Lori
Ci sami znajomi, przyjaciele. To samo życie i ja, Lori Smith. Ta sama osoba, która ma najlepszą przyjaciółkę Lisę i największego wroga Leona, brata Lisy. Dzisiaj miałam zamiar wybrać się do niej, ponieważ dawno się nie widziałyśmy i miałyśmy sobie dużo do powiedzenia. Bardzo dużo!
Zjadłam śniadanie o 9:00 - tak jak zwykle kiedy jest wolne od szkoły.
Poszłam do łazienki i założyłam jeansy z dziurami. Na górę postanowiłam założyć przewiewny top. Włosy związałam w luźnego koka - nie przykuwałam nigdy większej uwagi do tego jak wyglądam, chciałam się czuć swobodnie i wygodnie, a nie ładnie tak jak te wszystkie dziewczyny.
Przyjście do domu rodziny Brown zajmowało mi zaledwie 2 minuty. Czekając pod drzwiami słyszałam jak Lisa i Leon już się kłócą. Po paru sekundach Lisa otworzyła mi drzwi. Myślałam, że Leon rzuci mi jakimś chamskim tekstem zanim postawię nogę w ich domu - zawsze tak robił. Otwierał drzwi razem z Liskiem - tak nazywałam Lisę- i witał mnie irytującym tekstem.- Cześć Lori! - wykrzyknęła Lisa obejmując mnie mocno.
- Hej Lisa, dawno się nie widziałyśmy. - odpowiedziałam.
- Na szczęście mamy dzisiaj cały dzień dla siebie.
- Dla siebie? Leon gdzieś jedzie? - byłam zdziwiona, bo nigdy nie miałyśmy dla siebie czasu. Na każdym spotkaniu siedział z nami ten frajer i nie można było pogadać o wszystkim, bo rozpowiedział by to każdej napotkanej osobie. W sumie zrobiłby wszystko by mnie zniszczyć.
- Emm, nie, ale chodź już, przecież nie będziemy gadać w progu drzwi.
- Racja.
Spokoju dalej nie dawało mi to, że nie widzę nigdzie Leona i że dzisiaj nie otwarł mi drzwi. Może to i nawet lepiej. Może sobie odpuścił po prawie 16 latach? Myśląc o tym nagle zostałam oblana. Był to Leon.
- Pojebało cię?! - Wrzasnęłam.
- Ha ha ha, od razu lepiej wyglądasz - powiedział puszczając mi oczko.
- Będziesz to prać.
- Chyba śnisz - dalej mówił z szerokim i zadziornym uśmiechem na twarzy.
Nie odpowiadając mu poszłam na górę do pokoju Lisy.
- Lori, coś ty zrobiła? - zapytała ze zdziwieniem.
- No pomyśl... - odpowiedziałam ze złością.- Leon... Dam ci coś na przebranie.
Po przebraniu się do pokoju przyszedł Leon, dalej z tym samym złośliwym uśmiechem na twarzy. Usiadł na przeciwko mnie. Nie zwracając na niego uwagi zaczęłam rozmawiać z Lisą. Gadałyśmy tak jak zawsze, a Leon tylko słuchał i mi docinał. Po chwili Lisa wpadła na pomysł.
- Lori, śpij dzisiaj u mnie.
- Hmm, okej, tylko zadzwonię do mamy.
Wyszłam na przedpokój i wybrałam numer. Gdy mama odebrała ktoś z tyłu wziął mi telefon. Był to oczywiście Leon. Goniłam go po całym piętrze przez dobre 5 minut. Mama zdążyła się rozłączyć. Byłam wściekła. W końcu odebrałam mu telefon i poszłam do łazienki zadzwonić ponownie. Tym razem zamknęłam się na klucz. Mama była na mnie zła, że robię sobie z niej żarty. Przeprosiłam ją i zapytałam czy mogę nocować u Lisy. Myślałam, że przez to, co wydarzyło się kilka minut temu mi nie pozwoli, ale zgodziła się. Po chwili wyszłam z łazienki i poszłam zapytać Lisy czy pójdzie ze mną po ubrania i rzeczy, które będą mi potrzebne. Zgodziła się, więc poszłyśmy do mnie.Po powrocie rozpakowałam się. Dzień mijał nam miło i przyjemnie, pomijając obecność tego durnia. Nie zwróciłam uwagi, a już nastał wieczór, więc postanowiłam iść wziąć prysznic. Ubrałam piżamę umyłam zęby i wyszłam. Razem z Lisą postanowiłyśmy pooglądać filmy na laptopie. Zgasiłam światło. Poszłam na łóżko i nakryłam się kołdrą.
- Aaaaaaa, Lisaaa!!! - wykrzyknęłam na cały dom. Miałam wielkie szczęście, że dzisiaj nie było państwa Brown w domu.
- Jejku Lisa, co jest?! - zapytała też krzycząc, ale o wiele ciszej niż ja.- Pod kołdrą są karaluchy!
- Przecież nic nie było, ja nic nie widziałam. - mówi do mnie ze zdziwieniem.
- No to spójrz, ja tam nie idę - powiedziałam stanowczo. Bardzo boję się robactwa, a Leon doskonale o tym wiedział. Jak on w ogóle mógł. Zemszczę się jeszcze. Popamięta mnie frajer.
Lisa powybijała wszystkie robactwo, a ja poszłam do łazienki. Idąc zauważyłam uchylone drzwi do pokoju Leona. Miałam iść tylko do łazienki, ale moja ciekawość była ogromna i chciałam zobaczyć co robi nasz dowcipniś. Zajrzałam przez uchylone drzwi i ujrzałam umięśnionego Leona. Był w samych bokserkach. Stał tyłem i ćwiczył. Nie wiedziałam, że jest aż tak dobrze zbudowany. Zawsze dziwiło mnie to, że nie ma dziewczyny. Leon był naprawdę przystojny. Ciemna karnacja, czarne włosy. Czekoladowe oczka, w których czasem potrafiłam się zatopić i nie myśleć o niczym innym. I to jego ciało. Piękne, muskularne. Patrzyłam tak na niego przez dobre 10 minut. Nagle się obrócił, zdążyłam czmychnąć. Nie wchodziłam już nawet do łazienki tylko szybkim krokiem poszłam do pokoju. Lisa już spała. Zgasiłam laptopa, którego nie wyłączyła. Przed położeniem się sprawdziłam jeszcze czy nie ma tu przypadkiem karaluchów czy innych świństw. Nic nie było. Widzę, że Lisa naprawdę wszystkich się pozbyła. Położyłam się i w mgnieniu oka zasnęłam.LeonObudziłem się dziś o 6 rano. Na pewno przyjdzie dziś Lori. Dziewczyny dawno się nie widziały, a jest dzisiaj sobota. Muszę przygotować coś nadzwyczajnego. Rodzice wyjechali więc mogę zaszaleć. Leżałem tak i myślałem z dobre 20 minut. Leniwie zwlekłem się z łóżka. Udałem się do łazienki.Ogarnąłem się. Założyłem luźne jeansy i podkoszulkę z odkrytymi ramionami, która idealnie eksponowała moje muskularne ciało. Po mojej porannej toalecie poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Kiedy zjadłem była już 8:30.
Za godzinę przyjdzie Lori - pomyślałem.Szybko jeszcze odpaliłem komputer by sobie pograć z kumplem.Rozgrywkę przerwała mi czepiająca się o bałagan Lisa, wywołując kłótnię. Musiałem być czujny i pilnować czasu. Nagle usłyszałem rozlegający się dzwonek do drzwi.
- Lori - powiedziałem szeptem.
Lisa już schodziła otworzyć jej drzwi. Ja dzisiaj nie zaszczycę jej moim porannym przywitaniem, musi jakoś wytrzymać bez mojego cudownego głosu. Pobiegłem szybko - ale cicho - na dół i wziąłem sok.Dziewczyny trochę gadały, ale po chwili weszły. Zaczaiłem się za rogiem i czekałem na moment. 1...2...3... !
- Pojebało cię?! - wykrzyczała Lori.
Widziałem jak leci jej para z uszu, taka była na mnie zła.
Stwierdziłem, że o wiele ładniej wygląda z tą pomarańczową plamą. Kazała mi to wyprać. Chyba jej się w tej niemądrej główce poprzewracało. Lori odeszła. Po chwili poszedłem do nich - jak zwykle - i usiadłem na przeciwko mojej ulubienicy. Widziałem, że jest zła, ale postanowiła rozmawiać z Lisą i byłem jej całkiem obojętny. Cały dzień tak zleciał, aż nagle Lisa zaproponowała, by Lori u nas spała.- Rewelacja - pomyślałem.
Moja blondi poszła zapytać o zgodę. Kiedy wybrała numer do mamy ja cicho wyszedłem z pokoju i zabrałem jej telefon. Cudowne było to, kiedy biegała za mną wiedząc, że i tak nie da rady. Ganiała tak chyba za mną przez 5 minut. Po chwili stwierdziłem, że trzeba jej dać fory bo do jutra go nie zabierze. Gdy już go dostała poszła do łazienki i nie zapominając zamknąć drzwi na klucz zadzwoniła. Pewnie dostała niezły ochrzan, że robi sobie z matki żarty.Pani Pamela - jej mama - zgodziła się. Dziewczyny poszły po rzeczy potrzebne na noc. Ja za ten czas poszedłem do piwnicy. Roiło się tam od małych robaczków po jadowite i duże pająki. Postanowiłem poszukać karaluchów. Gdybym zdecydował się na jakiegoś pająka Lori dostała by zawału, a ja nie chce wieczoru spędzić w szpitalu tylko przy kompie grając z Danielem.
Idealnie wszedłem do domu, bo Lisa robiła coś w kuchni, a Lori się myła. Najdelikatniej jak potrafiłem zamknąłem drzwi od piwnicy i udałem się do pokoju, w których miały spać dziewczyny. Łóżko było już rozłożone. Moim największym problemem było to, po której stronie śpi, która. Lisa śpi na pewno obok swojej szafki nocnej, zatem wyrzuciłem robactwo na drugiej stronie. Miałem szczęście, że dziewczyny wyszły po kilku minutach, bo gdyby nie to, to karaluchy rozeszłyby się po całym pokoju i z mojego planu byłyby nici.
Grałem sobie z Danielem, gdy nagle usłyszałem głośne, przeraźliwe:
- Aaaaaa, Lisaaa!!!!!
Parsknąłem śmiechem. Plan się powiódł idealnie. Zresztą, tak jak zwykle, w końcu jestem Leon Brown, wszystko zawsze mi wychodzi. Dziewczyny zaczęły chyba rozmawiać, zresztą nie wiem jak to było, bo włączyłem muzykę i naszykowałem sobie hantle do ćwiczeń. Ćwiczyłem jak zwykle, ale miałem świadomość, że ktoś mnie obserwuje. Zostawiłem uchylone drzwi na wszelki wypadek, gdybym musiał wyjść bez najmniejszego hałasu. Nagle, gwałtownie odwróciłem głowę ku tyłowi. To na pewno była Lori. Nie było słychać drzwi do łazienki więc to musiała być ona. W końcu co obchodzi Lisę jak spędzam wieczór. Ona ma swoje zajęcia i przychodzi do mnie tylko jak już jest do tego zmuszona.
U Lori zauważyłem to, że wpatruje się we mnie jak w obrazek. Podziwia moją urodę i rewelacyjnie umięśnione ciało. Ha, wiedziałem, że ciężko jej na mnie nie patrzeć.Po ukończeniu ćwiczeń poszedłem wziąć kilkuminutowy prysznic. Po umyciu się padłem na łóżko jak te karaluchy, które wybiła Lisa. Przed uśnięciem śmiałem się jeszcze z całego dnia. Był rewelacyjny.
Zapraszam do dalszego czytania. W życiu bohaterki wydarzą się rzeczy, o których nawet nie macie pojęcia ♥
YOU ARE READING
Stworzeni dla siebie
Storie d'amore16 letnia Lori Smith przyjaźni się z Lisą Brown. Niestety na każdym spotkaniu ich spotkaniu jest Lisy brat, Leon Brown, który na każdym kroku próbuje jej dopiec i sprowokować. Lisa zauważa, że Lori coraz lepiej dogaduje się z Leonem, ale Lori i Leon...