Dziewczyna nie znająca rodziców. Wychowała się tam całe swoje dzieciństwo. A jednak znalazła w swojim życiu szczęście. Nie wiedziała jednego. Nie wiedziała że dwa słowa zmienią jej życie o 180 stopni.
Serdecznie zapraszam do czytania^.^
Dziewczyna o długich błąd włosach i szarych oczach. Ma 18 lat i w tym roku kończy liceum. Jest nieśmiałym ale i wesołom Osubką. A jej imię to Sophie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A teraz do prologu>.<
Właśnie teraz ukończyłam liceum. Trochę jest mi szkoda bo muszę opuścić dom dziecka, wynająć mieszkanie i znaleźć prace. Stresuje się ale jakoś to będzie. Już miałam opuścić szkołe ale przypomniała mi się jedna rzecz. Szybko pobiegłam w kierunku szkoły i zaczęłam go szukać. Znalazłam go w sali gdy gadał z kolegami. Szybko do niego podeszłam i lekko szturchnełam. Powiedział coś chłopakom i się odwrócił do mnie:
- Chodź.
Wyszliśmy z klasy i szliśmy korytarzem.
-Hej, Luke! Chce ci coś powiedzieć.
- No wal, śmiało!
Uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam w jego zielone oczy. Dzięki niemu odnalazłam szczęście. Nie chce go stracić ale muszę mu to powiedzieć:
- Luka bo wiesz ja.....
-Ty...
-Ja cię kocham.
Powiedziałam to. Teraz tylko czekać na odpowiedź. Czekałam a on się nie odezwał, ale usłyszałam śmiechy za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam kolegów Luka śmiejących się ze mnie. Odwróciłam się do niego. A on wreszcie mi odpowiedział.
- Sophie, dziękuje za twoje szczere wyzwanie i właśnie dzięki niemu wygrałem zakład z kumplami. A teraz to możesz iść do domu, już mi nie jesteś potrzebna.
Stałam tam mając zły w oczach. On- chłopak, który myślałam ze jest wspaniały złamał moje serce na pół. Przez trzy lata żyłam w kłamstwie myśląc ze się ze mną przyjaźni. Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie. Płakałam, bo kto by nie plakal w takiej sytuacji. Mój rozum mówił stop, a serce biegnij. Tym razem zaufałam sercu. Szybko pobiegłam do lasu . Gdy już byłam w nim zwolniłam i zaczęłam iść bardzo wolnym tempem. Rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Mój spacer trwał dobre 45 minut. Postanowiłam już wracać do domu. Rozejrzałam się. Gdzie iść? Super! Zgubiłam się. Już myślałam ze gorzej być nie może jednak się myliłam. Usłyszałam za sobą warczenie wilka. Od razu ruszyłam biegiem. Nie ważne gdzie teraz się znajdę, tylko żeby było to daleko od tego wilka. Nie patrząc pod nogi potknęła się o kamień. Wylądowałam w jakimś kręgu. Po chwili zaczęły się pojawiać jakiś światełka a mnie oślepiła jasność.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam ze jestem....... No właśnie. Gdzie ja jestem?
Witam!
Prolog mojej nowej książki mam za sobą. Strasznie mi się podoba. Napiszcie mi jak by się pojawiały jakieś błędy. Dziś pojawia się (chyba) zodiaki.