~~9~~

4.7K 209 5
                                    

- Nie ma mowy - powiedział stanowczo. Tak szczerze to nie wiem dlaczego chcę tam być. Może to ciekawość, a może chcę wiedzieć do czego jest zdolny Mike. Nie bała bym się go po tym co by zrobił mojemu napastnikowi ale jestem po prostu ciekawa. 

- Proszę, Mikey - spojrzałam na niego błagalnie - przecież nie będę się ciebie później bać. Pozwól mi tam iść. 

- Nie wiem czy to dobry pomysł kochanie - powiedział spokojnie i niepewnie. Wielki i niepowtarzalny Alfa mówi tak jakby się mnie bał. 

- Czemu ma być złym pomysłem? 

- Nie chcę pokazać ci się wściekły i z mordem w oczach. Później będziesz widziała we mnie tylko bestie.

- Nie prawda - spojrzałam mu prosto w oczy - Nie mogła bym tak o tobie pomyśleć, bo wiem że taki nie jesteś. 

- Egzekucja będzie jutro i nie chcę żebyś tam szła ale nie zabronię ci tego - spojrzał na mnie smutny - przemyśl to, a ja idę powiedzieć omegą że przedstawienie będzie jutro. - pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. 

Nie wiem czy iść tam i patrzeć jak Michael zabija tego chłopaka. Czy chcę to widzieć? Postanowiłam że pójdę poradzić się Van co o tym myśli i czy też tam będzie. Zmierzałam przez długi korytarz i kiedy już byłam przed jej pokojem, ktoś mnie przewrócił. Chłopak wyciągnął nóż i schylił się do mojego ucha. 

- Nie zostawiłem po sobie pamiątki, kochanie - ten sam głos co wtedy po balu. To mój niedoszły gwałciciel siedzi na mnie z nożem w ręku.

Momentalnie zaczęłam krzyczeć i się wyrywać ale napastnik był silniejszy. Przejechał nożem po moim policzku, na co krzyczałam jeszcze głośniej. Policzek bardzo mnie bolał a pole widzenia rozmazywało się przez łzy. W pewnym momencie nie czułam ciężaru chłopaka, więc usiadłam i wytarłam łzy. Podbiegła do mnie Van i zaczęła coś krzyczeć ale ja jej nie słyszałam. Wstałam do chłopaka, którego Aron przypierał do ściany. 

- Puść go, proszę - mate Van spojrzał się na mnie nie zrozumiale i z lekkim wahaniem puścił gówniarza - A mogłeś zginąć jutro - powiedziałam spokojnie.

Wyobraziłam sobie wodę która zamarza w jego żyłach. Chłopak zrobił się zimny, ale nie blady. Upadł na ziemie martwy i wtedy dotarło do mnie co zrobiłam. Nie zwracając uwagi na Van i Arona, uciekłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Łzy mieszały się z krwią, zaczęłam zmywać krew i bandażować ranę, która na szczęście nie była głęboka. 

Spojrzałam w lustro gdzie znajdowała się blada dziewczyna z czerwonymi od łez oczami i bandażem na policzku. Wtedy zdałam sobie sprawę że jestem prawdziwym mordercą, zabiłam go bo tego chciałam, a nie bo musiałam. Usłyszałam walenie do drwi. To pewnie Alfa, który jest mną zawiedziony i z pewnością nie będzie chciał mnie znać. 

Wyszłam z łazienki i nic nie robiąc sobie z odgłosów za drzwiami, po prostu usiadłam w koncie i podwinęłam kolana pod brodę. Byłam tak rozczarowana sobą że nie mogłam się cieszyć z mojej nowej umiejętności, czyli panowania nad lodem. Nadal skulona siedziałam w kącie, patrząc jak drzwi wylatują z futryny.

- Kurwa, Alex - podbiegł do mnie Mike i przytulił. Wtuliłam się w niego czując się bezpiecznie, jakby nikt nie mógł mnie skrzywdzić anie posądzić o to co zrobiłam nie całą godzinę temu. Jedno pytanie krążyło mi po głowie, czemu Alfa się jeszcze do mnie odzywa mimo tego co zrobiłam? - Alex nawet się nie wygłupiaj, miałaś prawo to zrobić w samoobronie i nie mógł bym się do ciebie nie odzywać. Nikt nie ma prawa powiedzieć że to twoja wina. 

- Jestem potworem i pewnie nie tylko ja tak myślę. Co powiedzieli Van i Aron? - zapytałam nie odsuwając się od niego na milimetr.
 
- Myślą że masz jeden dar, kazałem im nic nie mówić reszcie. Nikt nie uważa cie za potwora i ty też nie masz prawa się tak okłamywać. Jesteś zupełnie normalna. 

- Nie wspominajmy o tym już nigdy, proszę - spojrzałam na niego załamana. 

- Dla ciebie wszystko ślicznotko - pocałował mnie w czoło i podniósł.

Usadził mnie na łóżku i dał swoją koszulkę oraz bokserki. Michael wziął drugie bokserki i poszedł do łazienki pod prysznic. Przebrałam się i położyłam na łóżku pod kołdrą. Myślałam że Mike mnie znienawidzi, a on mnie pociesza i przytula do siebie. Chcę zapomnieć o tym co stało się na korytarzu i żyć dalej tak jak wcześniej.

- Patrzysz się w jeden punkt od pięciu minut, przestań myśleć o tym co się tam stało. Zacznij myśleć o czymś wesołym - położył się koło mnie Mike. 

- Teraz to ja chcę spać - marudzę. 

- Dobranoc mała - przybliżył się do mnie i wyszeptał do ucha tuląc - nie długo o tej godzinie, nie będę dawał ci spać, więc korzystaj puki możesz. 

- Dobranoc zboczeńcu - mruknęłam senna i zasnęłam.


~~~~~~~~~~~

Marshmello Anne-Marie - FRIENDS.   


Urok szarych oczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz