Ćwiczenie Drugie - NIE IGNORUJ MNIE - Nessa

12 0 0
                                    

Alice wiedziała, że ten dzień będzie... bardzo zły.

Czuła to od samego rana, marząc o zakopaniu się pod pościelą i przeczekaniu tak do wieczora, bez konieczności wstawania z łóżka. Myśl o wyjściu na zewnątrz przerażała, choć ciepło wpadających przez okno promieni słonecznych aż zachęcał, by przejść się choćby i na krótki spacer. Wiosenna aura czyniła wszystko wokół bardziej znośnym, wręcz przyjemnym, przez co siedzenie w domu zaczynało jawić się jako prawdziwy grzech.

Mimo wszystko Alice długo wahała się nad wyjściem, kilkukrotnie obracając w rękach telefon i walcząc z potrzebą wybrania numeru Zoey. Niepotrzebnie obiecała jej te wspólne zakupy. Przecież wiedziała, że to skończy się w ten sposób – wątpliwościami i pośpiesznym szukaniem wymówki, byleby jednak nigdzie się nie ruszać. Jak mogłaby spokojnie spacerować sobie po centrum handlowym, skoro w każdej chwili...?

Nie chciała o tym myśleć.

Nie miała pojęcia, co ostatecznie skusiło ją, żeby zaryzykować. W zasadzie od rana miała spokój, prawda? Może to dziwne napięcie tak naprawdę nie oznaczało niczego złego, a ona była przewrażliwiona. Zoey miała rację, kiedy raz po raz powtarzała, że izolowanie się od ludzi to zły pomysł. Alice tęskniła za wspólnymi wyjściami i bliskością innych – za normalnością, którą mogła cieszyć się zaledwie rok wcześniej.

Cholerna dorosłość. Przeklęte urodziny, które ściągnęły na nią coś, czego absolutnie nie chciała. Gdyby przynajmniej ktoś wcześniej zapytał ją o zdanie, może to wszystko nie byłoby aż takie frustrujące... Z drugiej strony, co by to zmieniło, skoro tak naprawdę nie miała wyboru? Genów nie dało się oszukać i zażyła się już o tym przekonać.

Dziewczyna nerwowo zacisnęła palce wokół papierowego kubka z kawą. Nie żeby potrzebowała kofeiny, by podnieść sobie ciśnienie, ale przyzwyczajenie okazało się silniejsze. Raz po raz popijając wciąż parującą zawartość, przekroczyła próg centrum. Z zaciekawieniem rozglądała się dookoła, zadziwiona spokojem, który panował w jej umyśle, pomimo tego, że dookoła ludzie rozmawiali, śmiali się i w pośpiechu zmierzali w swoje strony. Tak dawno z własnej woli nie znalazła się w miejscu publicznym, że aż poczuła się przytłoczona nadmiarem bodźców. Znów zawahała się, w pierwszym odruchu cofając o krok i w pośpiechu szukając choć odrobiny wolnej przestrzeni.

W porządku, więc była tutaj. Co więcej, mimo wszystko czuła się dobrze, a świat jak na razie się nie skończył. Chyba mogła uznać to za mały sukces, chociaż nie przywykła chwalić dnia przed zachodem słońca. Dopiero miała zobaczyć się z Zoey, więc zbyt wczesne świętowanie zdecydowanie nie było dobrym pomysłem. To zamierzała zostawić sobie na później, o ile faktycznie miała szansę, żeby...

Dokąd idziemy, Alice?

Poczuła, że zimny dreszcz przebiega jej po plecach. Nie, nie, nie... Nie tutaj! Dłoń Alice nieznacznie zadrżała, przez co prawie wylała na siebie kawę. W ostatniej chwili powstrzymała się przed poluzowaniem uścisku, by nie zmiażdżyć papierowego kubeczka.

Z bijącym sercem ruszyła przed siebie, ignorując pobrzmiewającew głowie pytanie. Na całe szczęście przez ostatnie miesiące niemalże do perfekcji dopracowała panowanie nad emocjami – przynajmniej w kwestii mimiki i gestów, bo w środku panikowała nie mniej, co i za pierwszym razem. Dlaczego? Czemu tutaj? Jak powinna się zachować, żeby nie zrobić z siebie idiotki w miejscu publicznym?

Zerknęła na zegarek, chcąc upewnić się, ile jeszcze zostało jej czasu. Niecały kwadrans... Ale mogła się założyć, że Zoey jak zwykle miała pojawić się wcześniej. Chciała, żeby tak było – by mogły przyśpieszyć spotkanie i mieć to z głowy. W zasadzie czuła, że powinna jak najszybciej wrócić do domu i wymyślić jakąś sensowną wymówkę, ale nie chciała tego. Nie znowu, zwłaszcza że już odważyła się przyjść do centrum, w myślach nastawiając na przyjemnie spędzony czas z przyjaciółką. Może nie miało być aż tak idealnie, jak tego oczekiwała, ale przecież mogła to wytrzymać, prawda? Wystarczyło, by udawała, że nic szczególnego nie miało miejsca.

Pisz...Where stories live. Discover now