[5] [ten dziwny typ]

368 35 6
                                    

Jeon spędził w szpitalu 3 dni.

Oczywiście codziennie odwiedzany przez swojego "siostrzeńca", który stał się jego posłańcem do wiadomości z firmy. Szef nie chciał mieszać w to nikogo innego, więc w zamian po prostu zaoferował chłopcu podwyżkę, żeby cała sprawa z zabójczymi lekami pozostała między nimi.

Jungkook chorował bez pracy, naprawdę okropnie to znosił. Chociaż mógł przyznać, że chwila urlopu wyszła mu na dobre.

Mimo wszystko nadal miał problemy z zasypianiem. Dzieciak siedział u niego całkiem długo, ale w nocy czegoś mu brakowało. Przyzwyczaił się do tych wkurwiających sprzeczek, zadziornego temperamentu i uroku chłopca. W pewnym sensie odrywał go od rutyny, intrygował. Być może nieplanowanie, ale zbliżyli się do siebie. Zaczął zauważać drobne niuanse; bawił się wybuchowością Taehyunga, uważając jego reakcje obronne za całkiem zabawne. Można powiedzieć, że w miarę polubił jego towarzystwo.

A Taehyung nie powiedział mu, że nie miał odwagi zmrużyć oka żadnej z 3 minionych nocy.

- Te, bucu. - powitał go popołudniowy głos chłopaka, który z jakiegoś powodu gasł. Pod tą całą maską było coś nie tak. - Znowu przyniosłem ci ubrania.

Żyli w tym dziwnym kłamstwie i zmowie milczenia, a Jeon, duszący się w sali szpitalnej, robił wszystko żeby się z niej wydostać. Miał okropne wrażenie, że wszystko leci mu z rąk a kontrola nad sytuacją wyślizguje się jak mydło.

- Nie trzeba, dzieciaku. - odpowiedział Jungkook, mozolnie pakując rzeczy. - Dostałem wypis. W końcu mogę stąd wyjść.

Taehyung prychnął.

- Gówno prawda. Mówiłem już, że mi to nie przeszkadza. Będę tu siedział wystarczająco długo.

- Tae, naprawdę. Jutro będę mógł pojawić się w pracy. - Odpowiedział Jeon pewnie, mierzwiąc ,przydługie już, włosy młodszego. Zdobywał się nawet na takie gesty, mimo protestów tej denerwującej mendy.

W końcu wybłagał wypis, dostając rygorystyczne zakazy co do leków nasennych. Mimo to, czuł strach przed powrotem do tej popieprzonej, paranormalnej rzeczywistości.

- Żebyś tego nie pożałował. - Taehyung ziewnął, z udawanym oburzeniem. Ale czy to cokolwiek zmieni? Co ma teraz zrobić? Był gotów zasnąć na zimnej podłodze, tu i teraz. Nie będzie w stanie tego powstrzymać. - Ale pojadę z tobą pod dom, żebyś nie zemdlał kierując, albo coś.

- Nie trzeba, dużo spałem. Odwiozę cię.

- Dobra, zresztą rób co chcesz. - prychnął młodszy i bezwiednie położył głowę na łóżku szpitalnym. Właściwie to miał plan za chwilę ją podnieść, ale coś przyszpiliło go do ciepłego materiału pościeli. Świat zaczął zwalniać, a w uszach pojawiło się charakterystyczne, głuche buczenie.

Stał się niesamowicie senny. Wyobraził sobie ciepłe łóżko Jungkooka, poczuł jego dłoń na ramieniu, a poczucie bezpieczeństwa zaprowadziło go prosto w ramiona Morfeusza...

- Panie Kim, nie można spać na łóżkach chorych! - te słowa spowodowały, że policzki Tae zapłonęły. Nie uszło to uwadze Jungkooka, który jeszcze chwilę temu sam próbował przywrócić chłopca do rzeczywistości. Nie przyznał się, że widział jego wycieńczenie. Sam za bardzo się bał.

- Ej, dzieciaku, co z tobą? Spałeś w ogóle w nocy?

Taehyung momentalnie spanikował. Przecież nie mógł powiedzieć mu prawdy. Bał się. Konsekwencji, świata i upokorzenia.

- Jestem młody, nie mogłem sobie zabalować? - przewrócił oczami, zasłaniając się grzywką. Unikał spojrzenia starszego, żeby ten nie dojrzał kłamstwa w jego oczach.

śpiąca królewna • [taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz