Rozdział 2

33 2 1
                                    

-Nie zgadzam się!- wkurwiona wyszłam z domu trzaskając drzwiami.

Nie wiedząc co zrobić ruszyłam w kierunku domu mojego chłopaka z nadzieją że coś wymyśli. Droga zajęła mi 20 minut podczas, których myślałam co mam zrobić ale ciągle nie mogłam nic wymyśleć.
Jestem tak wkurzona jak chyba nigdy. Jak już dotarłam do budynku w którym mieszka Brad, weszłam do niego bez pukania ani żadnych innych uprzedzeń jak to miałam w zwyczaju. Moim pierwszym kierunkiem był salon, w którym niestety go nie było. W drugiej kolejności skierowałem się na piętro, do jego pokoju. Gdy wychodziłam po schodach zaczęły do mnie dochodzić jęki jakiejś dziewczyny. Nie mogłam w to uwierzyć jak tylko otworzyłam drzwi zza których dobiegały dźwięki ujrzałam Brada z jakąś blondynką w której po chwili rozpoznałam moją najlepszą przyjaciółkę Scarlet. Nie odezwałam się ani słowem po prostu wyszłam z domu chłopaka, kierując się do fabryki, w której byłam już po pół godzinie. Siedziałam tam na starej, zniszczonej kanapie do północy cały czas zastanawiając się, czemu moje życie jest tak beznadziejnie. W końcu stwierdziłam, że wracam do domu, bo jeszcze się muszę spakować.

POV Ashton

Siedziałem w salonie z chłopakami kiedy zadzwonił mój telefon a na wyświetlaczu widniał napis "Mama". Ciekawe co chce? Dawno nie rozmawiałem z nią, w sumie z nikim z rodziny odkąd się wyprowadziłem. Wyszedłem z pomieszczenia na taras odbierając.

-Hej, co jest? Po co dzwonisz?

-Hej skarbie chciałam razem z tatą cię prosić o to abyś wziął do siebie Vanessę i się nią zajął, bo odkąd wyjechałeś całkowicie się zmieniła i nie możemy sobie z nią poradzić a ostatnio nawet znalazłam u nie narkotyki.

-Jak to się zmieniła? Jakie narkotyki? Mamo o czym ty mówisz?

-Zamknęła się w sobie, zaczęła zadawać ze złym towarzystwem, a chyba od niedawna brać narkotyki. Z ojcem nie dajemy już sobie z nią rady, a mamy jeszcze dużo pracy na głowie, więc się pytam czy nie wziął byś jej do siebie?

-No dobrze to od kiedy ma ze mną zamieszkać?

-Od jutra.

-Tak szybko? Okej to ja będę leciał przygotować jej pokój. Pa.

-Pa.

Wróciłem do salonu, w którym chłopaki dalej oglądali jakiś film. Zabrałem pilota i zatrzymałem go na co moi przyjaciele zaczęli jęczeć z niezadowolenia.

-Słuchajcie chłopaki od jutra będzie z nami mieszkać moja młodsza siostra Vanessa. Luke masz się do niej nie dobierać! Rozumiesz?

-Ejjj czemu tylko mi to mówisz?

-Bo Mike ma dziewczynę a Cal gustuje w facetach.

-No dobra nie będę się do niej przystawiał ani nic.

-Dzięki.

-Stary a tak w ogóle to od kiedy ty masz siostrę?- oczywiście to bardzo inteligentne pytanie zadał Michael.

-No jakoś od szesnastu lat.

-Czemu ja nic o niej nie wiedziałem?

-Bo nie było okazji żeby o niej opowiadać. Dobra ja muszę lecieć przygotować jej pokój.

Kiedy szedłem po schodach na piętro, usłyszałem jak chłopaki włączyli z powrotem film jednocześnie szepcząc coś między sobą.

POV Vanessa

Skończyłam pakować się po 3 nad ranem, po czym przebrałam się w jakikolwiek podkoszulek i położyłam do łóżka, ale nie mogłam usnąć, a wiedziałam, że będę musiała wcześnie wstać. Znowu rozmyślałam nad wszystkim co się tego dnia stało i stwierdziłam, że zmiana otoczenia może mi naprawdę dobrze zrobić. Około 5 dopiero zasnęłam.

-Vanessa! Wstawaj bo się spóźnisz na lot!- do drzwi dobijała się oczywiście moja matka, którą najpewniej chciała się mnie jak najszybciej pozbyć.

Popatrzyłam na zegarek który wskazywał godzinę 9. No to sobie po spałam. Szybko się ubrałam w przygotowane wcześniej ubrania i zeszłam wraz z wszystkimi rzeczami na dół. W kuchni już czekali moi rodzice z przygotowanym śniadaniem. Bez żadnego przywitania usiadłam do stołu i zaczęłam jeść moją porcję.

-Może jakieś dzień dobry?!- czepia się jak zwykle matka, a ojciec ma wszystko gdzieś.

-Taa- nie zwracając na nią uwagi wróciłam do posiłku.

-Jedz szybciej bo musimy cię odwieźć na lotnisko i wracać do pracy.- odezwał się mój ojciec, któremu tylko i wyłącznie zależy na pracy.

Gdy tylko skończyłam jeść poszliśmy do samochodu. Jazda na lotnisko zajęła nam niecałe pół godziny. Ojciec pomógł mi w wyciągnięciu walizek z samochodu, podał mi jeszcze tylko bilet i się pożegnał tak samo matka. Nie czekali nawet na to żebym weszła do budynku tylko odjechali. Nie powie ale zrobiło mi się trochę przykro. Zabrałam wszystkie rzeczy i poszłam na odprawę.

Będąc już na swoim miejscu w samolocie założyłam słuchawki na uszy i odcięłam się całkowicie od świata. Słuchałam muzyki, aż usnęłam.

Broken GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz