Strwożona stawiając kolejny krok waham się,
Bo pod stopami mam grząski grunt.
Czymże w tym świecie jestem więc,
I czy warto mi będzie wzniecić bunt?
Czy na barki wolno mi powziąć cały ten trud,
Którego nie powziął jeszcze żaden z was?
Z warg wygłodniałych zdrapuję doświadczeń brud,
Czuję, powoli, sztywnieję jak głaz.
Tu się położę, tu spocznie me ciało,
A gdyby jeszcze było wam mało,
Pąki zeń wyrosną, drzew będę podstawą,
Byście się mogli pod ich koronami raczyć zabawą.
YOU ARE READING
Coś o beznadziejności
PoetryZbiorę tu swoje wszystkie, pisane pod wpływem weny małe poezyjki, które, mam nadzieję, przyjmą się dobrze. Jeśli nie, to będą tu wisieć, urządzimy cmentarzysko uczuć.