<5>

45 1 0
                                    

Karolcia

Otworzyłam drzwi i nagle walnęłam mocno na ziemię. Nade mną w pozycji do pompek znajdował się chłopak. Tak mnie głowa napierdalała, że zaczęłam krzyczeć!

-Ty idioto, pojebało cię? Nie widzisz, że ktoś wychodzi? Patrz przed siebie jebany… - otworzyłam oczy i spojrzałam na twarz postaci -Adam <3! - oplątałam swoje nogi wokół jego talii i moje ręce wokół jego szyi.

Chłopak obrócił się na plecy, przez co ja na nim leżałam. Słyszałam jak bije mu serduszko. Usiadłam na niego okrakiem i powiedziałam.

-Tęskniłam.

-Ja też Karolciu, poza tym miłe przywitanie.

Jeju, gupio mi bardzo za to. Znam go trzy dni i już jest jednym z moich najlepszych przyjaciół.

-Przepraszam dałam mu buziaka w czółko. - wstałam z niego, podałam mu rękę i mocno go przytuliłam. Dziewczyny zaczęły piszczeć.

-Aww, best couple. - powiedziały chórkiem.

-Pff, we're not couple. Not yet. - brunet spojrzał na mnie tymi pięknymi oczkami.

Zarumieniłam się i ruszyłam przed siebie. W sumie, miłe to było 'Not yet' <3. Ajaj, może jednak coś do niego czuję? Nieee.

-Idziemy do parku, idziesz z nami? - powiedziała Werka do Adasia.

-Jasne czemu nie? - powiedział patrząc w moją stronę.

-To ruszajmy, zaraz będzie ciemno. - powiedziała optymistycznie Agata.

Idziemy sobie przez park i nagle przed nami wybiegł z właścicielem pies. Samoyed, taki śliczny, puchaty, biały piesek. Szybko się pojawili i szybko zniknęli, a ja tylko piszczeć zaczęłam:

-Awww, jaki ten pies był zajebisty, ja chce takiego, sztosik był, kto takiego ma? Chyba Żiżej nie? Zajebiste są te pieski. Jejuuu, słodziak, aaa <3

-Nie piszcz tak, bo jeszcze reszta psów się wystraszy. - Agata uśmiechnęła się i przewróciła oczami.

-No ale słodziak był, taka chmurka <3

-Oj dobra, było minęło, zniknął ¯-¯. - powiedziała znów entuzjastycznie Agatka.

- Wiem przecież :((

Adam zaczął coś gadać do Wery. Ja byłam daleko z przodu i nie słyszałam. Przeszliśmy cały park dwa razy i wróciliśmy do domu razem z Adamem.

Agata

-Jeju, jeju, jeju, zaraz koncert PlanBe! - krzyczałam na całe mieszkanie.

-Spokój kocie! Gotowa? - odkrzyczała Werka.

-Od rana.

-To wychodzimy! - przejęta tym wszystkim zaczęła się drzeć na Karolcie i Adama, żeby przyszli.

Wbiłam im do pokoju leżeli na łóżku i coś tam gadali. Przerwałam im rozmowę i powiedziałam że trzeba już wychodzić. Ruszyliśmy do drzwi, wzięłam telefon, zgasiłam światło i zamknęłam drzwi, zabierając oczywiście kluczyk. Jestem taka podekscytowana, mamy wejścia vipowskie, a później będę miała spokój od tej mojej siostrzyczki. Ahhh życie jest piękne.

Karolcia

Życie jest okropne. Rozmawiałam z Adamem o miłości itd. i opowiadał mi o swojej kraszi. Wysoka, piwno oka, blondynka o szczupłych długich nogach i talii osy. W niczym nie jest lepsza ode mnie. Nic do niego nie czuje, znaczy jest moim przyjacielem i go kocham, znaczy po przyjacielsku, chociaż w sumie przy nim jest mi cieplutko w serduszku i w ogóle mam motylki w brzuchu, ale to nie miłość, to przyjaźń i tak zostanie, znaczy ja chciałabym żeby to było coś więcej, znaczy nie, niech zostanie jak jest, jejuuu, takie skomplikowane. Dobra chodźmy na ten jebany koncert! Złapałam Werke za rękę i biegłam w stronę klubu, gdzie wszystko się stanie. Ahh, życie jest do dupy.

Weronika

Strasznie się boję. Przecież ja go nie znam i mam jechać z nim na cały miesiąc, jakbym znała się z nim od lat. Mam swój rozum i wiem, że pojebało go konkretnie, a mnie jeszcze bardziej, że się zgodziłam.

-Mogę jeszcze zrezygnować? - zapytałam Karolci.

-Z czego? - zrobiła duże oczka.

-No z wyjazdu… - poprawiłam włosy.

-Pfff, niee, on już sobie nadzieję zrobił i już jest pewien, że pojedziesz.

-Japierdole, naprawdę się boję.

-Czego wariatko? - przewróciła oczami.

-Znam go trzy dni i mam jechać z nim w trasę na cały miesiąc, nie rozumiesz? - zmarszczyłam brwi.

-Ja znam Adasia trzy dni i jest moim najlepszym przyjacielem. - uśmiechnęła się szeroko.

-Adam to zupełnie inna sprawa, bo ty przez ten miesiąc będziesz go poznawać, a ja… - dziewczyna nie dała mi dokończyć.

-A ty też będziesz go poznawać i poznasz go jeszcze lepiej, bo na osobności. - na siłę dokończyła moje zdanie.

-Ale… - znów mi przerwała.

-Zaraz. Czy ty się boisz, że zrobi ci krzywdę?

-Tak, Karolcia tak. Nie znam go, nie wiem jakie ma do mnie zamiary, wyjadę daleko od was i jak mi coś zrobi nawet nie będziecie mi w stanie pomóc. - wyrzuciłam to z siebie.

-Jeju biedna, kochanie wszystko będzie w porządku. Nic ci nie zrobi, choćbym miała jechać na koniec Polski tylko żeby cię przed nim obronić, zrobiłabym to od razu. - przytuliła mnie i chyba trochę mi przeszło.

Wiedziałam, że mogę polegać na Karolci, Agacie i Adamie. Naprawdę poczułam ulgę. Znaleźliśmy się przed klubem. Ochroniarz wprosił się pomiędzy tłum fanek które już tam czekały i wpuścił nas przed scenę. Czekaliśmy trochę, aż w końcu wyszedł. Puścił mi oczko i razem z bedołesełem zaczęli śpiewać Eldorado, a później przeplatali swoje piosenki. Gustaw, ona to ziomal, 05:05, hollywood, choker i tańcz. Było zajebiście. Wszyscy wyszli, a my poszliśmy do Planbe i Bedoesa. Z Borysem się naprawdę spoko gadało, on to ziomal, a PlanBe był niesamowity jak zawsze. Chwilę pogadaliśmy i nasi artyści musieli już wyjeżdżać. No tak, nasi artyści i ja. Zaczął zjadać mnie stres. A co jeśli mam rację? Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam do PlanBe.

-To jak, teraz pojedziemy po twoją walizkę, pożegnasz się i rozpocznie się przygoda! - powiedział optymistycznie nastawiony do wszystkiego chłopak.

-Tak jasne. - wzięłam klucze od Agaty, złapałam Bartka za rękę i poszliśmy do jego samochodu.

Siedzieliśmy w ciszy przez całą drogę do naszego mieszkania, w mieszkaniu i kiedy wychodziliśmy też. Ta cisza powiększała mój stres. W końcu Planek się odezwał.

-Wydaje mi się czy zjadają cię nerwy?

-Tak, bardzo, boję się. Będę z nowo poznaną osobą, w obcym mi miejscu, przez tak długi okres czasu. - chłopak złapał mnie za rękę.

-Wszystko będzie dobrze, nie zrobię ci krzywdy, jak tak strasznie się boisz możesz zostać, tylko mi będzie przykro, że poznałem taką niesamowitą osóbkę i już jej nie zobaczę.

Znów poczułam ulgę, powiedział, że 'nie zrobi mi krzywdy'. Serio teraz byłam pewna, że pojadę. Ufam mu.

-Pojadę, już jestem pewna. Będzie najlepiej na świecie. - dałam mu buziaka w policzek.

Uff, wysiadliśmy z samochodu i ruszyliśmy się pożegnać.

-Będę tęsknić wiecie? - otarłam łezkę w oku.

-Oj my też! - wszyscy mnie przytulili.

Wsiadłam w auto Bartka. Pojechaliśmy na dworzec gdzie stał autokar. Jego menadżer wziął jego samochód, a on ze mną poszedł do autokaru. Rozłożyłam się na tylnych siedzeniach i zasnęłam na kolanach PlanBe.

______________________________________________

Bardzo wzruszające chlip chlip. Ajj, jak ja się świetnie bawię xd buziaki ;*

Not yetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz