#3

76 4 0
                                    

Wstałam o około 4 rano. Słońce niedługo będzie wschodzić, a ja wejdę ponownie do labiryntu.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Jak co dzień rano. Po chwili wyszłam.
Nikt o prócz mnie nie wstał. Byłam sama. Poszłam przygotować plecak i strój dla biegaczy. Później poszłam do kuchni i wzięłam jedzenie na drogę.
Zauważyłam jak Minho wychodzi z bazy. Podszedł do mnie.
- Dzisiaj, który sektor się otwiera?- spytał zaspany.
- Siódmy.
- Ogay, więc będziemy biec razem.
- Że co?!
- Musze sprawdzić to co widziałaś.- odpowiedział ze spokojem.
- Nie wierzysz mi?- zaczęliśmy kierować się do pomieszczenia ze sprzętem, żeby przygotować też rzeczy dla wszystkich, którzy dziś wkroczą w tą przestrzeń, w której łatwo się zgubić.
- Jasne, że wierzę. Ale jako opiekun biegaczy muszę to sprawdzić.
- A kto sprawdzi to co ty znalazłeś?
- Newt zabierze ze sobą dwóch chłopaków.
Zaczęliśmy pakować wszystkich. Po skończeniu przebrałam się w rzeczy do biegania i rozpoczęłam rozgrzewkę. Po chwili dołączyli do mnie chłopcy.
Zaraz po otworzeniu się wrót, wbiegliśmy tam, skąd możemy już nie wrócić.

***********

- Nie zgubiłaś się?- spytał po raz kolejny Minho.
- Oj weź się w końcu przymknij. Ile razy mam ci powtarzać, że wiem gdzie biegnę.- odpowiedziałam lekko zdenerwowana.- Za chwilę będziemy na miejscu.
Chłopak juz się nie odezwał. Gdy zastało nam tylko skręcić w lewo, chłopak zatrzymał mnie i sam wyjrzał. Było czysto, więc postanowiliśmy podejść do przejścia i sprawdzić co się za nim kryje.
Przeszliśmy około 10 kroków. Do przejścia zostało kolejne 10. Usłyszałam znany mi juz dźwięk. Spojrzałam na Azjatę, a on na mnie.
- O cholera.- szepnęłam.
- Buldożerca.- również szepnął chłopak.
- Uciekamy.- prawie krzyknęłam i odwróciłam się, po czym zaczęłam biec. Po chwili spojrzałam przez ramię. Chciałam się upewnić, że przyjaciel jest tuż obok mnie, lecz był w tyle. I to sporo w tyle. Nie mogę go zostawić. Zwolniłam.
- Biegnij, nie zatrzymuj się!- wydarł się chłopak, lecz ja się nie posłuchałam. Znów zerknęłam w stronę chłopaka i zamarłam. Zobaczyłam buldożercę wychodzącego zza ściany. Jak ten przerośnięty robal nas zobaczył, zaczął nas gonić.
- Minho szybciej!- krzyknęłam.
Po chwili chłopak był obok mnie i oboje biegliśmy, staraliśmy się zgubić to coś.
Po pewnym czasie Minho szarpnął mnie za rękę, żebyśmy skręcili. Jednak chłopak zrobił to za mocno i, co prawda skręciliśmy, ale ja nie złapałam równowagi. Przewróciłam się i bardzo mocno walnęłam czołem o ścianę.
- Aaaach. Ja pikole.- powiedziałam z bólem, spróbowałam wstać, a szatyn mi pomógł.
- Purwa, przepraszam, żyjesz?- spytał chłopak.
- Nie, purwa, śpie.- powiedziałam sarkastycznie.
- No racja, głupie pytanie. Ciiii.- powiedział i przybliżył sie bardziej do ściany. Ja postarałam się zrobić to samo.
Kręciło mi się w głowie. Poczułam jakąś ciecz na ustach. Przyłożyłam tam rękę, a po chwili na nią spojrzałam. Krew. Usłyszałam jak dozorca odchodzi. Zjechałam po ścianie i w ten sposób usiadłam. Zaraz potem Minho zajął się mną. Sprawdził w plecaku czy ma opatrunek, lecz go nie znalazł. Za to wyjął jakiś materiał i zaczął wycierać mi krew z nosa.
- Daj, poradzę sobie.- powiedziałam i zabrałam przedmiot.
- Przepraszam, naprawdę. Nie chciałem.- powiedział ze skruchą w głosie.
- Jest ogay. Daj mi tylko chwilę i zaraz wracamy.
Po około 20 minutach przestała mi lecieć krew z nosa. Zebraliśmy się i pobiegliśmy do wyjścia. Było późno, mamy mało czasu.
Dalej kręci mi się w głowie, ale biegnę. Nie chcę zostać tu na noc w takim stanie.
Chwilę przed zamknięciem wrót wyszliśmy. Minho mnie wyprzedził, bo chciał iść do pokoju map i oznajmić, że jesteśmy. Pewnie wszyscy już są i się o nas martwią.
Zaczęły mi się pojawiać mroczki przed oczami. Kręciło mi się w głowie. Ponownie poczułam krew na ustach. Jej metaliczny posmak.
- Minho...- zdążyłam powiedzieć, prawie niesłyszalnie, po czym zemdlałam.

D.R.E.S.Z.C.Z.

             Program jest dobry.

Z życia LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz