Strun wybijam magiczne akordy
Nie wiem co, ale wiem kiedy
Raz paznokciami raz opuszkami
Stukam o metaliczne i plastikowe druty
Z jednej strony zawinięte na gałce drzwiowej
Z drugie naciągnięte na mur z bakelitu
Całe leżą na długiej desce
A deska na arachidowym pudełku z drewna
Dźwięków wybijam tysiące, miliony
Nie zliczę ich, ale wiem że są moje
A przez to że moje to i wyjątkowe
Tak tworzę symfonię fal dźwięcznych
Zatapiam się w nich
Tonę, ale się nie dławię
Uśmiecham się
I myślę że będzie jeszcze gdzieś ten Ja