Ląduje w samochodzie chłopaka, wierzgając na wszystkie strony gdzie popadnie, żeby tylko się wydostać, lecz to nie pomaga. Trzyma mnie w swoich sidłach, a ja nie mogę się wydostać. Zapina mi nawet pasy,co sprawia, że czuję jego zapach perfum. O dziwo, podobają mi się. Momentalnie odpinam pasy i chcę otworzyć drzwi, ale są zamknięte. Patrzę na jego już cwaniacki uśmieszek, który doprowadza mnie do szału.
- I z czego się cieszysz? Zablokowałeś drzwi.
- Brawo, bystra jesteś.
- Wypuść mnie, nie chcę z tobą nigdzie jechać.
- Skarbie, lepiej zapnij z powrotem te pasy i przygotuj się na prawdziwą jazdę.- znowu odsłania te swoje idealne, równe, białe zęby, a ja się zastanawiam, dlaczego on musi być taki przystojny.
- Miałeś jechać wolno, obiecałeś.
- Tak, ale nie chciałaś wejść po dobroci, a po za tym, mnie wkurzyłaś.
Odpala auto i przyspiesza od razu do 80/h, potem 100,140...150...160...
- ZWOLNIJ KRETYNIE!!!!!!Chcesz nas zabić!!!- krzyczę, bo już nie wytrzymuję. Czuję, jak moje całe ciało wbija się w siedzenie , a pasy wrzynają mi się w żebra. Nigdy chyba z nikim nie jechałam tak szybko, w głowie mam tylko jedno. Zginiemy. Patrzę na Arona, który tylko się śmieje, patrząc jak się kule i zamykam oczy. Nie powiem, kręci mi się w głowie i chyba zaraz zwymiotuję. Myślę,że zaraz na pewno będziemy musieli się zatrzymać, a siła odrzutu w momencie zahamowania, będzie tak duża, że ....
- No już, możesz otworzyć oczy. Jesteśmy na miejscu.
Jakoś mu nie wierzę, ledwo otwieram oczy,żeby zobaczyć gdzie jesteśmy. Rzeczywiście, pod samą szkołą.
- Chyba nie było tak źle, co ?- znowu się uśmiecha. Co tu jest takiego zabawnego?!
- Nienawidzę cię!!! Jesteś popieprzonym dupkiem, jeśli jeszcze raz mnie tkniesz, to nie zawaham się , żeby użyć gazu pieprzowego, albo walnąć cię w krocze.
- Spróbowałabyś, a wtedy nie byłbym tak miły, tylko po prostu zerżnąłbym cię na środku ulicy. Sam jego wzrok wypala we mnie dziurę. Jego spojrzenie jest gniewne i bardzo pewne siebie. Nic nie odpowiadam tylko po prostu wysiadam i trzaskam drzwiami. Do dzwonka zostało mi jakieś 5 minut, więc spieszę się aby wejść do środka. Niestety , wiem już, że bez zbędnych komentarzy się nie obejdzie. Wczoraj tylko trzymałam go za rękę, a dzisiaj wysiadłam z jego samochodu. Czy on jest jakimś Bogiem tej szkoły?! Najwidoczniej tak. Podchodząc do mojej szafki i biorąc książki na matmę, zauważam jak stoi przy mnie ten pajac.
- Co znowu?!
- Słuchaj, pomyślałem sobie, że skoro tak ci się podobała nasza wspólna jazda, może chciałabyś to powtórzyć, moglibyśmy zahaczyć dzisiaj wieczorem o mój dom, a raczej o moją sypialnie, co?- bawi się moimi włosami, więc łapię jego dłoń, która nawet nie drgnie. Dlaczego musi być taki silny.
- Po pierwsze nie dotykaj mnie, po drugie, czego nie zrozumiałeś kiedy mówiłam, że użyje gazu pieprzowego, albo cię walne, a po trzecie spieprzaj. Wyraziłam się wystarczająco jasno ?
- Udajesz niedostępną, podoba mi się to, tylko pamiętaj, że ja- teraz staję już bliżej mnie i mówi mi przy uchu, tak że czuję jego oddech, a moje ciało całe się spina- nie przyjmuję słowa ,,nie". Wypowiada te słowa po czym odchodzi. Ten facet za bardzo mnie pociąga, a to robi się niebezpieczne. Zamykam szafkę i idę na lekcję. Zauważam, że naszej ,,scence" przyglądała się duża grupka osób. Świetnie, ja już w tej szkole na pewno, nie będę miała życia.
Aron
Ta dziewczyna naprawdę mi się podoba. Muszę ją mieć. W tą sobotę Luke organizuje imprezę, więc może tam uda mi się ją wyrwać. Strasznie podobało mi się jak siedziała w samochodzie, była taka bezbronna. Wyglądała uroczo, kiedy się bała. Całe szczęście, że udało mi się zahamować w odpowiednim momencie bo inaczej nie wiem co by się stało. Znaczy wiem, ale nie wyobrażam sobie tego.
- Siema, stary, jak tam?- ściskam rękę Luka, który mi się przygląda. - Kogo tak penetrujesz wzrokiem?
- Zgadnij.
- AA, ta nowa, rozumiem, jest już twoja?
- Jeszcze nie, ale będzie.
- Lepiej, żeby nie, bo Ashley ją zabije.
- Mam w dupie Ashley. To 80% plastiku. Nie kręci mnie.
- Ty najwyraźniej ją tak. Dzisiaj na biologi, myślałem, że od samego patrzenia na ciebie dojdzie.
No nieźle, nawet jej nie zauważyłem w tamtej klasie. Myślałem tylko o niebieskookiej brunetce.
- Dobra, będę leciał.
- Mamy jeszcze dwie matmy, przecież?
- Właśnie dlatego, lecę.
Normalnie, pewnie bym został, ale nie chcę mi się. Ten nauczyciel mnie wkurwia. Jeszcze gdy była Pani Clarke, to było na co popatrzeć. A teraz? W dodatku ten pojeb się na mnie uwziął, za każdym razem się mnie czepia.
Vivien
Po skończonych lekcjach, wychodzę ze szkoły. Dzisiaj w szkolę nie było Claire, co trochę mnie martwi. Muszę się z nią skontaktować i powiedzieć co się dzisiaj wydarzyło. Niestety mój spokój nie trwa długo bo przed oczami staje mi Ashley. Oczywiście z bojową miną i z cyckami na wierzchu. Do pomocy wzięła swoje dwie kicie, które oczywiście stoją z tyłu, czekając na pozwolenie swojej pani. Dziewczyna wydyma dziwnie usta, co sprawia, że wygląda strasznie wulgarnie. Jak zwykle, ludzie zaczęli przyglądać się całej sytuacji, a mnie ogarnął stres, że znowu muszę, brać udział w tym przedstawieniu.
- Mamy do pogadania.
W jej oczach widzę gniew i pustkę.
- Serio? Niby o czym?
Graj na czas. Graj na czas.
- Może byś, się tak odpieprzyła od Arona.
- Ok. To wszystko?
- Co?, nie , masz się do niego nie zbliżać. On jest mój.
- A on o tym wie? Bo wiesz, ja się mogę nie zbliżać, tylko... Czy on o tym wie?
Dziewczyna nie wie co ma odpowiedzieć dlatego, robi naburmuszoną minę. Odwracam się i tylko słyszę ,, Jeszcze tego pożałujesz''. Czego ? Co z tego, że gość o mało co mnie nie zabił. Mam dość dzisiejszego dnia. Wracam do domu.
CZYTASZ
You Will Be Mine || W Sprzedaży
RomanceMoje pierwsze opowiadanie. Vivien to spokojna dziewczyna,która prowadzi życie typowej nastolatki. Kiedy poznaje Arona wszystko się zmienia. Czy zwykła znajomość przerodzi się w miłość? Czy są w stanie przezwyciężyć problemy, przez które oboje mus...