#1

34 2 0
                                    

-Popierdoliło cię po całości- powiedziałam do Marka gdy zaproponował mi drinka dzień przed pierwszym dniem pracy.
-No co ?- powiedział przez śmiech rozkładając sie na swoim fotelu. Oprócz tego że był moim najbliższym przyjacielem był też moim współlokatorem. Docinki były codziennym zjawiskiem.
-Nie ma to jak zalać się w trupa na dzień przed terapia samotnego faceta- wytknęłam sarkastycznie.
-Powiedziałem drinka a nie trzy czwarte z colą alkoholiczko
-Idę spać-powiedziałam i poszłam do pokoju.

*****
-Powodzenia Katcherine- powiedział Mark otwierając mi drzwi swojego paroletniego Volkswagena.
Wyszlam z auta i przytuliłam go bardzo mocno.
-Dziekuje, jakbyś jednak nie dawał sobie rady sam to pisz. Albo dzwoń.
Uśmiechnął się, zajął miejsce kierowcy i odjechał w stronę domu.
Spojrzałam przed siebie. Przede mna widniał zadbany, lecz strasznie stary dom. Miał on ogromną werandę i cały byl z ciemno-brązowego drewna a jedynym innym kolorem były delikatne białe zdobienia. Po bokach i z tyłu znajdował się ogród. Był pielęgnowany, nie miał on jednak żadnych kwiatów, żadnych owoców. Z przodu był tylko brukowy podjazd na ktorym stał czarny Mercedes GLE. Był stosunkowo nowy ale z tyłu po lewej stronie miał ogromne wgniecenie. "Pewnie nawet go nie dotknął od wypadku"- pomyślałam.
Całość otaczał niski metalowy płotek, mierzący pewnie z metr. Gdyby ktoś chciał sie włamać niewątpliwie by mu sie udało.
Weszłam przez bramke na podjazd i przechodząc przez werande zapukałam do drzwi.
-WEJDZ!- uslyszalam meski wrzask.
"To bedzie ciężkie"- pomyślałam. Weszłam do środka. Dom był obszerny i nawet nowoczesny. Wszędzieza to był okropny burdel. To było az straszne. Wchodzą głębiej zobaczyłam chudego mężczyznę z parodniowym zarostem w spranym, błękitnym szlafroku. Leżał rozłożony na blacie w kuchni. To było naprawdę dziwne.
Facet był niewątpliwie przystojny jednak wory pod oczami i wzrok bez ani krzty chęci do życia psuły jego wizerunek. Miał bose stopy a jedna noga i jedna ręka zwisały beztrosko z blatu. Spojrzał sie na mnie czarnymi jak dno studni oczami. Nie było w nich ciepła ani sympatii. Nie było niczego.
-Jestem George- oznajmil- Twoj pokoj jest po schodach w lewo raz na tydzien jest tu sprzataczka i ogrodnik. A teraz prosze daj mi chwile pogrążyć się w swoim świecie.
Powiedział to bez żadnego ruchu, nie zmieniając objętnego dotąd głosu. Po prostu spojrzał na mnie, wyrecytował to jakby myślał nad tym nieczułym akcentem cały ranek, i z powrotem odwrócił wzrok.
Było gorzej niż myślałam.

PSYCHOTERAPEUTA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz