"They don't know about the thing we do"
(...)-Heichou... co to jest bratnia dusza?- chłopak o seledynowych oczach wpatrywał się w postać stojacą na przeciw niemu. Krople potu powoli zaczęły lecieć po jego twarzy. Nerwowo zaczął bawić się swoim płaszczem zwiadowcy. Denerwował się okropnie, ponieważ kapral od dłuższego czasu tylko patrzył przez okno swojego gabinetu, nie odzywając się ani słowem. Chłopak powoli tracił nadzieje, że ten mu odpowie. "Nadzieja matką głupich", pomyślał Eren po czym w końcu ruszył się z miejsca w stronę drzwi, z zamiarem wyjścia na zewnątrz. Powoli złapał za klamkę od brązowo-czarnych drzwi, ktore już miały swoje lata, po czym nacisnął i otworzył drzwi, które pod wpływem swoich lat, zaskrzypiały nie miło. Chłopak nieśpieszył się do wyjścia, lecz zdawał sobie sprawę, że pewnie nic od niego nie usłyszy tego wieczora. Zwłaszcza, że dopiero co wrócili zza murów, gdzie nie ukrywając, zginęło sporo ludzi, w tym jego siostrę przyrodnią. Mikasę. Dobrze pamięta jak owinął ją czerwonym, który zabrała teraz ze sobą do "grobu".
-Czy to pytanie jest związane z dzisiejszą wyprawą?- zapytał wypranym z jakich kol wiek uczuć Levi. Odwrócił swój wzrok od okna by spojrzeć na sylwetkę wyższego od siebie nastolatka. Zastanawiał się przez cały czas od zadanego pytania czy ma to wspólnego z jego siostrą czy może chłopak po prostu się nudzi nie mając jej przy sobie. Co za głupota. Jest przecież jeszcze Armin, który przeżył atak tytana. Levi patrzył z cierpliwością na plecy Erena, gdy ten nagle się odwrócił i spojrzał prosto w jego kobaltowe oczy. Patrzyli się chwilę na siebie p czym chłopak podszedł bliżej i wyjrzał przez okno.-Trochę tak i trochę nie, Heichou- odpowiedział w końcu. To było w sumie prawdą. Sam do końca nie wiedział, dlaczego zadał mu to pytanie. Ale kiedy widział śmierć jego siostry, prawie pożartego przez tytana Amina, wszystkich zwiadowców, którzy uciekali w stronę murów za rozkazem wycofania się, wydanego przez dowódcę Erwina i na końcu jak Hanji razem z Leviem w ostatniej chwili przechodzą przez bramę, coś go dotknęło. Jakaś dziwna pustka obok, brak czyjejś bliskości. Był nawet lekko zazdrosny, że tylko on sam przekroczył bramę bez nikogo. Ale nie wiedzieć czemu najbardziej był zazdrosny o to, że Hanji wróciła z nim.
-Levi Heichou... co to jest bratnia dusza?- zapytał jeszcze raz Eren powstrzymując łzy, które zdążyły zgromadzić się już w kącikach jego oczu. Aby ukryć swoją bezsilność odwrócił lekko głowę udając, że wpatruje się w jakiś ciekawy punkt. Ręce powoli mu się trzęsły. Dziękował bogu, że jest ciemno w pomieszczeniu, ponieważ, nie wiedzieć czemu, nie chciał aby Levi zobaczył go takiego bezsilnego, poddającego się swoim emocjom. Chwila ciszy stała się troszkę niezręczna. Lecz po chwili Eren usłyszał ciche sapnięcie.
-Cóż, to ktoś jak najlepszy przyjaciel ..ale więcej. To jedyna osoba na świecie, która zna cię lepiej niż ktokolwiek inny. Ktoś kto czyni Cię lepsza osobą, chociaż ty sam się nią stajesz, ponieważ on Cię inspiruje.- powiedział Levi po czym przeniósł swój wzrok na Erena.- Bratnia dusza, to ktoś kogo nosisz ze sobą zawsze. To jedyna osoba, która Cię znała i Cię zaakceptowała i wierzyła w ciebie zanim ktokolwiek to zrobił, nawet kiedy nikt inny by tego nie zrobił.- Levi vały czas patrzył się w stronę nastolatka, który odwrócił swój zapłakany wzrok. Przez chwile patrzył się w kobaltowe tęczówki swojego kaprala, analizując każde wypowiedziane słowo.- Nie ważne co by się stało, zawsze będziesz go kochać, nic nigdy nie może tego zmienić. Rozumiesz?- zapytał kapral.
Nie wiedział czy dobrze ują to w słowa, bo przecież Eren to jeszcze nastolatek, ktory nie rozumie jeszcze wszystkiego na tym świcie. Chlopak jednak lekko poruszył glowa na znak że rozumie po czym spóści głowę, dziękując za wyjaśnienie słów "Bratnia Dusza" i wyszedł z pokoju.