Rozdział 6

4.5K 224 2
                                    


Przez godzinę biegałam pod postacią wilka z czego bardzo cieszyła się moja wilczyca.

Potem zdecydowałam, że czas wracać. Na skraju lasu z powrotem zmieniłam się w człowieka. Jako alfa po przemianie moje ubrania są całe.

Kierowca tak jak obiecał, poczekał na mnie. Wsiadłam do taksówki i powiedziałam:

- Teraz poproszę pod Stark Tower.

- Proszę bardzo - odrzekł kierowca - Jak się biegało?

- Super. Jak pan ma w ogóle na imię? - zapytałam.

- Mam na imię Ben. Mieszkasz w Stark Tower? - zapytał Ben.

- Przyjechałam tam tylko na tydzień, a potem wracam do siebie - odpowiedziałam.

- Wilki mają swoje watahy, prawda? - zapytał Ben.

« Chce za dużo wiedzieć o Tobie - mówi mi moja wilczyca.

» Zgadzam się, ale to będzie już ostatnie pytanie na które odpowiem.

- Tak, wilki mieszkają w swoich watahach - odpowiedziałam.

Po trzydziestu minutach dotarłam do Stark Tower. Na szczęście nie było za dużo korków. Zapłaciłam kierowcy i wróciłam do budynku.

Windą wjechałam na piętro na którym jest salon. Gdy weszłam do środka był tam tylko Barton, Maximoff oraz Thor.

- Cześć. Gdzie reszta? - zapytałam.

- Są u Fury'ego, podobno jakaś sprawa z wilkami - powiedział Barton.

Sprawa z wilkami?

~ Lucas, Alec czy ja czegoś nie wiem? - zapytałam moje bety.

> Telefon? - zaproponował Alec.

Wyciągnęłam telefon i od razu wybrałam numer Aleca. Odebrał od razu.

Aby tamci niczego nie usłyszeli poszłam do swojego pokoju.

- Alec, Lucas o co chodzi?! - krzyknęłam.

- Właśnie mieliśmy do Ciebie dzwonić. To nie jest aż tak poważna sprawa. Wataha Złotej Rzeki i Wataha Srebrnego Księżyca mają między sobą problem - oznajmił mi Lucas.

- Wiecie o co dokładniej chodzi? - zapytałam.

- O terytorium. Złota Rzeka domaga się zwrotu terytorium, które zagarnął Srebrny Księżyc wiele lat temu - powiedział Alec.

- Lucas pojedź do obu watah i powiedz im, że nie chcę wojny. Mają to załatwić między sobą. Informujcie mnie na bieżąco - powiedziałam i zakończyłam rozmowę.

Byłam głodna po biegu, więc poszłam znowu do salonu, a potem do kuchni, aby coś zjeść.

W kuchni z lodówki wyjęłam sporo jedzenia, bo dosiadł się do mnie Thor i zaczęliśmy wszystko jeść. Wiem, że ten bóg jest większym głodomorem ode mnie.

Po chwili do salonu wszedł tata i reszta Avengersów. Przywitałam się z nimi i wróciłam do jedzenia.

- Od kiedy oni już tak jedzą? - zapytał Banner.

Barton spojrzał na zegarek, który wisiał na ścianie i powiedział:

- Od dobrych pięciu minut jak nie więcej.

Zjadłam jeszcze parę kanapek i zostawiłam Thora na polu bitwy. Usiadłam w salonie obok taty.

- Clint mówił o jakiejś sprawie z wilkami. O co chodzi? - zapytałam dla utrzymania pozorów.

- Nic takiego. Dwie watahy mają problem - odpowiedział tata.

« Jasne. Nic takiego.

» Och, zamknij się i daj mi ładnie kłamać.

« Kiedyś jeszcze będzie mnie błagać, abym się odezwała.

» Może i będę, ale teraz się zamknij.

- Co będziemy robić? - zapytałam się wszystkich tu obecnych.

- Możemy pograć w Fifę - zaproponował Stark.

- Dobra - powiedziałam.

Już nie żyją. Jestem najlepsza w tą grę, nawet Lucas i Alec nie mają ze mną szans, chociaż, że prawie, ale to prawie mi dorównują.

Po godzinie grania reszta zrezygnowała mówiąc, że nikt mnie nie pokona. Głodny Stark zamówił masę pizzy, więc z tego, że zawsze płaci Stark, skorzystał każdy.







Alpha of AlphasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz