Uwaga!: Rozdział nieskończony
*
Czułem się beznadziejnie.
Cały następny dzień spędziłem na rozmyślaniu o ostatnich wydarzeniach. Potrzebowałem samotności, więc zamknąłem się w pokoju, a w pracy powiedziałem, że się rozchorowałem. Tym sposobem zostałem tylko ja i moje niespokojne myśli... no i jeszcze ktoś.
- Wyglądasz jak siedem nieszczęść – skomentował Plagg, latając tuż nad moją głową. – Kac czy ta panna twoich marzeń?
- Proszę, przestań. – Rzuciłem się na łóżko. Szybko przykryłem głowę poduszką, aby ukryć rumieńce, które pojawiły się, kiedy tylko wspomniał o Marinette. Właśnie, Marinette. Czy ona też myślała o naszym pocałunku jak ja?
- Raczej niczego nie pamięta – skwitował Plagg.
- Zaczynasz mnie przerażać. – Wychyliłem głowę aby spojrzeć na Plagga. Swoje małe łapki założone miał jedna na drugą, a na jego twarzy widniał uśmiech. – Czytasz mi w myślach czy coś? – zapytałem.
W odpowiedzi mój kwami wybuchnął śmiechem. Przyjąłem to za tak. Nigdy więcej nie wracaliśmy do tego tematu.
- Może do niej zadzwoń? – zaproponował w pewnym momencie.
Zdziwiłem się.
- Jesteś naprawdę dziwny. Nie tak dawno zarzekałeś się, że moje sprawy cię nie interesują. Podobno od dziecięcych miłostek cię mdli.
- Czepiasz się szczegółów. – Prychnął obrażony. – Dobrze, skoro nie chcesz moich rad, zamknę się.
Plagg nagle zniknął. Nie wiem jak to zrobił, ale rozpłynął się w powietrzu na moich oczach, chociaż na palcu wciąż miałem pierścień.
- Plagg? – spytałem w przestrzeń.
Nie odpowiedział.
Od naszej ostatniej rozmowy nie widziałem go już kilka dni. Z jednej strony bałem się o niego, z drugiej cieszyłem się odrobiną spokoju. Niestety to drugie na niewiele mi się zdało, bo choć fizycznie nikt nie mówił, cały czas dręczyły mnie słowa Plagga odbijające się echem w mojej głowie. Powoli zaczynałem dostrzegać jego rację.
Pewnego dnia miałem już w dłoni telefon i byłem gotowy wykonać pierwszy krok. Wtedy jednak przypominałem sobie pewien drobny szczegół.
- Czyli chcesz abym dał ci numer do Marinette? – Nino patrzył na mnie z jakimś dziwnym uśmiechem.
Naprawdę wiele kosztowało mnie aby pofatygować się do niego i wyjaśnić mu moją sytuację, oczywiście z pominięciem istnienia Plagga.
- I ty nadal uważasz, że ona ci się nie podoba. – Mój przyjaciel był wyraźnie rozbawiony.
- Nino, proszę – zacząłem spokojnie. – To dość skomplikowane.
- Stary, od gimnazjum jesteś w niej zakochany i równocześnie od tego czasu powtarzasz, że „ona jest tylko przyjaciółką". – Ostatnie słowa wypowiedział, przedrzeźniając mój głos.
- Nino... – Traciłem powoli cierpliwość.
- Dobra, skończyłem. – Podniósł ręce do góry w geście poddania. – Daj telefon. – Nieufnie podałem mu mojego smartfona, po chwili zaczął coś na nim wpisywać. – Voilà! – powiedział, oddając mi moją własność.
Cieszyłem się jak dziecko z lizaka. Byłem tak szczęśliwy, że nawet nie skrzyczałem Nino za ustawienie Marinette w moich kontaktach jako „Crash".
CZYTASZ
Coda||Miraculous
FanfictionMinęło pięć lat. Adrien i Marinette dorośli, a ich drogi rozeszły się. On wynajął kawalerkę i zaczął pracować, ona nadal mieszkała z rodzicami. Choć oboje tęsknili, nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Do czasu. Pewnego dnia Adrien spotykał Marinette...