Boruto pędem ruszył w kierunku domu. Nie mógł pozwolić by ominął go wypad do Suny! Tak dawno tam nie był że prawie zapomniał jak tam jest. I przynajmniej będzie miał okazję powalczyć z wujaszkiem Gaarą. Po piętnastu minutach dotarł na miejsce. Wpadł do domu i pobiegł do swojego pokoju by spakować potrzebne rzeczy, a mianowicie: ubrania, bieliznę, konsolę i gry, zestaw kunaji oraz shurikenów. Gdy torba leżała spakowana, chłopak zawiązał pieczęć "szczura". Po chwili w podłodze pojawił się zarys obluzowanej deski. Blondyn podniósł ją i wyciągnął z niej swoje wszystkie oszczędności.
~Dobrze że wujaszek Sasuke nauczył mnie tego genjutsu bo gdyby nie ono, już dawno Hima zabrała by mi wszystkie pieniądze.~
-Boruto! - Usłyszał z dołu głos matki. - Zbieraj się!
-Już idę! - Odkrzyknął blondyn.
Złapał za torbę i wyszedł przed dom. Jak się okazało czekali już na nich rodzina Uchiha.
-Cześć ciociu! - Przywitał się chłopak z różowowłosą.
-Cześć młody. - Odparła z uśmiechem Sakura.
-Hej Sarada. - Powiedział chłopak nieśmiało patrząc na dziewczynę maślanymi oczami.
Jednak Sarada kiwnęła tylko głową i spojrzała na Naruto.
-Czcigodny. - Powiedziała kłaniając się.
Naruto na widok gestu uznania roześmiał się.
-Dziś nie jestem w pracy więc mów do mnie wujku czy jak tam chcesz. Tylko nie "czcigodny".
-Hai, Czcigo... wujku. - Poprawiła się dziewczyna.
-Wszyscy już są? - Spytała Hinata i rozejrzała się po zebranych. - Skoro tak to chodźmy. Czeka nas długa droga.
Boruto spojrzał zdziwiony na matkę.
-Przecież do Suny jest jeden dzień drogi. - Powiedział.
Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.
-Pociągiem tak. Ale my nie jedziemy tylko idziemy. Tak jak to się robiło za naszych czasów. - Wyjaśniła Sakura i wszyscy ruszyli w drogę. Po chwili Boruto zorientował się że został w tyle i przyspieszył.
Po chwili cała paczka stanęła przed Bramą Początku i Końca.
-Pamiętam jak szliśmy na naszą pierwszą misję. - Westchnął Naruto. - Musieliśmy ochraniać tego starego pijaka Tazunę.
-Pamiętam! - Zawołała z uśmiechem Sakura. - A później zostaliśmy zaatakowani przez tych dwóch shinobi Mgły. Na szczęście Kakashi-sensei szybko ich pokonał.
-A pamiętacie jak po naszej pierwszej walce z Zabuzą, trenowaliśmy wchodzenie po drzewach? Później ja i Drań walczyliśmy ze sobą kto pierwszy wejdzie na wierzchołek drzewa. - Powiedział Naruto.
-I kto był pierwszy? - Włączył się do rozmowy zaciekawiony Boruto.
-Żaden. - Oboje weszliśmy w tym samym czasie. - Przyznał Naruto.
-Ale później gdy walczyliśmy już tak na poważnie z Zabuzą i Haku, Sasuke zrobił dla ciebie coś cudownego! - Na samo wspomnienie Sakura aż poczerwieniała z zachwytu i podniecenia.
-Co zrobiłeś wujku? - Dociekał chłopak.
-Nic szczególnego. - Mruknął Sasuke.
Sakura słysząc odpowiedź swojego męża prychnęła zirytowana.
-Jeżeli to było "nic szczególnego" to ja nie jestem najlepszą uczennicą Tsunade! - Zawołała po czym spojrzała na Boruto. - Gdy Haku zaatakował twojego ojca, mój kochany mąż osłonił go własnym ciałem przyjmując na siebie cios.
Słysząc to, oczy blondyna otworzyły się szeroko.
~Niesamowite!~
Przez następne pięć godzin marszu Boruto szedł przy Sasuke i co chwilę zerkał na niego kątem oka. Najbardziej fascynował go Rinnegan.
-Zróbmy sobie przerwę! - Zawołał Naruto.
-Co? Zmęczony? - Spytał złośliwie Sasuke. - Jednak nic się nie zmieniłeś od czasu gdy byliśmy jeszcze geninami.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili Sasuke rozpalił ognisko za pomocą jednej z technik Katon. Wszyscy rozmawiali i śmiali się.
-Dzieciaki może idźcie już spać bo jutro nie będziecie mieć siły by dalej iść. - Zaproponowała Hinata.
-Spokojnie! - Zawołał Boruto. - Poradzimy sobie, dettebasa!
Jednak gdy tylko to powiedział zaczął ziewać. Po chwili ziewały już Sarada i Himawari.
-Właśnie widzę. - Zaśmiała się Sakura. - Idźcie spać.
Cała trójka ruszyła do swoich namiotów.
***********************************************
Ohayo!
Dawno nie dodałem rozdziału. Postaram się to poprawić.
CZYTASZ
BoruNaru
FanfictionNaruto zrealizował swój cel i został Hokage. Wziął ślub z młodą Hinatą Hyuugą. Mają dwójkę wspaniałych dzieci Boruto i Himiwari. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia.