Rozdział 3

4.1K 357 176
                                    

Bezlitosny chłodny wiatr przedostał się do korytarza, usiłując zniszczyć skupienie dwóch mężczyzn. Mimo prób i rozwianych włosów, które ulegały podmuchowi wiatru, nie dało się tego wykonać. Ciężki oddech dwukolorowłosego umykał spod drżących warg, które drżały z pohamowanych odległych słów. Jednak każde słowa, które usilnie w sobie trzymał, sprawiały, że tym bardziej chciał go ujrzeć, nie mogąc mu się oprzeć. Piękne zielone tęczówki ozdobione smutkiem w formie łez, wprawiały o bolący uścisk na sercu. Wszelakie myśli krążyły wokół tej jednej osoby. Nie rozumiał dlaczego tak jest. Był nikim, pozostawiającym za sobą jedynie bezbarwny popiół i chłód, którego nie dało się pozbyć. Więc dlaczego zielonowłosemu tak zależało na jego bliskości?

Jedyne czego pragnął to chronić jego delikatne poranione ciało, by żadna kolejna blizna nie ukazała się na jego bladej aksamitnej skórze. Lecz nawet tego nie potrafił wykonać, gdyż nie umiał zatrzymać namiętności, gwałtownej i intensywnej, które przejmowało nad nim kontrolę wraz z jego dotykiem. Było wyłącznie tylko jedno wyjście, które umiałoby zapanować nad tym niepohamowanym głodem. Jego ramiona, drobne i ciepłe, pełne szczęścia i determinacji do spełnienia swych marzeń. Jego dotyk pełen przyjemności i czystego obłędu. Jego słowa pozbawione okrutnego kłamstwa. Liczył się tylko on. Nie umiał wyprzeć się uczuciu, które zrodziło się wraz z poznaniem go. Uczucie, które tak długo pielęgnował i ukrywał przed wszystkimi. Doznanie, które nosiło imię, Miłość.

Powietrze przypominało miliony drobnych igieł, a każdy wdech wydawał się niemożliwy, lecz wraz z nim, nasilała się utrata jakiekolwiek możliwości mowy. Mimo tych trudności, które uprzykrzały mu życie jak i wyjście z tej ciężkiej sytuacji, nie mógł się zatrzymać. Nie mógł znieść widoku, gdy to co uważał za słuszne, rani bezbronnego piegowatego chłopaka, który zaryzykował własnym zdrowiem, dla jego dobra. Dlatego w dwukolorowych tęczówkach stał się niewyobrażalnie ważny, niezastąpiony jak i odległy, nieosiągalny, niczym prawdziwy bohater.

Łzy powolnym tempem spływały po piegowatych policzkach, gromadząc w sobie każdy najmniejszy smutek. Złośliwa niepewność trzęsła bezwładnie zielonowłosym, gdyż jego bezczynność była wręcz nie do zniesienia. Pierwszy raz od tak dawna chciał krzyczeć, ale jednocześnie objąć swoimi zabliźnianymi rękoma jego szerokie plecy, po których lubił błądzić dłońmi, zachwycając się każdym napiętym mięśniem, tym samym tonąc w uczuciu bezpieczeństwa, które z łatwością w nim znajdował. Teraz jedyne co odczuwał to nieprzyjemny chłód samotności, który znikał będąc blisko niego. Nie mógł przestać myśleć o jego przyjemnym cieple, od którego nieukrywanie się uzależnił. Ale stojąc już niewiadomą ilość czasu, tracił jakąkolwiek nadzieje. Umysł nabierał pustki, myśli uciekały w kąt, pozostawiając wszechobecną nicość, którą nie umiał wypełnić nikim innym, jak mężczyzną stojącym przed nim.

Chciał wypowiedzieć słowa, których za wszelką cenę starał się unikać. Były nieprawdziwe, okrutne i raniące. Nazywano je kłamstwem, które było niewyobrażalnie obce zielonowłosemu. Jednak nie widział innego wyjścia, jak wypowiedzieć, że nic się nie stało, a następnie usiłować przestać myśleć o nim. Było to wręcz nie do wykonania, ale nie mógł dłużej znieść tego bólu, który ranił jego serce.

─ Todoroki ja... ─ Cienki i niepewny głos zaczynał słowną egzekucje.

Lecz nie dane było mu jej dokończyć, gdy upragnione silne ramiona go objęły. Gorący policzek Shouto delikatnie otarł się o ten należący do niego. Serce zielonowłosego nie było przygotowane na ten nagły ruch, ale już szczęśliwie skakało w jego piersi, a wraz z nim przybyło ciepło, które odgoniło każdy męczący chłód. Wziął głęboki wdech, który miał go uspokoić, lecz zrobił to intensywny męski zapach, delikatny, odurzający i mający to, co tylko dwukolorowłosy posiadał. Od razu znalazł w nim ukojenie, błądząc dłońmi po jego plecach, przemieszczając palce po jedwabnej tkaninie, by za moment zacisnąć na niej dłonie. Przymknął powieki, rozkoszując się niebiańską chwilą jak i spokojem, którym go obdarował. Cały świat wydawał się inny, odmienny, wyjątkowy przy jego boku. Przez to nawet drobny uścisk, był tym co pragnął najbardziej.

─ Przepraszam... ─ cichy aksamitny szept szumiał mu w uszach. Stęsknił się za tym pociągającym męskim głosem, który wprawił go o lekki rumieniec.

Czuł się wszystkiemu winny. Był niczym egoista, który chciał zgarnąć jak najwięcej atencji z jego strony, nie myśląc o jego uczuciach. Nie zdążył wszystkiego przemyśleć, gdyż cały spokój jak i przyjemne ciepło zostało mu odebrane, wraz z powstałą między nimi odległością. Chciał znów sięgnąć dłonią w jego stronę i zaczerpnąć kolejny raz tej uzależniającej bliskości, ale powstrzymał się. Nie umiałby się wytłumaczyć, dlaczego tak go potrzebuje.

─ Wybacz mi ─ powiedział z widocznym bólem, za swe zachowanie. ─ Więcej cię nie zostawię, tylko proszę nie płacz już ─ dodał, spoglądając na niego smutnym spojrzeniem.

Zielonooki otrząsnął się wraz z tymi słowami. Szybko wytarł każdą najmniejszą łzę, która ukrywała się w jego oczkach, bo to co najbardziej pragnął to jego bliskości.

─ W-wybaczam ─ ledwie wypowiedział, przez napływ gorąca. Czuł irytujące ciepło na swych policzkach. Nie lubił rumieńców, przypominał wtedy dojrzałego pomidora, a nie bohatera, którym chciał zostać. Lecz nie umiał powstrzymać swych myśli, jak i każdej najmniejszej cząstki siebie, która nie mogła się doczekać spędzania czasu z dwukolorowłosym i przytulasków, na które nieskrywanie liczył.

Wtedy w oddali zauważył dwie znane mu twarze, które wystawały za ściany i przyglądały się im. Uraraka najwidoczniej nie miała żadnych skrupułów by bezwstydnie wszystko podglądać i tym samym nakłoniła do tego okularnika. Izuku tym bardziej czuł się przez to niekomfortowo. Cały zalał się wstydem jak i chęcią znalezienia się pod ziemi. Może jak znajdzie Bakugou, to ten szybko załatwi mu bilet do trumny, choć Todoroki zapewnię na to nie pozwoli.

─ Wszystko w porządku? ─ zapytał zmartwiony nagłą zmianą w zielonowłosym. Wydawał się napięty, a jego twarz była wymalowana w unikatowym zawstydzeniu.

─ N-nie! ─ pisnął zaskoczony, tym bardziej zadziwiając Shouto. ─ J-ja po p-prostu chodzi mi o, że ja! ─ zaczął wymachiwać dłońmi w charakterystyczny dla niego sposób, aż ostatecznie się nimi zasłonił. Czuł się bardziej bezpiecznie w tej pozycji, mogąc zakryć szybko swe oczy, by nie widząc przystojnej twarzy swojego przyjaciela, który świdrował go wzrokiem. Przełknął ciężko ślinę uciekając spojrzeniem w bok. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie, chcąc nabrać powietrza, którego cały czas brakowało. W ułamku sekundy wpadł na genialny pomysł, ale co sądziłby Todoroki? Było to dość niedorzeczne po tym co przed chwilą zaszło, ale wiedział, że bliznooki nie da mu spokoju jak nic nie powie.

─ N-nie chciałbyś pójść ze mną do kawiarni?...

HELP SZUKAM BETY OFIARUJE DUŻO ARTÓW TODODEKU IUSŁUG ZAWODOWEGO TODO W RP W ZAMIAN ZA TROCHĘ WOLNEGO CZASU I DOBREJ ZNAJOMOŚCI JĘZYKA POLSKIEGO ;w;

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

HELP
SZUKAM BETY
OFIARUJE DUŻO ARTÓW TODODEKU
I
USŁUG ZAWODOWEGO TODO W RP
W ZAMIAN ZA TROCHĘ WOLNEGO CZASU
I
DOBREJ ZNAJOMOŚCI JĘZYKA POLSKIEGO
;w;

Jestem bardzo zdesperowana po tej długiej przerwie XD

Ale mam nadzieje, że jeszcze potrafię pisać ;3;

Jak i to, że nie znajdzie się zbyt wiele błędów ><

Dziękuje Wszystkim za wyświetlenia, gwiazdki i komentarze!~ >v<

kocham Was! *-*

Choć teraz bardziej będę się stresować by dać rozdział... xD

Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni!~

Arcik u góry nie należy do mnie, jak znajdę to podam autora ^^

Pozdrawiam Wszystkich cieplusio i życzę miłego dnia!~ ^3^

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 03, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You'll always be in my life || TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz