Rozdział 3

13 1 0
                                    

- Emilka, pomalujesz ze mną? - pyta Ania i kładzie mi kolorowanki na biurko. Właśnie chciałam coś napisać. Znowu nie mam inspiracji do tekstów. Zbieram się do tego co jakiś czas, ale chyba naprawdę straciłam wenę. Może jak nie będę przez pewien czas pisać, wróci.
- No mogę pomalować, ale może w salonie? Wydaje się lepszym miejscem do malowania. - Ostatnio oglądała Zaplątanych i pomalowała sobie ściany w pokoju. Tak to jest jak dziecko ma wielką wyobraźnię. Ale przynajmniej miała sporo zabawy przy tym. Mina nas wszystkich była bezcenna, potem zaczęłam się śmiać z Konradem, bo to my włączyliśmy jej tę bajkę. Nikt się nie domyśli co takiemu dziecku wpadnie do głowy.
Jak byłam w wieku Ani, to po obejrzeniu Toy Story gdy wychodziłam z pokoju sprawdzałam przez dziurkę od klucza czy moje zabawki ożywają. Niestety tego nie robiły.
- Co chcesz pomalować? - pytam gdy weszłyśmy do salonu. I otworzyłam kolorowanki. Jak ja bym chciała wrócić do tych beztroskich lat.

~*~

Perspektywa Konrada

Po wczorajszej rozmowie z Milką o wiele lepiej mi jest, mam na myśli na psychice. Tęskię za nią cholernie mocno. Dlatego myślę, że po nagraniu demo przyjadę i zrobię jej niespodziankę. Pojadę pociągiem, bo Laura nie odda mi swojego autka. Potrzebuje go do pracy. Chciałbym już pojechać tak naprawdę, chyba się pospieszyłem z tym zamieszkaniem z moją ukochaną, nie to, że jest jakoś okropnie, ale dziwnie mi jakoś. Nie czuję się tu z nią sobą. Za pewien czas zaproszę tu Emilkę, może pojedzie ze mną jak już będę wracał.

Do: Milka
Hejo, jak tam?  Nudzi Ci się? Bo mi straaasznie. Chcesz gadać? ;3

Po paru minutach dostaję odpowiedź.

Od: Milka
Maluję z Anią, też chcesz z nią pogadać? xD Bo tęskni za Tobą :p

Do: Milka
A Ty za mną już nie? XD Tak, z chęcią też z nią pogadam :D

Od: Milka
Oczywiście, że tęsknię ;* Dobra, to dzwoń :3

Do: Milka
Oki doki :*

Po dwóch sygnałach odbiera.
- Cześć Konrad! - krzyczy Ania do słuchawki. Ta mała jest taka super, jeżeli chodzi o zachowanie to jest sto procent Emilka. Jak była w jej wieku też była podekscytowana wszystkim. I ogólnie była szalona dla mnie. Poznaliśmy się przez moją mamę oraz jej ojca. Są przyjaciółmi od czasów liceum. No w sumie nie do końca przez naszych rodziców. Byliśmy na placu zabaw.

Słyszę dookoła śmiechy dzieci, kilka chciało się ze mną bawić, ale ja nie chciałem. Wolę malować na ziemi plan mojej bazy w krzakach przy wielkim dębie. Dobra z lewej strony chcę mieć widok na podwórko, trzeba pilnować czy nikt się nie zakrada do mojej kryjówki. Z prawej.. Agh, dlaczego tu musi być tak głośno? Nie można się skupić na planowaniu. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy. Może to mama. Ale muszę się upewnić. Odrywam wzrok od ziemi i widzę jak jakaś dziewczynka w zielonej koszulce i ogrodniczkach przygląda się na zmianę mi oraz mojemu planowi. I zaczyna mówić słodkim głosem.
- Cześć, jestem Emilka. Tak widzę, że bawisz się sam i rysujesz coś patykiem w ziemi. Też lubię rysować. Ale kartki są o wiele lepsze do tego niż ziemia i nikt Ci tego nie podepta na drugi dzień. - Jezu czy dziewczyny nie ważne w jakim wieku, muszą tyle gadać? Odpowiadam po chwili, żeby nie wyjść na nie miłego, bo mama może to zobaczyć i nie będzie fajnie jak na mnie nakrzyczy.
- Ymm, cześć, ja jestem Konrad. Lubię się bawić sam. Ale ja akurat nie rysuję byle czego.
- To znaczy?
- To jest plan mojej bazy, ale nikomu nie mów. Jest ściśle tajna. Dlatego robię to sam.
- Oo, fajnie. Też mam bazę. Jakbyś chciał kiedyś zobaczyć to zapraszam - uśmiecha się, widzę, że nie ma jednej jedynki. Słodko.
- Możemy się przejść do mojej bazy, ale nie zdradzaj nikomu gdzie jest, bo będzie źle.
- Rozumiem, buzia na kłódkę.

Potem jak chcieliśmy się spotkać okazało się, że nasi rodzice się znają.
Miałem osiem lat gdy się poznaliśmy, mimo iż była trochę młodsza, to była wyjątkowo mądra jak na swój wiek. Podczas jednej z naszych zabaw Emilka na mnie upadła przez przypadek i krzyknęła wtedy "Kudłaty!". Dlatego czasami mówię na nią "UPS" czyli, Upadek, Przypadek, Słowo, bo od tego się zaczęły nasze ksywki i nasze różne szaleństwa. Z tego co pamiętam wtedy ojciec Emilii był w separacji z jej mamą. Po jakimś czasie wzięli jednak rozwód. Emilka się tym strasznie przejmowała, bała się, że już nigdy nie zobaczy swojej mamy. Dlatego trochę bałem się ją zostawić w naszym miasteczku bez nikogo, co prawda ma swoją koleżankę Darię, ale ona ma pełno planów zwykle i nie ma za wiele czasu dla dziewczyny. Też często zostawała u nas podczas rozpraw, bo jej babcia mieszkała w innym mieście, a siostra jej taty żyła za granicą. W sumie zajmowałem się nią jak młodszą siostrą. I naprawdę szkoda mi się zrobiło, że kolejna osoba ważna dla niej ją opuszcza. Ale później tego nie mógłbym zrobić. Jak zrobię tutaj wszystko o czym marzę to wrócę, na pewno.
- Hej mała. Gdzie masz Milkę? Schowała się?
- Poszła wypuścić Puszka na dwór i dać mu coś do jedzenia i picia.
- O, to dobrze, bo mam dla ciebie zadanie.
- Naprawdę? Jakie?
- Bo mam niespodziankę dla Milki. I jesteś mi do pewnego zadania potrzebna. - Omówiłem jej cały plan działania, mogę jej zaufać, ponieważ nie raz coś takiego robiłem z Anią dla mojej przyjaciółki.
- Wróciłam! Musiałam posprzątać po Puszku. O czym gadaliście? - mówi Milka do słuchawki. Jak ja lubię jej głos, jest taki ciepły i słodki. Laura ma bardzo kobiecy taki już dojrzały, też go lubię.
-A, o Toy Story, ostanio oglądała to musiałem jej mały test zrobić - na szybko coś musiałem wymyślić.
-No tak, oglądała. Nie masz nic do roboty dzisiaj? Laura nie powierzyła ci jakiejś specjalnej misji?
-

Nie, dlatego właśnie dzwonię. Co malujecie?
- Kucyki! - krzyczą i zaczynają się śmiać gdy się lekko wystraszyłem.
- Boże dziewczyny, dlaczego mi to zrobiłyście, chcecie abym ogłuchł?
- Może - i znowu się śmieją. Tęsknię za nimi, szczerze bardziej niż za moimi braćmi i siostrą.
- Taaak, bardzo zabawne. Milka, pisałaś już jakieś teksty? - pytam, bo jakiś czas temu narzekała, że nic nie może napisać.
- Nic nie napisałam, nie mam inspiracji. Potrzebuje przerwy od pisania chyba, wiesz? - Da się wyczuć zaniepokojenie z jej głosu.
- No tak, rozumiem. Wiesz też tak miałem, tylko z melodią. Także wiem jak się czujesz. Spokojnie, wena wkrótce wróci i będzie wszystko w porządku. - Chciałbym ją teraz przytulić pocieszająco. Wiem, że tego potrzebuje. Potrzebowała tego również przed egzaminem gimnazjalnym, potrzebowała tego też kiedy jej rodzice się rozwodzili. Bardzo długo się przyjaźnimy znam ją na wylot, dlatego wiem, że muszę ją w jakiś sposób uszczęśliwić.
- Konrad, dzięki za pocieszenie. Ania, uważaj, nie pobrudź tego stołu! Wybacz, ale muszę kończyć. Ania wylała farbki. Może jeszcze później pogadamy, co ty na to?
- No pewnie, z chęcią - uśmiecham się, to będzie super niespodzianka dla Milki.

~*~

No witam, jak zauważyliście mamy perspektywę naszego rockmana :D będzie co jakiś czas dodawana, bo chcę abyście poznali go bliżej. Nadal mam dylemat co do długości. Ale myślę, że chyba jest okej. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i zostawicie komentarz oraz gwiazdkę ;) Trzymajcie się ciepło.

Zakazany owocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz