Gdy wróciłam do swojego dormitorium zaczęłam rozpakowywać rzeczy. Po 10 minutach wszystko było na swoim miejscu.
Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej piżamę, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Do wanny nalałam gorącej wody i za pomocą zaklęcia zrobiłam pianę. Włosy związałam w luźnego koka, a moje ubrania w kilka sekund znalazły się na podłodze. Stopniowo zanurzając swoje ciało, czułam jak przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Jakie to miłe...
Po wyjściu z wanny wytarłam się ręcznikiem i założyłam piżamę. Teraz myślałam tylko o tym, żeby wreszcie wskoczyć do łóżka i odpłynąć do innej krainy..
***
Zostałam szarpnięta za ramię. Chwila spokoju... I znowu to samo uczucie. Najwyraźniej ktoś chciał żebym już wróciła do rzeczywistości, ale chyba się nie udawało, więc zaczerpnął innej pomocy. Momentalnie podniosłam się z łóżka, gdy poczułam na twarzy coś mokrego. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam stojącą nade mną Lavender, która szczerzyła się w moją stronę.
- Brown, coś Ty zrobiła ? - mimowolnie kąciki moich ust się podniosły
- Um.. Nie miałam innego wyjścia. Za chwilę mamy eliksiry. Nie chciałam żebyś w pierwszy dzień się spóźniła, o śniadaniu to już nie wspomnę.. Był godzinę temu -zachichotała pod nosem
- Yhm.. No to świetnie -na moją twarz wszedł lekki grymas - Cóż, w takim razie dziękuję, że mnie obudziłaś. Tylko proszę, następnym razem użyj czegoś mniej mokrego -obydwie wybuchłyśmy śmiechem
Udało mi się wypełznąć z łóżka i zdjąć z krzesła szatę, którą musiałam założyć. Każdy uczeń taką ma, tylko są inne kolory w zależności od tego do jakiego domu się należy. Szaty Gryffindoru są czarno- czerwone, a na przykład Slytherinu czarno- zielone. Jak już przy tym jesteśmy to trzeba też wiedzieć, że od lat te domy się nienawidzą, dlatego każdy gryffon unika szerokim łukiem ślizgonów i na odwrót. Można to nazwać taką zasadą. Od dawna nie widziano w Hogwarcie żeby uczniowie Slytherinu mieli dobre relacje z Gryffindorem. Tak już po prostu jest. W każdym razie w tym właśnie domu znajduje się mój wróg numer jeden, Draco Malfoy, ugh jak ja go nie cierpię. Nie chodzi o sam fakt, że mój najlepszy przyjaciel też ma w nim wroga i na każdym kroku się obrażają i krzywdzą, ale od samego początku mojej historii w Hogwarcie, on jest dla mnie okropny. Wyzywa mnie od szlam i twierdzi, że jestem niczym bo pochodzę z rodziny mugoli. To nie moja wina, że się taką urodziłam, a on najchętniej by mnie za to zabił. Jak tylko jest okazja, dogryza mi i jest w 100 procentach bezczelny co do mojej osoby. Nie raz płakałam z jego powodu, ale on jak tylko to widział zaczynał się śmiać. Czasem już nie miałam siły na to wszystko, ale w porę przychodził do mnie Harry i mnie pocieszał. Ten chłopak jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu i nie wiem co bym zrobiła gdyby kiedyś go zabrakło... Ron również jest dla mnie ważny, ale jednak to z Harrym od samego początku mam takie mocne więzi. W każdej sytuacji jest dla mnie oparciem i pomaga mi jak tylko może, tak samo ja jemu. Rozumiemy się bez słów i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.. Ale tak dla jasności to jest tylko przyjaźń. Nic więcej.
Już kończyłam rozczesywać włosy i miałam wychodzić z łazienki, gdy nagle usłyszałam pukanie:
- Hermiona, wychodz już! Zaraz się naprawdę spóźnimy! -można było wyczuć delikatne rozdrażnienie w jej głosie
- Przecież jestem tu dopiero 5 minut
- O 5 minut za długo, dalej wyłaź! Chyba nie chcesz siedzieć w pierwszej ławce
- Mi to nie przeszkadza, ale jeżeli Tobie na tym zależy to dobrze, już wychodzę
***
CZYTASZ
Dramione
Fantasy- o co Ci chodzi?! Zostaw mnie! - nie mogę.. Ja się zakochałem Granger.. Pomiędzy tymi dwoma nastolatkami narodziło się uczucie. Czy właśnie taką relacje można nazwać miłością ? Czy to możliwe żeby oschły i wyniosły Dracon mógł zakochać się w kruche...