Trzecia w nocy. Jungkook zerwał się z łóżka, słysząc dzikie walenie w drzwi swojej posiadłości. Serce mu stanęło, bo to brzmiało co najmniej jak psychopatyczne próby dobicia się do jego domu!
Nie był człowiekiem bezradnym, więc zbiegł po schodach i wziął z kuchni najbliższą patelnię, a w najgorszym wypadku schował do kieszeni kuchenny nóż. Lepiej dmuchać na zimne, bo nie wyglądało to dobrze. Napastnik coraz agresywniej walił w drzwi, aż Jungkook pomyślał, że w końcu je wyważy. Cholera, wie ile one kosztowały?
Podbiegł do wejścia i nieśmiało spojrzał przez wizjer, przewidując, że może być uraczony jakimś rozgrzanym prętem w oko. Mimo tego przybliżył się lekko, i...
No nie.
Odłożył patelnię na najbliższą komodę, coby nie wyjść na nieprofesjonalistę, po czym ze spokojem przekręcił klucz.
- Co ty tu do chu... - zaczął, patrząc na Taehyunga z wściekłością, ale po chwili spotulniał, widząc jego przerażone spojrzenie i spocone ciało. Chłopiec wprosił się bez pytania, zamykając za sobą drzwi i wręcz na niego wpadając. Poziom wściekłości Jungkooka znów zaczął wzrastać.
Spojrzał na zmasakrowanego pracownika, w spodniach od piżamy, jeansowej kurtce w środku zimy i poczochranych włosach. Doprawdy komiczny widok, w porównaniu do tego pajacowania, które miał okazję obserwować w pracy.
- Uff, żyjesz. - wydyszał niezrozumiale, dokładnie lustrując każdy fragment Jeona spojrzeniem. Zmieszany brunet otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale młodszy dorwał się do noża w jego kieszeni spodni od piżamy. - POWALIŁO CIĘ, JUNGKOOK? CHCIAŁEŚ SIĘ ZABIĆ?
Skołowany mężczyzna patrzył na niego bez zrozumienia.
- Czekaj, co kurwa? - prychnął. - Przepraszam bardzo, ale musiałem się zabezpieczyć, na wypadek gdybyś był jakimś psychopatą, w końcu tak brzmiało to całe walenie w drzwi! - z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem nakręcał się jeszcze bardziej, a Taehyung zdawał się odzyskiwać kontakt z rzeczywistością. - Czego ty ode mnie chcesz o tej godzinie, nie masz telefonu? Przecież zawsze go odbieram!
Fioletowowłosy przełknął głośno ślinę. No tak, to zdecydowanie nie było normalne. Przecież gdyby powiedział mu prawdę, ten buc w życiu by nie uwierzył! Łącząc to z wczorajszym atakiem, coraz bardziej bał się o swoje zdrowie psychiczne.
- Ja... Przepraszam, tylko... - Dobra, pora zacząć grę we wzbudzanie litości, pomyślał Taehyung. Tylko w ten sposób mógł mieć kontrolę nad sytuacją i nie spuszczać z Jeona wzroku. - W moim domu nie dzieje się najlepiej, nie miałem gdzie iść, a twój adres był właściwie jedynym, jaki posiadam... Tak, wiem, że przez firmę, ale...
- Poczekaj. - mężczyzna przyłożył dłoń do skroni. To było zdecydowanie za dużo jak na jedną noc. - Wytłumaczysz mi rano, jestem zmęczony. Właściwie godzinę temu zasnąłem, a teraz znowu mnie obudziłeś. Dobrze, wejdź. Prześpisz się na kanapie, a ja postaram się zająć twoją sytuacją.
O cholera. Przecież to by znaczyło, że zrobią z jego mamy kryminalistkę, albo gorzej. No i to oznacza, że może wyskoczyć okna w swojej sypialni. Musiał zmienić taktykę.
- Nie, ja... - zająknął się, ale miał już w głowie plan. W jakiś sposób powie mu prawdę, ale nie chciał poświęcać kolejnego życia. To, że Jungkook nadal żył było co najmniej dziwne i przeczyło całej, sennej teorii. - Dobra, dziękuję. A mógłbym może... No wiesz, nie do końca...
- Tak, zaraz przyniosę ci coś do ubrania się. - Szlag. Nie to miał na myśli. - Łazienkę masz na prawo od salonu. A teraz nie zawracaj mi już głowy, rano porozmawiamy.
CZYTASZ
śpiąca królewna • [taekook]
FanfictionO tym, jak młody pracownik korporacji - Kim Taehyung bezwiednie zostaje sennym mordercą. Życie 19-latka od zawsze sypie mu piach w oczy. Czy zbliżenie się do surowego szefa w dość dziwnych okolicznościach pozwoli Tae zatopić się w jego ciemnych ocza...