Gdy zetrą się wiedza i żelazna wola

94 4 1
                                    


Przez dwa dni Gray prowadził Gajeela przez pełną pułapek dżunglę, ale gdy zatrzymał się przed drzewem z dziwnymi znakami, stwierdził:

- Dalej nie mogę pójść. Zaznaczę ci na mapie chatę starszej kapłanki, która będzie w stanie ci pomóc.

- W porządku - odpowiedział tylko Gajeel. - Dzięki za pomoc.

- Spoko - odparł Gray patrząc na niego przenikliwie. - Dlaczego w ogóle pracujesz dla jej ojca?

- Wyciągnął mnie z ulicy. Nie podoba mi się to co robię, ale gdy ją odprowadzę do jej ojca będę mógł odejść z pracy.

- I co potem?

- Nie wiem. Rodzice kiedyś mieli restaurację. Może otworzę własną.

- Na ile ją wycenił?

- 500 000.

- Czy to nie niska cena gdy chodzi o odzyskanie córki?

- Nie wnikałem. A co Ty jesteś taki ciekawski?

- Tak tylko. Powodzenia - powiedział Gray znikając w kilka sekund między drzewami. 

Gajeel przedzierał się przez gęste zarośla i tuż przed nocą dotarł do niewielkiej chatki. Gdy wszedł do środka, zobaczył niską postać siedzącą przy palenisku.

- Ty jesteś kapłanką?

- Tak - odparł skrzeczący głos.

- Możesz mi pomóc? Muszę kogoś znaleźć.

- Usiądź i rozłóż mapę.

Wkrótce narysowala mu szlak prowadzący w głąb dżungli.

- Dziękuję. Nie byłoby możliwości przenocować gdzieś na podłodze?

- Coś się znajdzie, ale najpierw powiedz dlaczego tak ci zależy, żeby ją znaleźć?

- Jeśli przyprowadzę ją do ojca, będę mógł odejść i przestanę dla niego pracować.

- I co potem?

- Nie wiem. Może własna restauracja.

- Pójdź za mną - stwierdziła tylko i zaprowadziła go do małego pokoiku. - Tu możesz spędzić noc. Rano po prostu rusz w drogę, bo ja będę w dżungli szukać ziół.

- Dziękuję - odparł zdejmując koszulkę i kładąc się na materacu. Levy tymczasem z rumieńcem na twarzy wyszła z chatki i ruszyła ciemną ścieżką do wodospadu nieopodal. Stanęła na brzegu niewielkiego stawu otaczającego wodospad i zdjęła z siebie kostium. W samej bieliźnie weszła do chłodnej wody i przez moment pływała spokojnie. Nagle zza chmur wyszedł księżyc i woda zaczęła skrzyć się niczym diamenty. Levy usiadła na skałach pod wodospadem i rozpuściła włosy, które opadły jej na plecy. Wstała powoli i gdy spojrzała w stronę swojej chatki zobaczyła Gajeela. Uśmiechnęła się i jakby nigdy nic znikła za wodospadem.

Gajeel w tym samym czasie stał za jej chatką i patrzył na wodospad. Na początku myślał, że ma przywidzenia, ale gdy wstała i spojrzała w jego kierunku wiedział, że to ona. Gdy się odwróciła jej włosy pełne kropel wody zalśniły w świetle księżyca, a wkrótce potem znikła za wodospadem. Ignorując wszystko szedł na wprost do miejsca, gdzie ją zobaczył. Nagle trafił na rozpadlinę oddzielającą go od wodospadu. Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył, że zaczęła iść w jego kierunku. Ukrył się licząc, że zbliży się na tyle, że będzie mógł ją złapać. Ale ona zatrzymała się po drugiej stronie rozpadliny i odezwała:

- Wiem, że tam jesteś. Wyłaź.

- Skąd wiedziałaś? - zapytał patrząc na dziewczynę stojącą kilka metrów od niego.

- To droga, którą wybrałby ktoś nowy w dżungli. Chcę, żebyś wiedział, że nie mogę stąd wyjechać. Inaczej Hades zdobędzie coś, czego nie powinien.

- Co ci szkodzi pojechać i zobaczyć się z ojcem?

- Zobaczyć? Ta jasne. Pewnie już zaplanował ślub. Bo niby po co nagle mnie szuka? Poza tym nie spieszy mi się do bycia zamkniętą w pustym pokoju, jak przez prawie 5 lat. Trzymaj się ode mnie z daleka Gajeel.

- Niestety jeśli chcę odejść od twojego ojca, muszę cię przeprowadzić przez próg jego domu.

- Przeprowadzić przez próg mówisz? Chyba mam pomysł - odparła z uśmiechem. - Na razie muszę lecieć, bo jestem umówiona. Trzymaj się Redfox.

- Zaraz skąd mnie znasz. Przecież nikomu się nie przedstawiałem.

Zaśmiała się znikając wśród drzew, gdy nagle dotarła do niego melodia. Wiedział, że ją zna, tylko nie mógł sobie przypomnieć skąd. Zamyślony wrócił do chatki i położył się na materacu.
Tej nocy przyśnił mu się dziwny sen. Jak zwykle w dzieciństwie wdał się w bójkę i leżał na trawie ledwo przytomny. Nagle ktoś położył jego głowę na czymś miękkim, a delikatne dłonie gładziły go po twarzy.

- Dziękuję za pomoc - powiedziała dziewczyna cicho. Próbował otworzyć oczy, ale słońce padało na jego twarz. Gdy się nad nim pochyliła, zobaczył parę ogromnych brązowych oczu i błękitne pasma włosów. - Wszystko w porządku?

- Chyba tak - powiedział próbując wstać, ale zakręciło mu się w głowie i upadł na nogi dziewczyny. Ta tylko zachichotała.

- Chyba jednak nie. Mogę tu jeszcze trochę posiedzieć. Zdrzemnij się.

Chciał odmówić, ale była taka ciepła, a jemu tak brakowało towarzystwa po śmierci rodziców. Nagle zaczęła nucić melodię, która na wiele lat utkwiła mu w pamięci. 

Gajeel poderwał się zlany potem i rozejrzał się dookoła. 'A no tak. Jestem w domku kapłanki' pomyślał podnosząc się z posłania. Słońce zaczynało się pojawiać nad horyzontem gdy wyruszył dalej. Sen nadal nie dawał mu spokoju. Był zbyt realistyczny. Wspomnienie? Ale kim była ta dziewczyna? Zamyślony nie zauważył pułapki i chwilę później wisiał głową w dół. Usłyszał dziwny pomruk i gdy obrócił głowę, zobaczył zbliżającą się pumę. 

- Super. Tylko tego mi jeszcze brakowało - mruknął niezadowolony szukając wyjścia z tej sytuacji. Nagle ktoś przebiegł bezszelestnie koło niego i wkrótce puma znikła w dżungli. Gajeel obracał się powoli wisząc za jedną nogę i w końcu spojrzał w twarz swojego wybawcy. 

- Co tu robisz? - zapytał patrząc w ogromne, brązowe oczy jak ze swojego snu. 

- Ratuję cię przed pożarciem? 

- To chyba dobry powód. Ej! Co ty robisz? - zapytał gdy nagle pocałowała go w czoło. 

- Widzę, że nadal jesteś taki drażliwy. 

- No dobra. Ściągniesz mnie w końcu? 

- Najpierw chcę prosić cię o przysługę. 

- Że jak? 

- Pomożesz mi, a ja pojadę spotkać się z twoim szefem. 

- Mówisz serio? 

- Przysięga kapłanki. 

- Zaraz. To ty byłaś wczoraj w... 

- Moim domu? Tak, a więc pomożesz mi czy nie. 

- No dobra. Niech będzie. Zgadzam się na twoją propozycję. 

Zadowolona uwolniła go jednym ruchem i jakby nigdy nic ruszyła przed siebie. 

- Idziesz? - rzuciła tylko zerkając przez ramię. 

- Chyba nie mam wyboru - stwierdził patrząc za nią dziwnie. 


Witajcie w dżungliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz