Alternatywne zakończenie

508 34 16
                                    

Zanim zaczniesz czytać!
Poniżej znajdują się historie związane z moją książką pt. "Powrót Drago". Jeśli chcesz czytać te one shoty, polecam zapoznać się z główną historią, którą znajdziesz na moim profilu.
UWAGA SPOILERY!

-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-

Wytłumaczę niejasności. Aby te one shoty istniały, muszę wskrzesić naszą ukochaną Lykke 😊. Także niżej znajdziecie alternatywny koniec.

Stali na pomoście, a nocna furia dwoma strzałami odcięła liny statków, które teraz były swobodnie unoszone przez fale. Burza stanęła około dwa metry za Lykke i Gustawem w pozycji bojowej, nieustannie warcząc.

Twarze wszystkich trzech osób były oświetlane w mroku przez stające obok pochodnie. Chłodny wiatr rozwiewał im włosy i huczał cichutko.

- Tym razem to koniec - powiedziała poważnie szatynka dumnie unosząc głowę. - Już nie masz dokąd uciec. Zapłacisz za wszystko i nie okażę ci żadnej litości, dokładnie tak, jak ty mi - warknęła i zrobiła parę kroków w przód. Dokładnie o tyle samo cofnął się Drago, docierając prawie na sam koniec drewnianej konstrukcji.

- Haha, myślisz, że zdołasz mnie pokonać? Nawet nie masz żadnej broni - odpowiedział jej kpiąco. Jakiś dziwny błysk w jego oku sugerował dziewczynie, że coś jest na rzeczy. Postanowiła być czujniesza.

Usłyszała z oddali ryki zbliżających się smoków.     

- Gustaw, podaj mi miecz - rozkazała, wciąż obserwując Krwawdonia. Nastolatek oddał Lykke broń i cofnął się trochę, bacznie obserwując całą sytuację.

Szatynka pomachała chwilę mieczem, przyglądając się błyszczącemu ostrzu.

- Wciąż jesteś taki pewien? - zapytała z uśmiechem. Zabijanie łowców smoków nigdy nie sprawiało jej przyjemności. Wręcz przeciwnie: za każdym razem czuła smutek i żal, że ci ludzie wybrali taką drogę i musieli zginąć z jej ręki. Natomiast w przypadku Drago czuła ogromną satysfakcję, iż nareszcie będzie mogła się odegrać za to wszystko, co zrobił jej, Eretowi, Berk i innym.

- Jakieś ostatnie życzenie? - uśmiechnęła się, gdy usłyszała, jak za nią lądują smoki. - To twoja ostatnia chwila, popisz się.

Szatynka nie chciała jednak odbierać mu życia bez możliwości wypowiedzenia kilku ostatnich słów.

- Owszem, mam życzenie - mruknął. - Żebyście wy i te wasze zatęchłe smoki zdechli w najgorszy możliwy sposób - warknął, patrząc na wszystkich zebranych. W tym momencie usłyszał kobiecy krzyk i świst, a chwilę później jego głowa upadła na pomost, barwiąc go na ciemny, szkarłatny kolor.

Lykke patrzyła na niego z nienawiścią. Jak on mógł w ostatniej chwili życia powiedzieć coś takiego? Szkoda, że miecz był ostry, bo Drago cierpiał za mało.

Splamioną krwią broń wytarła o włosy Krwawdonia i rzuciła ją do wody. Ryby przecież nie zasługiwały na to, by pływać w tym czerwonym obrzydliwstwie.

Lykke powoli odwróciła się do reszty.

- Spadajmy stąd - powiedziała i ruszyła w kierunku Burzy.

Jeźdźcy jeszcze przez chwilę wpatrywali się w ciało tyrana, który niedawno nie dawał im spokoju, a teraz leżał martwy. Po minucie wszyscy razem wrócili do Lykke, nie mogąc uwierzyć, że cały ten koszmar skończył się w ciągu kilku sekund.

- I to już koniec? Tak po prostu? - zapytał nieco zawiedziony Pyskacz. - Miałem nadzieję na jakąś odjechaną akcję! - Wiking niespiesznie wyjął sprawną dłonią topór z kikuta i umieścił tam swój codzienny hak. Zrobił to z niemałą trudnością przez panujący mrok nocy. - Maruda, weź tu rozpal jakiś ogień czy coś - poprosił Gbur. Smok posłusznie splunął w rozwaloną katapultę, powodując ogromne ognisko, które rozświetliło wszystko dookoła w odległości kilkunastu metrów.

- Myślałem, że ta chwila pokonania Drago będzie... Hmmm... Inna? - mruknął Gustaw. W głowie wciąż miał obraz głowy Krwawdonia spadającej na pomost.

Jeźdźcy zajęli się zbieraniem do drogi, raz po raz wymieniając między sobą kilka zdań.

- Hej - zaczęła cicho Lykke, gdy podeszła do Ereta. - Chciałam zapytać, jak tam twoje gardło?

- Ekh.. nawet nieźle - wychrypiał ledwo słyszalnie brunet, ale mimo to uśmiechnął się do dziewczyny. Przerwał sprawdzanie siodła Czaszkochrupa i odwrócił się w stronę rozmówczyni.

- Ja... Przepraszam. Naprawdę nie... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ Eret przerwał jej czułym pocałunkiem, obejmując delikatnie talię i plecy Lykke. Zaskoczona szatynka dopiero po chwili zorientowała się, o co chodzi i ostrożnie objęła szyję bruneta, uważając przy tym, aby nie sprawić mu bólu. Z każdą kolejną sekundą coraz bardziej zatracali się w tej pięknej chwili, a jeźdźcy i smoki co jakiś czas posyłali im ukradkowe spojrzenia z małym uśmiechem na ustach.

Gdy w końcu oderwali się od siebie, spojrzeli prosto w oczy ukochanej osoby. Tęczówki Lykke błyszczały niemal magicznie przy ognisku, a jej źrenice były powiększone, co tylko dodawało jej uroku.

Jednak ten moment przerwała Burza, wpychając swój łeb między ich ciała, tym samym oddzielając parę od siebie.

- Ach ty mała zazdrośnico - zaśmiała się dziewczyna, głaszcząc smoka.

- Możemy dokończyć to później - mruknął cicho Eret, puszczając szatynce oko i uśmiechając się szelmowsko, na co szatynka zachichotała.

Jeźdźcy po krótkiej wymianie zdań wrócili razem z Burzą do reszty, a nocna furia podeszła wesoło do Szczerbatka, który objął ją skrzydłem.

- Widzę, że mamy tu dwie nowe pary - powiedział wesoło Pyskacz. - Macie moje błogosławieństwo - zażartował, a następnie wsiadł na Marudę.

- No, młodzi, pora się zbierać - zarządziła Valka. Jeźdźcy chętnie wskoczyli na swoje smoki, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.

*

Po długim locie bohaterowie w końcu powrócili na Berk, gdzie przywitano ich wesołymi okrzykami i oklaskami. Od razu po ich przybyciu postanowiono wyprawić ucztę, na której wszyscy jedli i tańczyli, świętując zwycięstwo.

***

No cóż, tak jak obiecałam, pojawił się pierwszy one shot 😃 Drugi jest już w drodze, także niedługo również zawita tutaj.

Końcówka jest wg mnie trochę streszczona, ale po prostu nie wiedziałam, co mam jeszcze dodać 😂

One shots - JWS 3 - Powrót DragoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz