Bez Litości. #4 Problemy.

153 16 4
                                    

Tommy po powrocie do domu od razu zamknął się do swojego pokoju. Matka była przerażona, nie wiedziała co się dzieje z jej synem. Nastolatek nie chciał z nią gadać, cały czas leżał w łóżku w zamkniętym na klucz pokoju. Myśli w jego głowie były złe, bardzo złe. Wieczorem około godziny 22 matka była na tyle przerażona, że zaczęła walić do jego pokoju pięściami, nogami. Krzyczała żeby go wpuścił, w pewnym momencie zagroziła policją. Nastolatek nie miał 18 lat, więc gdyby matka spełniła swoje groźby, to i tak musiałby wyjść z pokoju - tak też pomyślał. Wstał z łóżka i otworzył matce drzwi. Spojrzał na nią, była bardzo przerażona, zapłakana, włosy miała potargane.
Mama: Tommy, kochanie, co się z tobą dzieje? Czemu cały dzień nie dajesz znaku życia? Myślałam, że coś ci się stało.
Tommy: Nic się dzieje mamusiu, wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Chłopak szyderczo się uśmiechnął, matka dziwnie na niego spojrzała.

Mama: Wiesz, że jakiś chłopak od ciebie ze szkoły miał dzisiaj wypadek? Podobno stracił oko.
Tommy: Naprawdę? Nic mi o tym nie wiadomo. Musiało się to stać jak już skończyłem zajęcia. Wybacz matko, ale pójdę już spać. Jestem strasznie zmęczony.
Mama: Dobrze Tommy. Dobranoc.

Chłopak zamknął pokój na klucz i podszedł do swojego biurka, usiadł na krześle i wyjął z szafki zeszyt i ołówek. Tommy miał wielki talent do rysowania, robił to niczym artysta. Nastolatek zaczął rysować jakieś sceny jak z horroru. Narysował umięśnionego mężczyznę w długich włosach i w masce. Na sobie miał czarną długą koszulę, jakby pelerynę. Była cała zakrwawiona, także jego niebieskie jeansy były całe w czerwonej cieczy. W ręku trzymał nóż kuchenny, ale trochę dłuższy od tych co stosuje się w kuchni, ewidentnie nie był do krojenia warzyw. Na drugim planie zaraz za mężczyzną stało łóżko szpitalne, a na nim leżało kilka wypatroszonych ciał, jedno na drugim. Wszędzie było pełno krwi. Nastolatek stracił poczucie czasu rysując ten okrutny rysunek. Była już 3 w nocy. Tom schował rysunek do szafki razem z ołówkiem i rzucił się na łóżko, momentalnie zasypiając.

3 Września 2010r. (Środa)
Tommy wstał pół godziny przed 8. Nie zdążył zjeść śniadania ani wypić kawy, nawet nie spakował potrzebnych zeszytów i książek. Przebrał się tylko i wybiegł z domu. Gdy był w drodze na przystanek zobaczył jak jego autobus właśnie odjeżdża. Poszedł więc do szkoły na piechotę. Po drodze wstąpił do małego sklepu z militarnymi sprzętami. Kupił mały podręczny nóż sprężynowy, schował go do kieszeni. Gdy dotarł do szkoły od razu zobaczył Edwarda, który stał z dyrektorem szkoły. Miał opatrunek na oku. Edward zobaczył Tommy'ego i od razu zaczął krzyczeć.
Edward: To on panie dyrektorze, to Tommy rozwalił mi oko. To przez niego teraz będę ślepy.
Dyrektor spojrzał na Edwarda. Po jego oczach widać było, że chce mu się śmiać. Mimo to powstrzymał się, zrobił poważną minę i podszedł do Toma. Oskarżenie to oskarżenie.
Dyrektor: Tommy zapraszam do mojego gabinetu. Wydaje mi się, że mamy do pogadania. Oskarżenie rzucone przed Edwarda jest poważne.

Podoba wam się ''bez Litości''? Chcecie się dowiedzieć co się teraz stanie z Tommym? Dajcie znać, że jesteście :) i czy wam się podoba moje opowiadanie :)

Bez Litości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz