Kuj żelazo póki gorące

67 5 0
                                    


Przed zmierzchem rozbili obóz i Levy po przebraniu się w suche ubrania stwierdziła: 

- Pojutrze dotrzemy do mojego domu. 

- W porządku. A tak w ogóle jest sens się przebierać?

- Śpiwór jak na razie mam suchy i wolę, żeby taki pozostał. 

Wkrótce leżeli obok siebie słuchając szumu deszczu. Gajeel usnął szybko i wkrótce pojawił się kolejny sen. Cały czas miał wrażenie, że tym razem będzie inaczej.

Biegł po łące za niebieskowłosą dziewczyną czując irytację. 

- No dalej blaszany łbie - krzyknęła wesoło obracając się kilka razy. Mimo świecącego słońca jej twarz pozostawała w cieniu.

- Mówiłem, że masz tak do mnie nie mówić. 

- Ale cały czas majsterkujesz przy samochodach. 

- Mów co chcesz. I tak będę światowej sławy kucharzem. 

- Jak wolisz - powiedziała nagle smutniejąc. - A teraz złap mnie jeśli potrafisz. 

Prawie udało mu się ją złapać gdy pomiędzy nimi pojawiła się rozpadlina, a czyjś głos powtarzał w kółko: "Zapomnisz o niej". Obudził się z krzykiem, wyrywając Levy ze snu. Usiadła przy nim i gorączkowo potrząsała go za ramię. Telepał się na całym ciele i nie miała wyboru. Objęła go za szyję i skupiła na jednej z umiejętności, jaką otrzymała po zostaniu kapłanką. Jego oddech zaczął się uspokajać i w końcu mogła go spokojnie zapytać: 

- Wszystko w porządku? 

- Nie wiem - powiedział prawie miażdżąc ją w uścisku. 

- Kolejny sen? 

- Raczej wspomnienie. Wszystko było zbyt realistyczne. Ale już prawie sobie przypomniałem. 

- Na pewno niedługo sobie przypomnisz - wyszeptała mu do ucha. - Już ok? 

- Jeszcze moment - stwierdził, bo bardzo podobało mu się trzymanie jej w ramionach. Zdecydowanie bardziej niż powinno. Nie wiedział jak długo siedzieli, ale gdy chciał się odsunąć, zorientował się, że przysnęła oparta o jego ramię. Uśmiechnął się pod nosem i położył ostrożnie nadal trzymając ją w ramionach. Ku jego niezadowoleniu, od razu po zaśnięciu pojawił się kolejny sen. 

Tym razem szedł korytarzem gdy podbiegła do niego kilka lat młodsza wersja Levy. Uśmiechała się szeroko dopóki się do niego nie zbliżyła. Po jej policzkach spłynęły łzy, a ona powiedziała smutno: 

- Znowu to zrobił. Nie rozumiem dlaczego odbiera mi wszystko i wszystkich. A wiesz co Gajeel? Dziękuję, że tak długo byłeś moim przyjacielem. Niedługo stąd odejdę, ale zawsze będę o tobie pamiętać. Żegnaj blaszany łbie. 

Po tych słowach odbiegła zostawiając osłupiałego chłopaka pośrodku korytarza. Gajeel szybko przemieszczał się we śnie, widząc kolejne sceny. Widział jak jej ojciec wysyła kolejnych ludzi, żeby sprowadzili ją do domu. Wśród nich rozpoznał Graya i Juvię. Nie wiedział, jak długo spał, ale gdy wspomnienia dotarły do chwili obecnej, przebudził się. Gdy zorientował się, że nadal trzyma ją w ramionach, uśmiechnął się szeroko. Udało mu się w końcu odzyskać wspomnienia, a kluczem do nich okazała się Levy. Patrzył jak zaczyna się budzić i gdy zobaczyła, jak blisko siebie są, próbowała się uwolnić. 

- Puść mnie w końcu. 

- Nie. 

- Puszczaj mnie ty... 

Witajcie w dżungliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz