Rozdział ⚡️V⚡️

4K 239 331
                                    



Harry obudził się.

9:21

Hotelowy pokój.

Londyn.

Co ja tutaj robię? - zadał sobie pytanie w myślach.
Podniósł się do pozycji siedzącej. Obejrzał się po pokoju.
Zauważył siedzącego na fotelu Draco, z założoną nogą na nogę. Jego łokieć leżał na oparciu, a palce jeździły po ustach. Był zamyślony... jakby smutny.
- Draco? Co my tu robimy...?
Ślizgon nagle wbił wzrok w chłopaka. Wyglądał jak wyrwany z silnego transu.
- Um... wczoraj po naszych treningach, Ron zabrał Cię do baru. Wiem bo... też tam byłem. I wy.. przesadziliście z alkoholem. Ron zarzygał ladę, wyproszono go, H-Hermiona zabrała go do Hogwartu. A... a mnie poprosili żebym został z Tobą. Byłeś praktycznie nieprzytomny, więc postanowiłem zabrać Cię tutaj - skłamał gładko Malfoy. 
- Cholera. Nic nie pamiętam. Głowa mnie boli. Z Ronem wszystko w porządku?!
- Nie martw się. Jest pod opieką Hermiony. To chyba już wszystko wyjaśnia.
- No tak... - uśmiechnął się brunet. Jeszcze raz zeskanował Malfoya wzrokiem. Wszystko wydawałoby się być okej, lecz jego wzrok nagle zatrzymał się na szyi blondyna, która oznaczona była czerwonofioletowymi śladami.
Harry powoli przełknął ślinę. Ślizgon zauważając to, podniósł kołnierzyk koszuli.
- Musimy się zbierać.
- Hej, dopiero wstałem. Muszę się umyć, ubrać, spakować... - nie zdążył nawet dokończyć, gdy obydwoje znaleźli się w ich szatni. - Co do jasnej...
- Lepiej się przygotuj. Danny niedługo przyjdzie na trening. Masz dokładnie godzinę i 40 minut. Nie spóźnij się, bo chłopak będzie zawiedziony.
- Chwila... a ty? - zadał pytanie zmierzającemu w stronę zamku blondynowi. - Co z Twoim uczniem?
- Zrezygnowałem. - rzucił szorstko Malfoy, po czym odwrócił się i odszedł. W jego głosie było słychać wyczuwalny smutek, rozczarowanie... Był bardzo nostalgiczny.

Po paru minutach, Draco znalazł się w swoim dormitorium. Na kanapie siedzieli Crabbe i Goyle, którzy zwrócili się do niego lekko zdenerwowani:
- Draco! Gdzieś ty się podziewał? Myśleliśmy, że Volde...
- Spierdalajcie! - przerwał im krzycząc
- Co z Tobą...
- WARA ODE MNIE! NIE ROZUMIECIE?!

Trzasnął drzwiami od swojej sypialni, po czym odwrócił się do nich plecami, i osunął powoli na ziemie. Jego oczy były pełne łez. Momentami wydawał z siebie niemy krzyk.
Jedyne o czym marzył, to żeby mieć swojego Harrego obok siebie. Żałował tego, że usunął mu pamięć. Wiedział lecz, że było to konieczne. Sprawy posunęły się za daleko i zdecydowanie za szybko. Wiedział, że uczucia chłopaka mogą być nieprawdziwe lub zbyt słabe na takie posunięcie.
Mimo wszystko jednak, jedynym co go uspokajało, były wspomnienia związane z Gryfonem. Draco otworzył swoją torbę i zaczął wypakowywać rzeczy. Nagle, na samym dnie torby zauważył biały, dość luźny t-shirt. Nie należał on jednak do niego, tylko do...

- Harry.. - wyszeptał zarywającym się głosem, po czym cisnął koszulką na łóżko, a sam rozwścieczony i zrezygnowany podszedł do komody, stanął przy niej, zaparzył się, a następnie kompletnie nieświadomie zaczął z niej wszystko zrzucać. Rzeczy latały po całym pokoju, wyrywał szuflady z zawiasów, klął, szarpał się za włosy, po czym sam runął na ziemię z bezradności i siedział tak w bezruchu dobre 20 minut.

Tymczasem Potter skończył trening z Dannym.

- Idzie Ci coraz lepiej, serio. Jestem pełen podziwu młody. - powiedział zadowolony z ucznia chłopak.
- Staram się - uśmiechnął z się chłopak.
Mimo tego, że był młodszy, posturą był bardzo podobny do Harrego. Miał wysportowane ciało. Dużo uczennic zabiega o jego względy. Gdyby tylko wiedziały, że każda z nich ma zerowe szanse...

Obydwaj weszli do szatni. Harry podszedł do swojej torby i począł wyjmować z niej swoją szatę i ubrania. Danny bacznie obserwował poczynania chłopaka, śledząc każdy jego ruch, jak i każdy mięsień drgający na jego plecach przy najmniejszym wykonanym ruchu. Pomyślał, że i tak nie ma nic do stracenia, więc podszedł do swojego trenera, i spytał:

- Um.. Harry? Mam dla Ciebie propozycję, wiem, że co prawda nie powinienem tego mówić, ale skoro jesteśmy w tak dobrych układach to może... zechciałbyś wybrać się jutro na wieżę astronomiczną? Tak koło 17.00?
- W sumie to nie mam nic do roboty. Więc czemu nie?
- Wspaniale!
- Ale Danny, pamiętaj o meczu. Jest pojutrze. Grasz.
- Harry... ja się nie..
- Nawet tak nie mów - przerwał mu Potter. - Musisz. Dumbledore kazał przede wszystkim brać swoich uczniów.
- A... M-Malfoy gra ze swoim?
- Malfoy prawdopodobnie gra sam. Jako szukający. Przeciwko mnie.
- Uh, okej. - w myślach Danny rozplanowywał, jak pozbawić Draco możliwości gry. Uważał go za swojego rywala. Nie bez powodu. Widział jak się na siebie patrzą.
Chłopcy wyszli z szatni.

*Time skip*

Nazajutrz. Godzina 16:47. Schody.
Danny kroczył dumnie u boku obiektu swoich westchnień. Bacznie obserwował otoczenie. Wzrokiem skanował każdy korytarz w poszukiwaniu Malfoya. Ku jego zaskoczeniu, zobaczył blondyna w oddali. Siedział na parapecie i zamyślony obserwował cały korytarz. Danny postanowił działać. Gdy poczuł na sobie wzrok rozwścieczonego Draco, łagodnie objął Harrego w pasie.
- Danny? Co ty robisz? - spytał zdezorientowany chłopak.
Gdy zamknęli za sobą drzwi, a Danny osiągnął swój cel, czyt. Malfoy zobaczył Pottera w jego objęciach, wchodząc po schodach, Harry zwrócił się do Puchona:
- Danny, co to miało być?
- Umm... chciałem poprawić Ci szatę, ale że było to miejsce publiczne, musiałem udawać, że Cię obejmuje.
- Najtańsza wymówka jaką słyszałem.
- Czasem trzeba.
Chłopcy zaczęli się śmiać.
Gdy już znaleźli się na wieży, podeszli do balustrady, oparli się o nią, i poczęli oglądać piękne widoki. Danny z początku bał się wykonać jakikolwiek ruch. Był tak bardzo onieśmielony faktem, że stoi obok niego osoba, o której myśli dniami i nocami. Jednym słowem - obiekt jego westchnień.
Spojrzał się kątem oka na bruneta. W szacie wyglądał bardzo poważnie i męsko. Danny czuł się bezpiecznie. Nie myślał nawet o tym, że pewna blond czupryna mogłaby im przeszkodzić. Chyba był szczęśliwy...
Lekko przysunął się do Gryfona. Czuł wyraźny zapach jego ostrych perfum. Pachniał wspaniale.
Puchon skierował się w jego stronę, i rzekł:
- Harry... dziękuję Ci za dzisiaj.
- Przecież nie masz za co, przyjemność po mojej stronie.
- Nie, ja.. ja na prawdę dziękuję. To dla mnie bardzo ważne...
- Ale przecież..
- Tak jak ty. - przerwał mu Danny, powoli żałując tego co właśnie uczynił. - tak jak ty..Harry..
- Cco? Nie rozumiem?
W tym samym momencie przy wejściu pojawił się Ślizgon, który schował się tak, aby w bezpiecznej odległości obserwować całą sytuacje.
- Harry, nie widzisz tego? Nie mogę spuścić z Ciebie wzroku! Jesteś dla mnie autorytetem, co prawda to prawda ale... podobasz mi się. W innym znaczeniu...
- Danny, ja...
Puchon przerwał jego wypowiedź namiętnym pocałunkiem.
Malfoy poczuł, jak przepełnia go żądza mordu. Jednocześnie jego serce zdawało się rozsypać na tryliard kawałków. Nie spodziewał się tego, że...

Harry odwzajemni pocałunek.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani bardzo przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam teraz egzaminy, dużo nauki, mało czasu.

Wybaczcie :c

- Kajcia

Hidden DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz