[3] Wyścigi

100 16 3
                                    

– Zo, on wie co dla mnie dobre, a co nie. Wyścigi akurat są dla mnie złe, sama to wiem i nigdy nie chciałam się ścigać. Niektórzy zawodnicy są dość agresywni. Sama zobaczysz o czym mówię. – broni się teraz już blond włosa dziewczyna.

Po jej słowach naprawdę nie wiem co sądzić na temat Zayna. Mówi o nim prawie same dobre rzeczy, a jak on jest dla niej okropny i po prostu nie chcą się do tego przyznać? Może boi się, że coś jej zrobi? Wszystkie czarne scenariusze przelatują przez moją głowę, boję się o nią.

Przyglądam się dziewczynie, ale nie unika naszego wzroku. Jej słowa wydają się być takie szczere. Może to jemu tak zależy, że boi się, że ją straci? Może Perrie nie jest dobrym kierowcą? Nie tak dobrym, aby się ścigać. Zoey i Perrie idą w kierunku baru, w którym uwielbiają przesiadywać ci wszyscy ludzie. Rozglądam się dyskretnie wokół. Nic.

To bezcelowe, bo jest tutaj tyle ludzi, że szansa zobaczenia go wśród tego tłumu jest minimalna. Robię kwaśną minę, ale po chwili się opanowuje i podchodzę do dziewczyn.

– Pijesz coś? – pyta mnie Perrie.

– Tak. Piwo z sokiem, a ty pijesz? – patrzę na nią, kiedy podaję barmanowi pieniądze.

Przytakuje. Moją głowę zalewają kolejne myśli typu jak wrócą do domu. Może to on ją odwiezie? Powinnam się opanować, to jest jej życie. Jeśli coś jej się stanie będę przy niej, ale nie mogę wtrącać się do jej związek. Nawet jeśli to tylko w myślach.

– Liam idzie. – piszczy cicho Zoey, a jej policzki pokrywa czerwień.

Spuszcza głowę, próbując zasłonić się włosami i chowa się za mną. Wspaniale. Liam kroczy w naszą stronę razem z Zaynem. Ani śladu Louisa. Podaje drinka Zoey, a następnie Perrie podbiega do swojego chłopaka, któremu rzuca się na szyję. Widzę szeroki uśmiech na jego twarzy. Otula ją ramionami i unosi lekko nad ziemię. Nie wiem, co do niej mówi, ale dziewczyna uśmiecha się szeroko. Liam podchodzi do nas.

– Dziewczyna od pocałunku i dziewczyna z niebieskimi włosami. – mówi patrząc na nas. Jest strasznie onieśmielający.

– Tak. – mówię. – Victoria. – odsuwam się by pokazać przyjaciółkę. – A to Zoey, w skrócie Zo.

– Hej. – mruczy przyjaciółka, jednak nadal nie podniosła głowy.

– Tu jest trochę głośniej niż w szkole, lepiej, abyś mówiła głośniej i wyraźniej. – odpowiada z uśmiechem.

Próbuję powstrzymać śmiech.

– Widzisz on nie gryzie. – mówię do niej. Wiem, że w myślach już zabije mnie na wiele różnych sposobów przez ten tekst.

– Gryzę, tylko jeśli o to poprosi.

– Słabo mi. – mówi cicho, łapiąc mnie za rękę. Cała drży, w pewnym sensie rozumiem jej reakcję na chłopaka, który jej się podoba. Jednak nie możemy przesadzać.

– Widzisz? Zaraz tu zemdleje przez ciebie. – próbuję żartować i patrzę na Zoey. Jest cała czerwona na twarzy.

– Przeze mnie? Jestem aż tak straszny? – zadaje to pytanie dziewczynie i unosi jedną brew. Biedna jak mi tutaj zejdzie, to co ja powiem jej tacie?

– Nie jesteś. – odpowiada cicho. Perrie i Zayn dołączają do nas. Podaje mi piwo, a dla siebie bierze wcześniej zamówionego drinka.

– Nie męcz jej, Liam. – mówi do kolegi i przytula się do chłopaka. – Wybaczcie za niego, ale nie wie kiedy przestać. Tak to jest niegroźny. A to jest Zayn. Zayn poznaj Victorię i Zoey, mówiłam ci o nich pamiętasz? – patrzy do góry na niego.

Bad love II l.tWhere stories live. Discover now