Cz 2

94 4 3
                                    

Czuła się tak strasznie bezużyteczna. Co prawda, przybyła do Balenvii zaledwie dwa dni temu, ale brak jakiejkolwiek możliwości działania w sprawie zupełnie wytrącał ją z równowagi. Przeszukiwała podnóże wzgórza już kilka razy, dokładnie sprawdziła ścieżkę do wioski, zapuściła się nawet na obrzeża lasu graniczącego z Balenvią. Na przekór wszelkim staraniom i dociekliwości nie udało się jej jednak znaleźć żadnej poszlaki.

Opadła ciężko na murek przed wioską, wydając z siebie długie westchnienie.

- Ty narzekasz? TY? - Oburzył się Chrome przysiadając się obok. - Ja tu jestem już od tygodnia i nadal nic mi nie pozwolił zrobić. "Przepytaj mieszkańców." "Nie zbliżaj się do jaskini." "Nie marudź i rób co ci każę." - Uszczypliwie imitował ton Nevry. Dziewczyna zachichotała lekko, po czym oboje westchnęli smutno. - Jest niesprawiedliwy. Jestem w stu procentach pewien, że wyjaśnienie tej sytuacji jest gdzieś w tej jaskini, a on nie pozwala nam tego zbadać!

- Wiem i czuję to samo. Ale to on jest szefem. Dosłowie...

- Tja... No ale nie mam zamiaru kisić się tutaj ani chwili dłużej! Chodź, musimy z nim porozmawiać! To jest nie fair, że nie pozwala nam sobie wcale pomóc! Po jakie licho nas wysłali z Kwatery Głównej do tej dziury, skoro nie pozwala nam nic tu zrobić! - Młody wilk zerwał się na równe nogi z impetem i wpatrywał się w dziewczynę z żarem w oczach.

- Zgoda. Jeżeli naskoczymy na niego we dwójkę,to powinien się złamać. - Wstała i otrzepała tył spodni, po czym żwawym krokiem ruszyli w stronę groty. Już z oddali widzieli swój cel. Nevra stał przed wejściem do groty z bardzo zamyśloną miną. Westchnął ciężko i odwrócił się w ich stronę, zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć.

- Dwa sfrustrowane szczeniaczki przyszły poszczekać na ich Pana?

- Nevra... - Follett zrobiła krok do przodu. Wampir uśmiechnął się szyderczo i pochylił w jej stronę, zbliżając swoją twarz do jej.

- Nie mam nic przeciwko, żeby ta piękność się koło mnie kręciła, nawet jeżeli będzie szczekać, wiem jak ją uciszyć... - Posłał jej szarmancki uśmiech. - Ale ty, to już tłum. Nie jesteście zbyt rozgarnięci, mówiłem wam, żebyście siedzieli w wiosce póki was nie będę potrzebował.

- Ale my nie chcemy już dłużej siedzieć bezczynnie w wiosce! - Chrome nastroszył ogon w złości.

- Pozwól nam pomóc... Sam nie możesz... - Nevra przycisnął palec do ust Follett na znak, żeby się uciszyła.

- Zgoda. Ostatniej nocy doszło tu do osunięć ziemi i kolejnego zatrucia. Jeden ze strażników został znaleziony nieprzytomny nieopodal wejścia do groty. Poszukajcie poszlak w okolicy i zapytajcie mieszkańców o jakiekolwiek informacje z wczorajszego wieczoru. - Przesunął palec wzdłuż ust dziewczyny kilka razy, zanim jej wzburzenie sięgnęło zenitu i postanowiła go uderzyć. - Takie miękki i ciepłe... Aż chce się je całować. - Zaśmiał się całując opuszek palca, którym wodził po jej ustach.

- To akurat wiem. - Odparła wyniośle, wycierając się wierzchem dłoni. - Nie jeden o tym marzy, ale tylko wybraniec będzie mógł się tym nacieszyć.

- Oho, czyżby Valkyon był tym wybrańcem? - Nevra wyszczerzył zęby w podym uśmiechu. Na dźwięk imienia Szefa Straży Obsydianu jej serce zabiło mocniej. - Żalił się nam, jak to się na niego rzuciłaś ostatnim razem. Wiesz, jak masz ochotę się do kogoś poprzytulać... - Follett już go nie słuchała. Serce przeszył jej lodowaty sztylet na słowa, które właśnie usłyszała. Powiedział im..? Żalił się..? Wiedziała, że głupio zrobiła, że ten wybuch emocji, których doznała podczas jego nieobecności, to co mówiła Karenn, jej własne myśli i rozważania, pchnęły ją do tego wszystkiego. Czuła się głupio w tej samej sekundzie, w której poczuła jego ramiona dookoła siebie, ale ta informacja... Fiołkowe oczy zaszkliły się od łez, których nie chciała, żeby ktokolwiek widział. Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie nie zważając na kłócących się Chroma i Nevre.

Uważaj, o co prosisz...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz