||Greet with a smile||

302 26 8
                                    

Levi Ackerman, najpotężniejszy człowiek ludzkości. Niski mężczyzna, który nie podał swojego wieku nikomu. Zawsze z zimnym wyrazem twarzy, wszystko to dlatego, że zaufał ludziom sobie bliskim, a oni go zostawili. Nigdy się nie uśmiecha. Kiedy ktoś robi jakiś żart nawet jego kąciki ust się nie podnoszą, tak jakby słyszał to wszystko setki razy. A tak nie jest. Hanji zawsze walnie czymś nowym. Nawet jej obsesja na punkcie tytanów każdego bawi. Ale jego nie. Zachowuję się jakby to było normalne. Chodź jest. Kiedy wyruszają na misję, każdy uśmiecha się kładąc tym samym prawą rękę na sercu a lewą chowając za plecami. Nic. Jego wyraz twarzy się nie zmienia. Nie wyraża żadnych emocji. Misja się powiedzie. Nic. Misja się nie powiedzie. Tez nic. Tak jakby nikt nigdy nie nauczył go jak się uśmiechać. Jakby jego usta nie były do tego zdolne. Tak jakby... nie miał tej właściwej osoby, do której mógłby się uśmiechnąć.

Może się śmieje czasami do siebie, lecz nikt, albo nie zwraca uwagi, albo po prostu nie chce go widzieć uśmiechającego się? Może byłby to dla nich taki szok, widzą go z wesołym wyrazem twarzy?

Lecz jeden chłopak, który może, lecz nie musi zobaczyć jak się śmieje. Chłopak zawsze uśmiechnięty. Kapral uważa, że to właśnie on ma najpiękniejszy na świecie uśmiech. Nic go nie powstrzyma od tego aby wyszczerzyć się. Pokazując czasami białe zęby niczym śnieg.

Eren, który właśnie zmierzał w stronę kaprala, był nieco zestresowany tym, że może wybrał nieodpowiedni moment na zadawanie niemądrych pytań. Ale co poradzić? Nie chciał już dłużej dusić w sobie tego.

-K-kapralu..?- wie, że nie powinien być tutaj teraz. Wie, że powinien teraz przeprosić i uciec gdzie pieprz rośnie, ale jakaś siła mu na to nie pozwalała. Levi odwrócił się w stronę znajomego głosu z cichą nadzieją, że zobaczy ten piękny uśmiech, lecz zamiast tego na twarzy nastolatka widniał lekki grymas.- Mogę o cos zapytać?- ciągnął dalej właściciel szmaragdowych tęczówek.

-Co jest, Eren?- zapyta-jak zawsze- zimnym tonem kapral. Eren poczuł lekkie dreszcze, które rozniosły się po jego ciele.- Zamierzać tak stać czy w końcu powiesz o co ci chodzi?- zapytał. Chłopak stał tak jeszcze chwilę po czym nabrał powietrza do płuc i zapytał na jednym wdechu.

-Dlaczego pan się nigdy nie uśmiecha?- zapytał. Cały się trząsł.

-Czemu miałoby cie to interesować, hmm?

-Przepraszam, nie ważne już...to ja p-pójdę już- już miał się odwrócić i odejść ale zatrzymał go Levi gestem ręki. Eren posłusznie został na miejscu oczekując też co kapral zamierza zrobić. "Chłopie.. jesteś martwy" myślał.

-Zgódźmy się na jedna rzecz- powiedział cały czas patrząc sie w zielone oczy chłopaka stojącego na przeciw niemu. Eren kiwnął lekko głową na znak, że się zgadza i słuchał dalej kaprala. Ciekawość zżerała go od środka, lecz nie dał tego po sobie poznać. Levi zaś poprawił swoją pelerynę zwiadowcy po czym ciągnął swój monolog.

-Pewnego dnia, kiedy to całe gówno się skończy..- zaczął powoli Levi cały czas patrząc sie na Erena, który udając, że się drapie, tak naprawdę szykował się na cios, który i tak nie miał nadejść.- Kiedy wszyscy ruszą dalej ze swoimi własnymi życiami, i kiedy na pewno już dawno o mnie zapomnisz- tutaj lekko spuścił wzrok by ten nie mógł zobaczyć lekkiego smutku w jego oczach. -Ja cię znajdę i kiedy to zrobię..- przerwał na chwilę by złapać oddech. Nigdy nie przypuszczał, że powie to jemu. Dzieciakowi, który nie dość, że jest tytanem, to jest jeszcze smarkaczem, który nawet pewnie nie wie ile to jest 2+2, znając jego. Nigdy nie przypuszczał... a teraz co? Stoi przed nimi mówi mu, jednocześnie obiecując mu też, że go znajdzie. Lecz sam nie wiedział czy tak się stanie, czy nie zginie w jakiejś misji. Nic nie wiedział. Lecz chciał uśmiechnąć się właśnie do niego. Dzieciaka, który zmienił lego tok myślenia.- Przywitam cię z uśmiechem...- powiedział po czym odszedł zostawiając Erena samego na placu.

||One Shot's|| Ereri/RirenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz