tyler.
Dzień był słoneczny, mógł czuć promienie słońca grzejące jego twarz, świergot ptaków słyszał nawet mimo słuchawek w uszach. Zupełnie tak, jak nienawidził.
Tyler Joseph nie miał najmniejszej ochoty iść do szkoły, co więcej, spędzić w niej całego dnia. Wiedział jednak, że nie miał także innej opcji, dlatego wzdychając po raz kolejny w czasie swojego pięciominutowego spaceru, narzucił na głowę kaptur. Miał nadzieję, że przynajmniej to ochroni go przed atmosferą dzisiejszego dnia.
Doceniał możliwość edukacji, po prostu nie chciał robić tego wśród grup głośnych, irytujących ludzi, którzy wlepiali w niego wzrok za każdym razem, gdy tylko ich mijał. Powinien czuć zaszczyt, że był ich zdaniem aż tak interesujący, ale zamiast tego jedynym co czuł była ochota, by pociąć im twarze.
Nigdy nie rozumiał, jak ci ludzie mogli ciągle się uśmiechać i ciągle coś mówić. Może dlatego, że on zawsze wolał zatrzymywać myśli dla siebie. Ostatni raz, kiedy podzielił się z kimś swoimi przemyśleniami, był w podstawówce, i niemal od razu odczuł tego nieprzyjemne skutki. To nie tak, że nie odzywał się w ogóle, robił to jednak tylko wtedy, kiedy wydawało mu się to konieczne. Czyli stosunkowo rzadko.
To i kilka innych powodów, w tym irytująca nawet bardziej od wszystkich nastolatków matematyczka, doprowadziły do tego, że Tyler nie bywał w szkole tak często jak powinien. Właściwie opuszczał lekcje do tego stopnia, iż jego rodzice dostali wezwanie do szkoły, na którym dowiedzieli się, że jeżeli ich syn opuści jeszcze jeden dzień pozostałych dwóch miesięcy, będzie nieklasyfikowany. I być może dlatego wywołał tak spore poruszenie, gdy wmaszerował z ponurym spojrzeniem do budynku.
Jego wzrok uniósł się tylko na chwilę, by spojrzeć na zegar wiszący nad jedną z klas. Westchnął cicho, widząc ile jeszcze godzin musi tu spędzić, zanim wróci do swojego pokoju, zaszywając się zarówno w nim jak i sobie, zanim chwyci swój notes, gdzie wyleje wszystkie dręczące go sny i myśli. Doprowadzały go do szału w takim samym stopniu, w jakim nie wyobrażał sobie dalszego życia bez nich.
Wchodząc do klasy, trącił ramię Josha Duna.
Nie znał go, tak samo jak chłopak z rubinowymi włosami nie znał czegoś siedzącego głęboko w psychice Tylera. Czegoś, za co gdyby wyszło na jaw mógłby skończyć w ośrodku zamkniętym.
Ponieważ nigdy nie wiesz, czy nie siedzisz koło mordercy, i nigdy nie wiesz, czy nie zakochujesz się w psychopacie.
* . ⋆ · · * . ✷ ✺ · ✫ +
wpadlam na to ff przed piecioma minutami, wiec pewnie go zaraz usune, but let's try;)
YOU ARE READING
heathens ; joshler
Fanfictionw którym josh jest zakochany w tylerze, ale nie wie, że kocha szaleńca.