Byliśmy już w ruinach, przypomniały
mi, o dzieciństwie, i o.. planie.. nie udanym.
-Potwory sa już, na powierzchni?-
zapytałam, a ten zatrzymał się gwałtownie.
-Frisk jeszcze nie wpadła do podziemia..- zamyślił się.
-Czy to może oznaczać, że.. - właśnie zaczęłam przetwarzać informacje.
-Cieszę się, że tu jesteś..- uśmiechnał się, uśmiech wkradł się również moja twarz - chodźmy już..- znajdowaliśmy się w domu Toriel. Co dziwne, nie było jej w domu, więc bez zbędnych problemów przeszliśmy przez piwnicę, do snowdin. Lecz kiedy tylko przeszliśmy, Asriel znów był kwiatkiem.
-Azzy?..- patrzałam na niego pytajaco.- po kiego znów zmieniłeś się, w kwiatka?- przechyliłam głowę na bok.
-Um.. nie chcę, się z nimi widzieć, w sensie z rodzicami, jako kwiatek mogę udawać, że nie jestem ich synem, i- przerwałam mu
-rozumiem cię.. też bym nie potrafiła..- Flowey owinał mi się na około ręki, nagle coś przewróciło mnie na zimny śnieg, nad soba zobaczyłam szkieleta, w niebieskiej bluzie, którego znałam, nie od dzisiaj.
-Co ty robisz, głupi worku kości! -
Flowey wydarł się na cały głos, I rzucił Sansem twarza w śnieg- wszystko dobrze Chara?- popatrzał na mnie z troska, po czym spojrzał na szkieleta z nienawiścia i pogarda.
-N-ni- nie zdażyłam nic powiedzieć, ponieważ szkielet podniósł mnie za pomoca swojej niebieskiej magii
-Ty irytujacy chwaście! Nie rozumiesz, że to ona jest odpowiedzialna za wszystkie resety, morderstwa! Mówi ci to coś? - szkielet cisnał mna o śnieg, a Flowey zwiazał go, i wział mnie za pomoca korzeni.
-Mam to gdzieś! - Flowey ścisnał go mocniej - jeżeli się nie uspokoisz, to inaczej pogadamy- Flowey strasznie się uśmiechnał, widać było, że Sans wcale nie przejał się słowami Floweya, i użył teleportacji.
-słuchaj kwiatku- rzekł Sans- jeśli nie zabijemy "Chary" czy jak tam ona ma, ona znowu zresetuje, i nas wszystkich pozabija!- Sans zaczał krzyczeć na Floweya- rozumiesz to?! - Flowey zwiazał mnie korzeniami od stóp, do głów.
-Azzy...- zaczęłam się niepokoić.
-To nie Chara jest winna! - Flowey jeszcze bardziej się wściekł, a korzenie zacisnęły się na mnie mocniej. -To Frisk to zaczęła! - Flowey był już na skraju cierpliwości, o ile jeszcze coś z niej zostało..
-Frisk.. Ona.. nie mogłaby..-oczodoły Sansa były całe czarne.- przyszła do mnie z płaczem.. błagajac o przebaczenie, i wysłuchanie..- pauza- dlaczego miałaby mnie oszukiwać?..- spojrzał na nas. - dlaczego?.. nie wierze ci... heh. Nie dam się oszukać..- Sans chciał strzelić w nas gaster blasterem, lecz w ostatniej chwili się
powstrzymał.-udowodnij.. udowodnij mi, że "Chara" jest nie winna..- szkielet nie czekawszy, na odpowiedź któregoś z nas, zniknał.
Zapowiadaja się nowe problemy, z szkieletem. Flowey westchnał.
-Chara, czy wszystko dobrze?
-Flowey był tuż obok mnie, skinęłam głowa na tak, lecz po chwili zakręciło mi się w głowie. Opadłam bezwładnie na ziemie, a ostatnie co zapamiętałam, to krzyk Asriela, i ciemność przed oczami..
Kiedy otworzyłam oczy, przed soba ujrzałam zapłakanego Asriela, w jego normalnej formie.
-Azzy?.. - spogladałam w jego zielone oczy.- spojrzał w moja stronę, łzy leciały po jego twarzy.
-Chara~ - zaczał płakać jeszcze bardziej - myślałem.. że znowu cię stracę..- głos mu się łamał, szybko zerwałam się, i go przytuliłam, i ocierałam łzy.
-Nigdy cię nie zostawię - szepnęłam, a on uśmiechnał się lekko. Rozejrzałam się, i zobaczyłam, że jesteśmy w hotland.
W porównaniu ze snowdin, w hotland było cieplutko.- po chwili Asriel przytulił mnie i szepnał
-nie strasz mnie tak.. nigdy więcej, nie pozwolę ci odejść..
-nie odejdę.. - kocham cię, i nie chcę cię tracić.. - obiecuję..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam!! rozdział miał być publikowany już kilka dni temu, ale nie miałam okazji, lub zapominałam ;C dziękuje wam wszystkim za gwiazdki i wyświetlenia moje miśqi ;**
~ Buźka ;*