3

3.4K 200 13
                                    

Pov.Adrien

Wstałem z mojego łóżka. Przez całą noc nie mogłem zmrużyć oka. Wstałem czasem by patrolować okolice, lecz nie widziałem jej. Pochyliłem się do szafki nocnej by pochwycić telefon i sprawdzić która godzina, lecz przypomniało mi się, że już wczoraj nie mogłem go nigdzie znaleźć.

Szukając telefonu coś przykuło moją uwagę. Była to fotografia leżąca na biurku. Podeszłem zobaczyć co to za zdjęcie. I od razu przypomniała mi się biedronka, której już więcej na oczy nie zobaczę.

Łza spłynęła po moim policzku.  kochałem ją.
Zachowywałem się jak złamas, cholerny złamas. Chciałbym ją przytulić, powiedzieć jej że wszystko będzie dobrze, ale sam nie wiem czy tak będzie, ponieważ jestem słaby. Jednak moje łzy ustąpiły gdy przypomiałem sobie wvzorajszą rozmowę z Marinette.

(WCZORAJSZY DZIEŃ)

I w tym oto momencie uświadomiłem sobie że zakochałem się w Marinette, (...) Którą teraz musze uratować.

- Czarny kocie, proszę uciekaj, nie jestem sobą, nie chce ci zrobić krzywdy - Powiedziała z przerażeniem widniejącym w jej oczach.

- Dobrze.. Tylko daj sobie pomóc, proszę - wyszeptałam z rozpaczą.

- Lepiej już idź. Niestety biedronka ci nie pomoże. Wkrórte przekonasz sie dlaczego - widząc jej łzy chciałem ją przytulić, lecz przerwał mi jej krzyk.

-UCIEKAJ! Bo dalej nie wytrzymam - z troską wymalowaną na twarzy zacząłem biec w stronę domu.

Jednak odwróciłem się i wyszeptałem - Pomogę ci, bo cię kocham. Nie wiem czemu tego nie zauważyłem - i z powrotem zacząłem biec.

Ze smutkiem wspomniałem tą rozmowę. Obiecałem że jej pomogę i słowa dotrzymam. Nie mogąc się skupić ubrałem się w swoje codzienne luźne ciuchy i wyszłem na dwór.
Nie czekając dłużej, ukryłem się za jakąś ruiną i się przemieniłem.

Już przemieniony szukałem. zaakumizowanej Marinette.
Ale w mieście nie było żywej duszy, wszyscy musieli się schować.
Szukając jej, wzrokiem natknąłem się na staruszka w Hawajskiej czerwonej koszuli. Od razu podszedłem do niego zdziwiny i spytałem się.

-Co pan tu robi, to niewłaściwe miejsce dla pana - ten zaś spojrzał się na mnie i uśmiechnąl się.

- Jestem Mistrz Fu - Podał mi ręke, którą także ująłem - Adrienie.

Otworzyłem szerzej oczy i energicznie zacząłem się pytać.

-Skąd wiesz, Kto ci powiedział? Napewno Plagg on taki jest. Chwila ja kiedyś pana poznałem. Tylko gdzie.. - mówiłem z prędkością karabinu maszynowego.

-Chwila, chwila chłopcze, nie śpiesz się na wszystko przyjdzie czas.
Teraz jest ważna tylko Marinette trzeba jej pomóc.

Podoba się ? :)
Dobra przyznaję się krótki rozdział,ale pisze na telefonie :/
Wesołego Weekendu❤
PS. Moje Błędy w rozdziale piszcie w kom

Tylko Ty ~Miraculous~ (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz