Karolcia
Otworzyłam drzwi i nagle walnęłam mocno na ziemię. Nade mną w pozycji do pompek znajdował się chłopak. Tak mnie głowa napierdalała, że zaczęłam krzyczeć!
-Ty idioto, pojebało cię? Nie widzisz, że ktoś wychodzi? Patrz przed siebie jebany… - otworzyłam oczy i spojrzałam na twarz postaci -Adam <3! - oplątałam swoje nogi wokół jego talii i moje ręce wokół jego szyi.
Chłopak obrócił się na plecy, przez co ja na nim leżałam. Słyszałam jak bije mu serduszko. Usiadłam na niego okrakiem i powiedziałam.
-Tęskniłam.
-Ja też Karolciu, poza tym miłe przywitanie.
Jeju, gupio mi bardzo za to. Znam go trzy dni i już jest jednym z moich najlepszych przyjaciół.
-Przepraszam dałam mu buziaka w czółko. - wstałam z niego, podałam mu rękę i mocno go przytuliłam. Dziewczyny zaczęły piszczeć.
-Aww, best couple. - powiedziały chórkiem.
-Pff, we're not couple. Not yet. - brunet spojrzał na mnie tymi pięknymi oczkami.
Zarumieniłam się i ruszyłam przed siebie. W sumie, miłe to było 'Not yet' <3. Ajaj, może jednak coś do niego czuję? Nieee.
-Idziemy do parku, idziesz z nami? - powiedziała Werka do Adasia.
-Jasne czemu nie? - powiedział patrząc w moją stronę.
-To ruszajmy, zaraz będzie ciemno. - powiedziała optymistycznie Agata.
Idziemy sobie przez park i nagle przed nami wybiegł z właścicielem pies. Samoyed, taki śliczny, puchaty, biały piesek. Szybko się pojawili i szybko zniknęli, a ja tylko piszczeć zaczęłam:
-Awww, jaki ten pies był zajebisty, ja chce takiego, sztosik był, kto takiego ma? Chyba Żiżej nie? Zajebiste są te pieski. Jejuuu, słodziak, aaa <3
-Nie piszcz tak, bo jeszcze reszta psów się wystraszy. - Agata uśmiechnęła się i przewróciła oczami.
-No ale słodziak był, taka chmurka <3
-Oj dobra, było minęło, zniknął ¯-¯. - powiedziała znów entuzjastycznie Agatka.
- Wiem przecież :((
Adam zaczął coś gadać do Wery. Ja byłam daleko z przodu i nie słyszałam. Przeszliśmy cały park dwa razy i wróciliśmy do domu razem z Adamem.
Agata
-Jeju, jeju, jeju, zaraz koncert PlanBe! - krzyczałam na całe mieszkanie.
-Spokój kocie! Gotowa? - odkrzyczała Werka.
-Od rana.
-To wychodzimy! - przejęta tym wszystkim zaczęła się drzeć na Karolcie i Adama, żeby przyszli.
Wbiłam im do pokoju leżeli na łóżku i coś tam gadali. Przerwałam im rozmowę i powiedziałam że trzeba już wychodzić. Ruszyliśmy do drzwi, wzięłam telefon, zgasiłam światło i zamknęłam drzwi, zabierając oczywiście kluczyk. Jestem taka podekscytowana, mamy wejścia vipowskie, a później będę miała spokój od tej mojej siostrzyczki. Ahhh życie jest piękne.
Karolcia
Życie jest okropne. Rozmawiałam z Adamem o miłości itd. i opowiadał mi o swojej kraszi. Wysoka, piwno oka, blondynka o szczupłych długich nogach i talii osy. W niczym nie jest lepsza ode mnie. Nic do niego nie czuje, znaczy jest moim przyjacielem i go kocham, znaczy po przyjacielsku, chociaż w sumie przy nim jest mi cieplutko w serduszku i w ogóle mam motylki w brzuchu, ale to nie miłość, to przyjaźń i tak zostanie, znaczy ja chciałabym żeby to było coś więcej, znaczy nie, niech zostanie jak jest, jejuuu, takie skomplikowane. Dobra chodźmy na ten jebany koncert! Złapałam Werke za rękę i biegłam w stronę klubu, gdzie wszystko się stanie. Ahh, życie jest do dupy.
Weronika
Strasznie się boję. Przecież ja go nie znam i mam jechać z nim na cały miesiąc, jakbym znała się z nim od lat. Mam swój rozum i wiem, że pojebało go konkretnie, a mnie jeszcze bardziej, że się zgodziłam.
-Mogę jeszcze zrezygnować? - zapytałam Karolci.
-Z czego? - zrobiła duże oczka.
-No z wyjazdu… - poprawiłam włosy.
-Pfff, niee, on już sobie nadzieję zrobił i już jest pewien, że pojedziesz.
-Japierdole, naprawdę się boję.
-Czego wariatko? - przewróciła oczami.
-Znam go trzy dni i mam jechać z nim w trasę na cały miesiąc, nie rozumiesz? - zmarszczyłam brwi.
-Ja znam Adasia trzy dni i jest moim najlepszym przyjacielem. - uśmiechnęła się szeroko.
-Adam to zupełnie inna sprawa, bo ty przez ten miesiąc będziesz go poznawać, a ja… - dziewczyna nie dała mi dokończyć.
-A ty też będziesz go poznawać i poznasz go jeszcze lepiej, bo na osobności. - na siłę dokończyła moje zdanie.
-Ale… - znów mi przerwała.
-Zaraz. Czy ty się boisz, że zrobi ci krzywdę?
-Tak, Karolcia tak. Nie znam go, nie wiem jakie ma do mnie zamiary, wyjadę daleko od was i jak mi coś zrobi nawet nie będziecie mi w stanie pomóc. - wyrzuciłam to z siebie.
-Jeju biedna, kochanie wszystko będzie w porządku. Nic ci nie zrobi, choćbym miała jechać na koniec Polski tylko żeby cię przed nim obronić, zrobiłabym to od razu. - przytuliła mnie i chyba trochę mi przeszło.
Wiedziałam, że mogę polegać na Karolci, Agacie i Adamie. Naprawdę poczułam ulgę. Znaleźliśmy się przed klubem. Ochroniarz wprosił się pomiędzy tłum fanek które już tam czekały i wpuścił nas przed scenę. Czekaliśmy trochę, aż w końcu wyszedł. Puścił mi oczko i razem z bedołesełem zaczęli śpiewać Eldorado, a później przeplatali swoje piosenki. Gustaw, ona to ziomal, 05:05, hollywood, choker i tańcz. Było zajebiście. Wszyscy wyszli, a my poszliśmy do Planbe i Bedoesa. Z Borysem się naprawdę spoko gadało, on to ziomal, a PlanBe był niesamowity jak zawsze. Chwilę pogadaliśmy i nasi artyści musieli już wyjeżdżać. No tak, nasi artyści i ja. Zaczął zjadać mnie stres. A co jeśli mam rację? Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam do PlanBe.
-To jak, teraz pojedziemy po twoją walizkę, pożegnasz się i rozpocznie się przygoda! - powiedział optymistycznie nastawiony do wszystkiego chłopak.
-Tak jasne. - wzięłam klucze od Agaty, złapałam Bartka za rękę i poszliśmy do jego samochodu.
Siedzieliśmy w ciszy przez całą drogę do naszego mieszkania, w mieszkaniu i kiedy wychodziliśmy też. Ta cisza powiększała mój stres. W końcu Planek się odezwał.
-Wydaje mi się czy zjadają cię nerwy?
-Tak, bardzo, boję się. Będę z nowo poznaną osobą, w obcym mi miejscu, przez tak długi okres czasu. - chłopak złapał mnie za rękę.
-Wszystko będzie dobrze, nie zrobię ci krzywdy, jak tak strasznie się boisz możesz zostać, tylko mi będzie przykro, że poznałem taką niesamowitą osóbkę i już jej nie zobaczę.
Znów poczułam ulgę, powiedział, że 'nie zrobi mi krzywdy'. Serio teraz byłam pewna, że pojadę. Ufam mu.
-Pojadę, już jestem pewna. Będzie najlepiej na świecie. - dałam mu buziaka w policzek.
Uff, wysiadliśmy z samochodu i ruszyliśmy się pożegnać.
-Będę tęsknić wiecie? - otarłam łezkę w oku.
-Oj my też! - wszyscy mnie przytulili.
Wsiadłam w auto Bartka. Pojechaliśmy na dworzec gdzie stał autokar. Jego menadżer wziął jego samochód, a on ze mną poszedł do autokaru. Rozłożyłam się na tylnych siedzeniach i zasnęłam na kolanach PlanBe.
______________________________________________
Bardzo wzruszające chlip chlip. Ajj, jak ja się świetnie bawię xd buziaki ;*
CZYTASZ
Not yet
FanfictionPierwsza gorąca jak lato, druga słodka jak truskawka, trzecia piękna jak anioł. Ten bawi się nią jak zabawką, ten nie zwraca na nią uwagi, ten jest zupełnie inny niż wszyscy, ale ma jedną wadę... Trzy przyjaciółki i trzech chłopców, którzy totalnie...