VI

31 3 0
                                    

Było upalne sierpniowe popołudnie. Słonko świeciło, na niebie nie było ani jednej chmurki, a ptaszki śpiewały zadowolone z tak pięknej pogody, za to młoda dyrektorka nie miała tyle szczęścia co one i siedziała w swoim gabinecie z uchylonym oknem i wypełniała znużona papiery, co chwili przy tym przysypiając. W końcu nie zdołała się już powstrzymać i jej głowa jak ciężki kamień opadła na biórko.

" puk, puk, puk" Alison podniosła zmęczona z biórka głowę i przetarła opuszkami palców oczy. "Puk, puk,puk" dyrektorka usłyszała pukanie dobiegające od strony okna i spojrzała w tamtym kierunku. Za oknem na parapecie stała maleńka płomykówka z 3 listami, na co Alison szeroko się uśmiechneła- Zejdź maleńka z parapetu, żebym mogła otworzyć ci okno i wpuścić cię do środka- powiedziała Robinson, a sowa ku uciesze dyrektorki, posłuchała się jej, dzięki czemu dyrktorka miała jak ją wpuścić, co też po chwili uczyniła. Zabrała od sówki listy i umieściła je w jednej z szufladek biórka, a sowę zabrała do kuchni i razem ze skrzatami poczęstowała wodą i jakimś dobrym sowim jedzeniem.

Alison po powrocie do gabinetu z uciechom stwierdziła że na jej biórku leży jeszcze 6 listów co uznała za coś niemożliwego , a za razem wspaniałego. Wzieła w dłonie pierwszy lepszy list z brzegu i otworzyła. Zanim jednak zaczeła czytać, usiadła zamaszyście na krześle omało go ne przewracając. Wzieła dwa głębokie wdechy i zaczeła czytać:

Pani Dyrektor Robinson

Jeśli to co Pani napisała w zaadresowanym do mojego syna liście jest prawdą ,to nie ośmielę się mówić że Pani jest na prawdę odważną osobą. Jeśli rzeczywiście zamierza Pani spowrotem przywrócić magiczny świat do życia razem z Ministerswem Magii i Hogwartem, każdy czarodziej który wie o naszym magicznym społeczeństwie będzie do Pani dyspozycji. Jeszcze raz powtarzam że jest Pani bardzo odważna i mój syn bardzo chętnie będzie uczęszczać do Hogwartu i dziękujemy za dokładnom lokalizację szkoły.

                   Z powarzaniem

                         Andromeda Malfoy

Ps: W Hogwarcie pojawimy się w najbliższy weekend

Dyrektorka uśmiechneła się uspokojona miłymi słowami Pani Malfoy i bardziej wtuliła się w oparcie krzesła, które w sumie nie było wygodne, ale jej to ani trochę nie przeszkadzało.

List od Pani Malfoy odłorzyła gdzieś na bok biórka i sięgneła po następny.

Odpisywali jej prawie sami rodzice przyszłych uczniów Hogwartu. Zdarzały się odczywiście przypadki w, których dzieciaki były sierotami i mieszkały w sierocińcach przez co sami musieli odpisywać. Większość rodziców zgadzała się z zawachaniem, ale jednak się zgadzali i dyrektorka już wkrótce z całom grupą dzieciaków i ich rodzicami miała udać się na mniej więcej naprawioną przez nią ulicę pokątną, na której dzieciaki miały w banku Gringotta wyrobić sobie skrytki. A następnie również na ulicy pokątnej miały "zrobić zakupy", gdyż potrzebowały rzeczy które później przydadzą im się w szkole, a co najważniejsze potrzebowały różdżek.

Alison uśmiechneła się sama do siebie i przetarła pięśćmi jeszcze z lekka zaspane oczy. Zaśmiała się rozbawiona, znowu zasneła przy biórku, to jest chyba już jej tradycja. Wstała ociężale z krzesła i się rozciągneła, aż jej kości popstrykały. Spojrzała jeszcze raz na biórko na którym leżało jeszcze 8 listów. Uśmiechneła się na ich widok i solidnie poukładała w zgrabną kupkę. Połorzyła je na jednej z półek i westchneła głęboko.
To będą trudne lata dla niej, bardzo trudne.

Dyrektorkę owiał zimny wieczorny wiatr, aż się zatrzęsła z jego powodu. Zabórczał jej brzuch przez co złapała się za niego i uśmiechneła się półgębkiem. Znowu zawiał wiatr na co młoda dyrektorka zatrzęsła się znowu i zaczełaszczeboiotać zębami. Szybkim krokiem podeszła do okna i zamkneła je zamaszystym ruchem. Biegiem ruszyła w kierunku swych komnat z których następnie wyniosła zwykły szarawy sweter. Alison już prawie jak to ona twierdzi umierała z głodu więc w szybkim tęmpie znalazła się również w kuchni gdzie zjadła przepyszną kolację przygotowaną przez skrzaty.

Jak się okazało weekend przyszedł bardzo blisko i już o 10 godzinie pod bramą Szkoły Magii i Czarodziejstwa zawitało dwoje ludzi. Szesnasto letni chłopak i kobieta po około trzydziestce, która na pewno była matką młodego chłopaka.

W tym czasie Alison siedziała w Wielkiej sali na śniadaniu i jadła owsiankę popijając ją co chwila cierpkim sokiem porzeczkowym przy okazji prowadząc ożywioną rozmowę z Sir Nicholasem. Podczas jakże emocjonującej rozmowy Dyrektorki i ducha Gryfindoru do Sali wszedł skrzat o dużych zielonych oczach prowadząc za sobą Panią i Panicza Malfoy'ów. Dyrektorka spojrzała pytająco w kierunku skrzata a ten wskazał dłonią za siebie gdzie też powędrował wzrok Alison. Gdy tylko dostrzegła Kobietę i jej syna, natychmiastowo wstała od stołu prezydialnego i się do nich miło uśmiechneła. Pani Malfoy zbadała ją wzrokiem tak samo jak jej syn ale mimo to odwzajemneła ośmiech- Witam Panią i Panicza Malfoy w Szkole Magii i Czarodziejstwa od dzisiaj Bramy Hogwartu stojią dla was otworem. Pewnie spodziewaliście się owiele starszej osoby, no cóż muszę was zaskoczyć bo nikt inny by się nie odważył zajść tak daleko jak ja. Proszę usiądźcie- Mówiła Alison podchodząc do nich a następnie wskazała na jeden ze stołów.

Po 2 godzinnej pogadance ustalono co i jak. Abraxas Malfoy miał być właśnie tego dnia przydzielony do któregoś z domów ale natralnie po obiedzie który miał się odbyć dopiero o godzinie 16 a jest aktualnie godzina 12:05.

Kiedy Alison siedziała w swoim gabinecie i pisała listy do nauczycieli których ostatnio wytypowała, w tym czasie Hogwart zwiedzali Malfoyowie którym przed tym przydzielono skrzata który miał ich oprowadzić po szkole, oczywiście oprócz tych zakazanych części zamku.

W końcu nadeszła dla wszystkich tak bardzo upragniona pora objadowa na której Abraxas II Malfoy miał zostać przydzielony do jednego z 4 domów.

Chłopak podszedł pewnie do małego taboretu , uśmiechając się przy tym chytrze i usiadł na nim z gracjom. Alison nawet nie zdążyła połorzyć chłopakowi na głowę tiarę a ona wykrzykneła- Slytherin!!!-.

Następnego dnia dyrektorka wstała zmęczona po wczorajszych atrakcjach. Abraxas miał spędzić tu całe wakacje z wolą jego matki która twierdziła, że jej syn dzięki temu zdoła więcej się nauczy na co Alison się zgodziła pod jednym warunkiem, że to będzie pierwszy i ostatni raz kiedy uczeń pozostaje na wakacje w Hogwarcie. Noi Pani Malfoy nie miała wyboru i musiała się zgodzić. Do tego Alison musiała się jeszcze głowić nad trzema hasłami do trzech domów: Slytherinu, Huflepuffu i Gryfindoru, a dlaczego tylko do trzech?, tylko do trzech dlatego że kołowrotek nad wejściem do pokoju wspólnego krukonów, sam z siebie wymyśla zagadki a po zgadnięciu jednej dopiero można dostać się do pokoju. I do tego wszystkiego dochodziło jeszcze to że musiała odebrać każdego z uczniów jutro i zaopatrzyć go w potrzebne do szkoły rzeczy i naturalnie w różdżkę. Ale czy dyrektorka napewno poradzi sobie z tym wszystkim? Czy podoła wyznaczonej sobie misji?. Tego dowiemy się w dalszych rozdziałach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 18, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostatnia CzarownicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz