*3 miesiące wcześniej*
Była zimna, pochmurna noc. Na niebie zbierały się ciemne chmury, wydawało się iż będzie padać obfity deszcz, sceneria niczym horroru nieprawdaż ? Jednak to wszystko działo się w realnym życiu mieszkańców Riverdale. Od pewnego czasu, nawet jasne słońce przestawało cieszyć, gdyż każdy wiedział iż po nim nastąpi mrok.
Jest to świat gdzie prawda miesza się z kłamstwem i nic nie jest takie jakim się wydaje. To świat pełen złudzeń i nadziei. Niepewność, to jedyne słowo które definiuje to miasto.
Tak naprawdę każde wydarzenie, ciężko jest racjonalnie wyjaśnić, jednak niektóre fakty są nie do podważenia.
Tutaj liczą się tylko pieniądze i wpływy. Dobroć serca, czy też jakakolwiek empatia nie mają znaczenia.
Klątwa jaka ciąży na rodzinie Bloosm, nie daje nam spać po nocach, myślimy tylko o niej, to ona nadaje naszym życiom sens. Świat uzależnił się od tej mrocznej zagadki. Pewnie każdy z was zastanawia się kto?, jak? I dlaczego?, ośmielił się zab. ić tak wpływowego młodzieńca. Tak naprawdę odpowiedź była tuż obok, jednak nikt nie ośmielił się podejrzewać .......
Obudziłem się rano słysząc jakiś niepokojący hałas. Ktoś starał się za wszelką cenę wedrzeć na moją posiadłość. Miałem zamiar to sprawdzić, ponieważ nie mam we krwi tchórzostwa, jednak życie nauczyło mnie, aby się nie wychylać bez potrzeby.
Hałas ustawał co chwilę, a potem znów się nasilał. Spostrzegłem tylko cień odbijający się od jasnej, policyjnej latarki.
Zatrzymali mojego tatę. Mój świat się zawalił.
Może nie mam z nim kontaktu ale, jednak jest to moja rodzina, jedyne co teraz mam.
*kolejny dzień*
Błądziłem bez celu po mieszkaniu, nie potrafiłem się odnaleźć. W głowie miałem tylko jedną myśl, dlaczego jestem tak beznadziejny.
-puk puk- znów po mieszkaniu rozległ się hałas- Jug, to ja Betty, proszę otwórz mi- nie miałem ochoty na żadną rozmowę, wszystko mnie przytłacza. Jednak pod wpływem impulsu, a może alkoholu sam nie wiem, podszedłem do drzwi.
-Betty, wiem że się martwisz, ale ja chce być sam. Duży ze mnie chłopak, poradzę sobie. Jak widzisz wszystko jest ok- mówiłem to bez przekonania, a mój język plątał się w każdą stronę. Z chwili na chwilę coraz bardziej traciłem oddech. Zrobiłem się senny, magle straciłem świadomość.
Betty:
Dziś był tak zakręcony poranek, nie wiedziałam za co mam tak naprawdę się złapać. Praca w gazecie, obowiązki domowe oraz szkoła. A jeszcze artykuł o przebudowie kina, byłam tak bardzo zajęta.
Wszystko szło dobrze, kurz z chwili na chwile znikał z mych jasno szarych mebli. A nawet artykuł tworzył się jakby sam, tylko przy pomocy mych dłoni.
-Betty, wiem że jesteś zajęta, ale FP został aresztowany, podobno przyjażnisz się z jego synem. Pomyślałam że zawieziesz mu jakieś przekąski, i przy okazji dotrzymasz mu towarzystwa. - podczas mojej pracy, przeszkodziła mi mama. Informacjia jaką mi przekazała, była dla mnie dość szokująca. Niby mam świadomość o jego lewych interesach, jednak nigdy nie zastanawiałam się jaki jest dla Jugheada. Mam tylko nadzieję że to jakieś nieporozumienie.
- Betty słyszysz co mówię, czy mam poprosić ojca- ponownie zapytała mnie mama, tym razem nieco głośniejszym tonem,
- Tak mamo przepraszam, już jadę. Zadzwonię może do...- nie zdążyłam dokończyć, gdyż przerwała mi mama,
-Wolę abyś pojechała tam sama, Jug potrzebuję Ciebie, a nie tych prymitywnych osobników-.
Po chwili stałam już niepewnie pukając do drzwi przyjaciela.
-puk- raz zapukałam do drzwi cichutko, - puk- teraz nieco głośniej i pewniej- Jug, to ja Betty, proszę otwórz mi- po dłuższej chwili miałam już odchodzić, gdy moim oczom ukazał się Jughead.
Wyglądał inaczej niż zazwyczaj, co prawda jego styl ubierania się zawse był niechlujny, jednak dziś Jug wyglądał naprawdę kiepsko. Jego włosy sterczały w każdą możliwą stronę, a oczy były przekrwione. Ewidentne było że, nie spał całą noc. Gdy widziałam go w takim stanie, moje serce jakby drgnęło, coś poczułam. Oczywiście to tylko współczucie, bo przecież sie przyjaźnimy, a mi go zwyczajnie szkoda.
-Betty, wiem że się martwisz, ale ja chce być sam. Duży ze mnie chłopak, poradzę sobie. Jak widzisz wszystko jest ok- tymi słowami przywitał mnie Jug
"Serio Jug, myślisz że to mnie przekonało, jasne że nie. Możesz mówić co chcesz, ale widzę iż coś jest nie tak. Zle znosisz rozłąkę z ojcem, pamiętaj będę przy tobie zawsze, kocham cię Jug" - te słówa bardzo chciałam w tej chwili do niego powiedzieć, chciałam aby poczuł się ważny. Aby zrozumiał, że jest bardzo wartościowy i na kimś mu zależy.
- Przepraszam że cię niepokoję, ale mama prosiła abym ci coś przekazała, mogę wejść ? - cała pewnosć siebie mnie opuśćiła, gdy zobaczyłam jak Jughead powoli ssuwa się na ziemię.
Tak bardzo się o niego bałam, mimo iż Jug ma drobną posturę, ze strachu nie miałam pojęcia jak go podnieść. Chwilę mi zajęło zanim nabrałam odwagi, podniodłam go i delikatnie zaniosłam na zabrudzoną od ubrań kanapę.
Zresztą całe mieszkanie takie było. Wszędzie było porozrzucane puste buteki po piwie, brudne ubrania, a nawet resztki jedzenia. Jednym słowem panował tam duży bałagan.
Gdy Jughead powoli odzyskiwał siły, postanowiłam posprzątać jego mieszkanie. Chciałam zrobić dla niego coś dobrego.
Jughead:
Skradam się powoli, wszędzię panuję ciemność, a ja widzę tylko krew. Mam ją na rękach ubraniu, twarzy, wszedzię gdzie jest to możliwe.
Morderca.
Tylko to słowo krąży w mojej główie, - JA NIKOGO NIE ZABIŁEM, TO NIE JA ZOSTAWCIE MNIE- krzyczęm czyję się taki mały bezbronny, chce uciec, jednak wszedzię tylko ciemność, świat pozbawiony barw.
Słyszę w oddali moję imię, ktoś mnie wolą. Nie jest to już mocny ton, tylko delikatny anielski głos, z sekundy na sekundę słyszę go wuraźniej. Nie ma w nim nic co mnie mogło by niepokoić. Uspokaja mnie.
CZYTASZ
Change my life *Betty and Jughead/Riverdale
FanfictionWszystko co to dej pory było miłością okazała się tylko przyjaźnią, a wszystko co było obojętnością przeradza się w miłość. Uczucia bywają złudne, jednka trzeba nauczyć się się je rozpoznawać. #24 w kategorii zmiana - 2018 #20 w kategorii riverdale...