Rozdział 2

176 14 4
                                    

- Jak się trzymasz, stary? – zapytał Nino, kiedy przyszedł mnie odwiedzić.

Ostatnio nic mi nie wychodziło. Na studiach ledwo wyrabiałem z materiałem, w pracy miałem pełno spóźnień przez co groziło mi zwolnienie, a jakby tego było mało, zalegałem z czynszem za mieszkanie.

- Jest okej – skłamałem. – Proszę wejdź – zaprosiłem go do środka. – Chcesz coś do picia? Kawy? Herbaty? – dodałem, gdy zajął miejsce na sofie w salonie. Ledwo się tam zmieścił, gdyż ciuchy i śmieci zajmowały większą część pokoju.

- Zrobiła się z ciebie całkiem niezła pani domu. – Nino próbował rozluźnić atmosferę.

- Taa – odparłem niemrawo. Od kiedy wyprowadziłem się od ojca musiałem zacząć radzić sobie sam. Było to dla mnie dość trudne. Musiałem nauczyć się wielu, dla innych, podstawowych czynności, takich jak gotowanie, sprzątanie czy pranie. Niestety często szło mi to dość opornie. – Chcesz coś do picia? – powtórzyłem poprzednie pytanie. Jakoś nie miałem ochoty schodzić rozmową na tematy związane ze mną.

- Nie, dzięki – odparł szybko Nino.

Zapadła między nami cisza. Ostatnio mieliśmy coraz mniej tematów do rozmów. Czułem, że oddalamy się od siebie. Nasza przyjaźń powoli ulatniała się, tworząc z nas obcych sobie ludzi. Marzyłem by móc rozmawiać z Nino jak dawniej. Nie mogłem jednak cofnąć zmian, które we mnie zaszły.

- Jak tam Alya? – spytałem. Zawsze kiedy robiło się zbyt niezręcznie, ratowałem atmosferę pytaniem o dziewczynę Nina.

- Chyba dobrze. Znaczy... ostatnio jest dość nerwowa. Wiesz studia i te sprawy, niedługo zalicza semestr – powiedział trochę przygaszony. – Ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Ostatnio spędza więcej czasu z Marinette. W piątek idą na mecz Lacrosse.

- Tą Marinette? – zapytałem z nadzieją w głosie.

- A znasz jakąś inną Marinette? – Podniósł do góry jedną brew.

- Wiesz może co u niej? – kontynuowałem.

Nino spojrzał na mnie podejrzliwie, po czym najzwyczajniej w świecie zaczął się śmiać.

- Nadal cię trzyma, co?

- Nie – skłamałem. – Już dawno dałem sobie z tym spokój. – Nino uśmiechnął się na te słowa. Doskonalone wiedział, że nie byłem z nim w tej sprawie szczery. – Chcę tylko wiedzieć co się dzieje z moją starą przyjaciółką.

Nino spojrzał na mnie, wyraźnie się nad czymś zastanawiając, po czym odpowiedział:

- Będziesz miał okazję sam ją o to zapytać w piątek. Mam jedno zaproszenie, a z tego co pamiętam lubisz Lacrosse.

- Ale...– Chciałem coś powiedzieć, lecz mi przerwał.

- Nie ma żadnych „ale". Wyjdziesz w końcu z tej nory i spotkasz się ze swoją Julią, Romeo – powiedział dobitnie. - Raz możesz sobie trochę odpuścić. Wrzuć na luz, zacznij znów żyć – dodał bardzo emocjonalnie gestykulując rękoma. – Wiesz Carpe diem i te sprawy.

Uśmiechnąłem się lekko.

- To niemożliwe, Nino.

- W takim razie zrób to dla mnie. Ja nie mogę tam iść, a chciałabym aby ktoś miał oko na Alyę. Proszę pójdź tam, stary. – Położył dłoń na moim ramieniu.

Nino był bardzo uparty. Gadał ze mną jeszcze piętnaście minut, podczas których zdążył przekonać mnie do wszystkiego. W jednym Gabriel się nie mylił - mój szkolny przyjaciel naprawdę miał na mnie duży wpływ.

Coda||MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz