Podniosłam rękę i zamachnęłam się, ale niestety uprzedził mój ruch i złapał mnie mocno za dłoń
-Odważna stałaś się bardzo- wypowiadając te słowa sam mnie uderzył w twarz, moje ciało chciało upaść, ale on mu na to nie pozwolił, przytrzymując mnie za gardło
-Ale popracujemy nad tym- zaczął mnie unosić do góry, nie dotykałam już podłogi, ja wisiałam i się dusiłam, próbowałam nabrać chociaż trochę powietrza do płuc. Złapałam go za rękę, jakby jakoś miało mi to pomóc, próbowałam go od siebie oderwać
-I twoja odwaga jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknie- puścił mnie, upadłam, zaczęłam kaszleć i nabierać powietrza tyle ile potrafiłam.
Kucnął przede mną, ręką podniósł mój podbródek, tak abym spojrzała mu w oczy
-Jeśli będziesz grzeczna, to powiedzmy że nic nie zrobię twoim rodzicom, dobrze?
Kiwnęłam głową na tak
-Grzeczna dziewczynka- uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku
-Sam weź ją zaprowadź do rodziców
-Ok
Podszedł do mnie, chwycił za rękę i pociągnął do góry, abym wstała.
-Puść mnie, umiem chodzić- wyrwałam się z jego uścisku i poszłam w stronę salonu, szedł krok w krok za mną, czułam jego wzrok, który wypalał we mnie dziurę.
Weszłam do pokoju i spojrzałam w stronę rodziców, mama była cała zapłakana
-Nic mi nie jest mamo- uśmiechnęłam się w jej stronę i usiadłam naprzeciwko niej na krześle.
Tak naprawdę bałam się bardzo, martwiłam się co z nami teraz będzie, ten koszmar z przed paru lat wrócił i uderzył we mnie ze zdwojoną siłą. Na dodatek nie mogę tego zrozumieć jak Sam mógł tak postąpić wobec mnie, przecież ja kochałam go nad życie, a on wbił mi nóż w samo serce, czyli co nigdy mnie nie kochał? Słowa wypowiadane przez niego były jednym wielkim kłamstwem? Nie mogę tego dopuścić do swojej świadomości, nie chce wierzyć w to. A może go zaszantażowali? Dlaczego ja go w ogóle bronię? Przecież jeśli by nie chciał nie zrobiłby tego, albo chociaż mnie ostrzegł...
-Cornelia?- z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jej stronę, ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w pomieszczeniu, oprócz naszej trójki.
-Tak mamo?
-Rozwiąż mnie
-Mamo to jest zły pomysł
-Szybko Cornelia- ponaglała
Popatrzyłam na tatę tylko kiwnął głową, już chyba jest tak zdeterminowany, że nie wie co robi
Podeszłam do mamy i zaczęłam odwiązywać sznury.Nagle poczułam z tyłu głowy metalowy przedmiot
-Razdzę ci tego nie robić kochanie- cała zesztywniałam
Puściłam liny, wstałam i odwróciłam się w jego stronę.
-Siadaj- wskazał bronią na krzesło
Mówiłam, że to zły pomysł. Podszedł do mnie i chwycił za włosy
-Miałaś być grzeczna
Kątem oka zobaczyłam, że mamie udało się wyswobodzić ze sznurów.
-Przepraszam- muszę naciągać naszą rozmowę
-To się nie powtórzy- mama wstała po cichu i zaczęła iść w stronę przedpokoju
Skrzywił się, odwrócił do tyłu
-Mamo uciekaj!- krzyknęłam, a ona zaczęła biec
-Suka!- krzyknął w moją stronę, chciał pobiec za nią, ale wskoczyłam na plecy i mu to uniemożliwiłam
-Sam!- krzyknął
Trzymałam go najmocniej jak potrafiłam, usłyszałam krzyk mamy, to wszystko tak szybko się działo. Uderzył mną z całej siły o ścianę i z bólu puściłam go, upadłam.
Sam przyprowadził mamę, drugi mężczyzna wyciągnął broń zza paska, podszedł do mamy
-I co ja mam z wami zrobić? Trzeba was jakoś ukarać?- przyłożył jej pistolet do skroni
-Miałaś być grzeczna obiecałaś kochanie
-Nathan proszę cię nie rób je krzywdy, zabij mnie, ale ją zostaw- wstałam spanikowana
________________________________________
Dziękuję za komentarze i gwiazdki oraz motywację do dalszego pisania! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale miśki!
CZYTASZ
Nieznajomy 2
Mystery / ThrillerChciałam żeby wszystko wróciło do normy, żeby było jak dawniej, żebym prowadziła spokojne życie, wspólne spędzanie wolnego czasu ze znajomymi, z rodziną jak normalna przeciętna nastolatka. No właśnie chciałam...