3

28 3 0
                                    

Diane jechała po prąd. Przeciskała się między pojazdami. Każdy kierowca na nią trąbił. Nie przejmowała się tym. Nie miała zamiaru stać w korku na drugim pasie. Spojrzała ukradkiem na zegarek. Miała mało czasu. Przyśpieszyła. Schyliła się, by zminimalizować opór powietrza. Gnała jak szalona przechylając się raz na jedną, raz na drugą stronę. Potrafiła utrzymać równowagę pod każdym kątem nachylenia. Wiatr wiał jej w twarz. Lubiła ryzyko. Czuła, że została stworzona by narażać swoje życie. Była uzależniona od adrenaliny. Zwykły wandalizm i napady nie dawały jej takiej satysfakcji jak kiedyś. Teraz potrzebowała o wiele mocniejszej dawki. Wyminęła szarego suv'a i ostro skręciła w lewo. Wjechała w ciemny, obskurny zaułek. Zwolniła. Podjechała do drzwi jednego z domów. Zatrzymała się przed nimi. Zsiadła z motoru. Zaczęła przetrząsać obszerne, wewnętrzne kieszenie płaszcza. Szarpała się kilka chwil, lecz w końcu udało się jej wyłowić mały kartonik papieru. Zapukała do drzwi trzy razy. Otworzył jej niski oblech.

- Czego?- burknął.

- Ja w tej sprawie- dziewczyna pokazała kartonik.

Mężczyzna uśmiechnął się.

- A... To ty jesteś tą sławietną Pirate?

- Tak to ja- odpowiedziała pośpiesznie.- Mogę?

- A zapraszam serdecznie. Postawiłem na ciebie całkiem sporą kwotę, więc mnie nie zawiedź.

- Postaram się- uśmiechnęła się sztucznie.

Wręczy jej świstek papieru z jego podpisem.

- Daj to chłopakom przy bramie. Powodzenia- uścisnął jej dłoń.

- Dziękuję- szybko odwzajemniła uścisk.

Wzięła kartkę do ręki. Ruszyła w stronę motoru. Wsiadła na niego. Podjechała pod bramę. Pokazała dwóm młodziakom papier, a ci natychmiast ją przepuścili. Znalazła się na wąskiej dróżce. Prowadziła ona do zjazdu do garażu. Jednak przy samej krawędzi delikatnie skręcała w prawo. Diane nasunęła kapelusz na oczy. Pojechała wąską ścieżką przed siebie. Słyszała gwar i gwizdy. Była już nie daleko. Wjechała między tłum ludzi. Wszyscy się przed nią rozstąpili. Przejechała powoli. Zatrzymała motor w odosobnionym miejscu. Podeszła do kas.

- Kiedy wyścig numer trzy?- spytała od niechcenia.

- Za dziesięć minut- dziewczyna w okienku oglądała swoje paznokcie.- Jaki kolor będzie mi bardziej pasował? Różowy czy turkusowy?- spojrzała na Pirate.

Diane patrzyła na nią chwila, po czym odeszła od okienka.

- Ej!- plastik patrzył za dziewczyną.

Machnęła ręką, a później jeszcze wściekła pokazała jej plecom dwa środkowe palce. Diane nie przejmowała się tym. Przeciskała się między ludźmi rozglądając się za swoim dobrym przyjacielem. Wyciągała szyję jak mogła, by spojrzeć ponad głowami tłumu. Rozglądała się w każdym kierunku, ale nigdzie nie udało się jej dostrzec przystojnego blondyna. Wróciła do motoru i udała się na tor.  Zdjęła kapelusz, a na jego miejsce założyła kask. Lubiła ryzykować, ale wiedziała, że na nielegalnych wyścigach bardzo łatwo o różnego rodzaju urazy.

- Potrzymać ci okrycie głowy pani?- usłyszała znajomy głos zza pleców.

Uśmiechnęła się i odwróciła.

- Z przyjemnością- podała mu kapelusz.

- A co z płaszczem pani? Nie będzie ci przeszkadzał?- wyszczerzył swoje białe kły.

- Trochę będzie, więc mam nadzieję, że mi go potrzymasz na ten krótki czas- zdjęła skórę i rzuciła mu ją.

Złapał ją bez problemu.  Chwilę się jej przyglądał, po czym narzucił na swoje ramiona.

- Ciężka- zmarszczył brwi.

Pirate już go nie słyszała. Usadowiła się na swoim motorze. Odpaliła silnik. Zamknęła oczy. Odetchnęła głęboko. Z kieszeni jeansów wyjęła parę skórzanych rękawiczek. Popatrzyła na nie sceptycznie. Nie nadawały się na motor, ale innego wyjścia nie miała. Każda pomoc była potrzebna, a stabilność kierownicy była największym priorytetem. Założyła rękawiczki. Położyła dłonie na kierownicy. Stresowała się. Była jednym z faworytów na wygraną. Od kilku miesięcy trwały rozgrywki o tytuł "Najlepszego Ridera w Kalifornii". Diane zaszła bardzo daleko. Potrzebowała respektu, by jej plan się powiódł. Do finału przeszło tylko pięć osób. Była jedyną dziewczyną. Oczywiście płeć piękna pojawiała się na wyścigach, ale rzadko jako kierowcy. Było parę dziewczyn, które jeździły wyśmienicie, ale były to typowe feministki. Stworzyły stowarzyszenie wzajemnej adoracji. Nie nawidziły obcych. Diane chciała kiedyś do nich dołączyć. Wyrzuciły ją ze spotkania na zbity pysk. Od tamtego czasu poprzysięgła sobie zemścić się na nich. Otworzyła oczy. Spojrzała przed siebie. Cycata, szczupła dziewczyna wyszła na tor przed nimi. Na ramieniu miała opartą flagę w czarno-białą kratkę. Zatrzymała się. Odrzuciła swoje kasztanowe włosy. Pokręciła chwilę tyłkiem, uśmiechając się przy tym przesłodko. Kilku mężczyzn na widowni zawyło. Dziewczyna wyszczerzyła się szerzej. Uniosła flagę i nią machnęła. W tym samym czasie inna kobieta stojąca na trawniku po wewnętrznej stronie toru wystrzeliła z małego rewolweru na sześć naboi. Rozniósł się huk. Finał się rozpoczął, a Pirate musiała go wygrać. Nawet jak miałaby iść po trupach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Drugs can change your life [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz