Skorupa materii gdzieś na leśnej autostradzie
Żelaznych wiewiórek niespokojny puls
Klarownie jest siedzieć tak
W środku pustostanu
Wyznaczać nowe ścieżki
Koniec końców pryśnie czar
Na jeden moment
Ciężki grzech
Kto by zaufał niewdzięcznemu?
Kto by zaufał gdzieś na poboczu?
Kto by wyliczył moje troski?
Kto by wyruszył ze mną na drugą stronę?
🌹
Pozwól mi
Być Twym autostopem
Tak lekkim
Tak lekkim
Na wietrze
Wtulać się we włosy Twe
Tak miękkie
Tak miękkie
W samym środku pustostanu
🌹
Ukrzyżować chcę ostatnie wspomnienie
Tak brudne
Tak brudne
Wprost z łona Afrodyty
Czym był największy błąd na drodze?
Który sprawił, że Twa ręka tak wniknęła w mą
Jak kropla wody na Saharze
By Twą naturę pozostawić tak gładką
Kto nam uwierzy na słowo?
Kto nam pomnik postawi?
Jak wydobyć miłość z głębi samotności?
Tą ofiarowaną z łona Afrodyty
🌹
Zwykliśmy płynąć tym samym nurtem
Na jedną chwilę
Na jedną chwilę
Ja chcę Twych włosów kosmyk
Zachować
Zachować
Na jedną chwilę
🌹
Syn Wulkanu wrota przed gniewem otworzył dziś rano
Dziś rano
Dziś rano
Tak ciężko jest wykrzesać się z komfortu
Wykrzesać się z otulającego pierza
By być z Tobą
Znów Twój wzrok przydusza mnie
Znajdźmy nasze wspólne mianowniki
Tej nocy
W perfekcyjnym nieładzie
YOU ARE READING
tusz. // TEKSTOWY ALBUM KONCEPCYJNY
SpiritualPowtórka z rozrywki. Tym razem tematem przewodnim będzie ciemność, będzie strach, zdrada, ból. Czarny tusz, który wnika w skórę. Chyba tak chcę napisać ten album.