez jego cekinów płacząc szarymi łzami...
Wracając...
-Nie mogę!!? Mogę kara-nagle zobaczyłem jak jego dłoń podnosi się do góry i pada na mój policzek
-A co z szkoła? - wykrztusiłem
-NIE MA
.....

Prov. Magnus.
Minął już 2 tydzień a jego nadal nie ma w szkole dziś konkurs właściwie konkurs jest za 1 h nie no jadę po niego napisałem mu
MAG. 🏳️‍🌈
czekam pod domem
ALEC. 🦄
Co idź!
MAG. 🏳️‍🌈
SZYBKO BO SAM TAM WEJDĘ!
Alec🦄
...cholera czekaj tam
15 min później....
Alec zszedł na dół, ale był w czarnym dresie zasłaniającym twarz
-czego chcesz Magnusie? - warknął
-Idziemy na ten konkurs? - mówiąc zbliżał się do chłopaka
-Nie mogę-odpowiedział zrezygnowany
-Ale Peace and love nie istnieje bez ciebie.. - powiedział zrezygnowany oczywiście bardziej żartował niż mówił poważnie znów się zbliżając.
-Peace and Love? - zapytał zaskoczony
-Nasz zespół-był już blisko za blisko zbliżył usta swoje do jego najpierw delikatnie jakby pytał o zgodę, ale później coraz bardziej namiętnie
-CO TU SIE ODWALA ALEKSANDER DO DOMU! - nad ich głowa przeleciała... Zaraz co czy to była Kłoda?
-Tato nie rzucaj Olafem!
Ale wściekły ojciec rzucał dalej
-JAK NIE WRÓCISZ WYDZIEDZICZE CIĘ...!
-WISADAJ ALEC-krzyknął Magnus siedzący za kierownicą i uciekali a olafy atakowały tyły samochodu...
Time skip
-Kocham cię Magnusie i w dupie mam wszelkie konsekwencje-powiedział młodszy, nakładając brokatowe spodnie
-Ale wyrzuca cię z domu-powiedział zaniepokojony starszy
-I co z tego przyszedłem, żeby wygrać podróż dookoła świata z tobą-powiedział nakładając brokatową kamizelkę. Drugi tylko mu się przyglądał.
-No co peace and love musi dać czadu prawda? - powiedział szczerząc się głupio.
-Pięknie ci w różu-zaśmiał się drugi całując go.

-A tobie w niebieskim
I tak wyszliby wygrać...

Ps piosenka w opisie to ta która zaśpiewali

Mam nadzieję że się podoba przepraszam, za błędy ale pisane z deka na szybko
Specjalnie dla
love_me_tender123

One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz