Rozdział 3

142 11 6
                                    

Nie było tak źle jak myślałem. Co prawda nie przepadałem za pracą modela, ale szło się przyzwyczaić. Miałem znacznie więcej do powiedzenia niż kiedy byłem dzieckiem. Gabriel pytał się mnie o zdanie odnośnie terminów sesji i nie narzucał mi ich zbyt wielu. Zupełnie jak nie on.

- W środę zaczniemy zdjęcia do nowej kolekcji. Jeżeli ci to odpowiada, proszę cię abyś przyszedł o czternastej – powiedział Gabriel pewnego popołudnia. Pracowałem u niego już tydzień. Płacił mi dość dobrze, chociaż upierałem się aby tego nie robił. Oczywiście nie chodziło o to że nie chciałem obarczać go wysokimi kosztami, po prostu czułem wstręt do jego pieniędzy. On jednak się uparł.

- Dla mnie okej – odparłem, kierując się w stronę wyjścia. – Do widzenia.

- Zaczekaj! – zawołał nagle. – Proszę, daj mi jeszcze kilka minut.

Odwróciłem się w jego stronę, patrząc mu w oczy. Był nieco zdenerwowany.

- O co chodzi? – Oparłem się o ścianę, oczekując jego odpowiedzi.

- Czy mógłbyś – zawahał się chwilę – pojechać wraz ze mną na najbliższy pokaz w Anglii?

- Nie wspominałeś wcześniej, że będę musiał z tobą gdzieś wyjeżdżać. Sesje zdjęciowe miały być tylko w Paryżu – przypominałem lekko zły.

- Tak, wiem i będę się tego trzymać. Po prostu miałem nadzieję, że może zgodzisz się ze mną pojechać. Dawniej wiele razy mnie o to prosiłeś.

Zaśmiałem się.

- To dlaczego nie zaproponowałeś mi tego wtedy, co? – zapytałem. – Żegnam. – Opuściłem pomieszczenie, nie dając mu szansy odpowiedzieć.

- Wszystko dobrze? - Głos Marinette, przywrócił mnie do teraźniejszości. - Mam wrażenie, że wcale mnie nie słuchasz.

Byliśmy właśnie w parku. Siedzieliśmy obok siebie na jednej z ławeczek. Słońce delikatnie ogrzewało nasze twarze, a lekki wiatr rozwiewał włosy.

- Przepraszam, zamyśliłem się. – Próbowałem się jakoś usprawiedliwić. – Mogłabyś powtórzyć?

Spojrzała na mnie współczująco. Musiała wyczuć, że było coś nie tak. Nie naciskała jednak abym jej wyjaśnił.

- Mówiłam, że przyszedł list z Mediolanu, w którym napisali, że mnie przyjęli. – Przed oczami machnęła mi wspomnianą wcześniej kartką. – Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. O co chodziło im o w tym fragmencie: „Pani ogromny talent został zauważony również u innych znanych projektantów." Wiesz coś może o tym? – Przysunęła się do mnie niebezpiecznie blisko.

Podrapałem się nerwowo po karku, po uśmiechnąłem się niewinnie.

Miałem nadzieję, że się nie domyśli.

- Tak? To przepraszam, bo wydawało mi się, że jak na razie tylko jeden znany projektant widział moje prace i mógłby się za mną wstawić, gdybyś poprosił go o to, ale skoro mówisz, że nie masz z tym nic wspólnego – powiedziała z udawanym żalem.

- Domyśliłaś się? – szepnąłem cicho.

- To było oczywiste.

Wtuliła się nagle we mnie. Przez chwilę siedziałem bezruchu, próbując ogarnąć co się wydarzyło, a następnie odwzajemniłem uścisk.

- Jesteś cudownym przyjacielem – wyszeptała mi wprost do ucha. Moje policzki lekko zarumieniły się na te słowa. – Chciałabym się jakoś odwdzięczyć. Może... – zastanawiała się – poszedłbyś ze mną do klubu? Wiesz, aby trochę poszaleć zanim wyjadę. – zakończyła z uśmiechem, kładąc głowę na moim ramieniu. Czułem rosnące ciepło od policzków i coraz szybsze bicie mojego serca. Nigdy wcześniej ani później nikt nie doprowadzał mnie do takiego stanu. Marinette była tą jedyną.

Coda||MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz