Rozdział III

16 0 0
                                    

Noc była ciężka, miałam wiele koszmarów, co nie było u mnie normalne. Gdy rano się obudziłam zeszłam na dół gdzie siedzieli już moi rodzice ubrani w czerń. Byliśmy tacy różni, a jednak tacy sami. Tak wiele nas różni. Moi rodzice z natury mają czarne włosy (w sumie to tylko Bellatrix, bo ojciec jest łysy), ja mam natomiast bardzo jasny blond, wręcz biel. Ich oczy są ciemne jak najstraszniejszy mrok, moje są srebrne. To dziwne. Kiedyś myślałam, że to nie są moi prawdziwi rodzice, jednakże jestem zbyt złym człowiekiem.

-Oh..Heroina. Już jesteś. Zjedz spokojnie śniadanie a my z twoją matką wypijemy eliksir wielosokowy.-odparł mój ojciec.

-Dobrze ojcze.-przytaknęłam.

Zjadłam szybko jednego tosta i napiłam się wody. Po tym wróciłam się przebrać. Założyłam na siebie krótką czarną spódnicę i szary t-shirt z napisem "Only you know what you Really want" i wróciłam ponownie do jadalni gdzie ubrałam na nogi czarne buty z malutkimi srebrnymi wężami. Ojciec widząc mnie tylko się uśmiechnął. Jego słudzy znosili mój kufer, a Silvia przyniosła moją różdżkę. Postanowiliśmy po prostu się teleportować, mimo tego, że nie mogę często to robiłam, praktykowałam czarną magię. Rodzice nauczyli mnie gdy miałam trzy lata, mimo, że nie miałam różdżki, oni dawali mi swoją. Na miejscu zaczęliśmy rozmawiać.

-Haha..Biedny "Hogwart". Niczego się nie nauczył, przez tyle lat, nieprawdaż kochanie?-zwrócił się mój ojciec do matki.

-Gdyby tylko wiedzieli..-zaczęła.-Ale to nie pora na planowanie naszej przyszłości. Heroino uważaj na siebie i pamiętaj tylko Slytherin jest godzien tak dobrej czarownicy! To tam masz być królową!

-A to prezent ode mnie i od matki.- powiedział mój tata i dał mi książkę.- Przeczytaj zanim z kimkolwiek zaczniesz się zadawać. Napisaliśmy ją razem dla ciebie. Tym czasem wybacz dziecko, ale musimy już iść, wiesz jak wygląda nasze życie, ale nie zdajesz sobie sprawy jak będzie wyglądało.- przytuliłam ich ostatni raz i usłyszałam tylko trzask teleportacji.

Zniknęli. Przysiadłam więc na murku tuż obok i zagłębiłam się w książce on nich. Była ona o wszystkich uczniach teraz chodzących do szkoły. Z mojego roku i następnych, których spotkam w szkole. Było tam też co nieco o nauczycielach. Zaczęłam więc czytać. Cho Chang, nudna, ale podobno inteligentna- nie dla mnie, Draco Malfoy, uśmiechnęłam się gdy przeczytałam jego imię, ale też głupi i strachliwy-też nie moja partia, Harry Potter, zawsze mnie intrygował, odkąd go ujrzałam na jakiejś fotografii wrogów mojego ojca bardzo mi się spodobał, ale to wybraniec, zresztą moi rodzice..-nieosiągalny. Przeanalizowałam tak wszystkich i końcowo zdecydowałam się usiąść sama w przedziale pociągu Hogwarts Express. Zamknęłam drzwi nie licząc, że ktoś się do mnie przysiądzie. Jednak myliłam się, po chwili do przedziału zapukała szczupła dziewczyna z brązową burzą loków.

-Cześć. Jestem Hermiona Granger. Czy mogę się dosiąść?

-Em.. Tak. Ja jestem Heroina Meropa Lestrange Riddle.-odparłam z powagą.

-To.. t.yy?- zaczęła jąkać się dziewczyna.

-Jak widać. Wiesz, nie sądziłam, że jestem tu taka sławna.- zaśmiałam się przyjaźnie.

-I to jak! Czytałam o tobie więcej niż o Harrym Potterze! Uwielbiam Cię!

-Oh, to miło z twojej strony.

-Straciłaś ojca i matkę prawda? Mieszkasz z mugolami?

-Ee..- zawahałam się przez chwilę.- No... Tak..Harry odbił zaklęcie i.. sama wiesz.- posmutniałam sztucznie. Tak naprawdę Glizdogon od razu wiedział, że mój ojciec nie żyje po tym starciu i jeszcze tej samej nocy przywołał go do życia, a zresztą on ma swoje horkruksy i..jednym z nich jestem ja....

-O..Przepraszam, nie chciałam cię urazić.- powiedziała i w tamtym momencie do przedziału ktoś ponownie zapukał, tym razem byli to dwaj chłopcy.

-Cześć, możemy się dosiąść? - zapytał jeden z nich.

-Tak, jasne. - odparłam.

-Wow! To ty ?!!- zawołał drugi.- No nie wierzę! Po mojej prawej stoi Harry Potter a po drugiej to cudo!

-Ekhm.. Jestem Hermiona Granger. A ty to..

-Ron Weasley.

-Cześć Ron, mnie już znasz nie?- zapytałam i spojrzałam po chwili na Harry'ego.- Słynny Harry Potter, może nawet nie wiesz ale wiele nas łączy.

-Witaj Heroino. Miło mi.-i tak zaczęła się nasza rozmowa.

Całą drogę do Hogwartu, którego moi rodzice nienawidzili spędziłam z nimi. Gdy już wszyscy zasnęli sięgnęłam potajemnie do mojej książki o ludziach i zaczęłam czytać o kompanach.

-Granger... Granger...Gdzie jesteś..-zaczęłam sama do siebie.-O! mam. CO?! SZLAMA?! Masakra.... Kto tam dalej...Weasley.. Ohh.. ilu ich! Mam! Biedny i zadaje się ze szlamami! Też nie dla mnie..  A ciebie Potter dopiero poznam..- odrzekłam ponownie do siebie i spojrzałam na chłopaka śpiącego obok mnie na siedzeniu. Nie powiem całkiem całkiem. Ohh o czym ty myślisz Riddle! Po przeczytaniu o nich czegoś więcej spojrzałam na ostatnią stronę był tam Mroczny Znak. Zaczęłam zastanawiać się kiedy ja taki będę miała. Chciałam jak najszybciej. Był taki pociągający. Gdy już się napatrzyłam zamknęłam książkę i schowałam do kufra, gdzie nikt jej nie znajdzie. Po tym zasnęłam.

Około godziny 7:00 dotarliśmy na miejsce, obudzona przez Hermionę wstałam i poszłam się ubrać w szaty do toalety. Po drodze spotkałam Draco.

-Cześć. Czyli jednak prośba o przyjaźń odrzucona? Rozumiem. W końcu jesteś teraz Riddle. Szkoda by schańbić ród.- powiedział i zniknął w jednym z przedziałów pociągu.

Zignorowałam go. Chociaż tak, miał rację, szkoda by schańbić ród mojej rodziny. Gdy już się ubrałam wyszłam z pociągu i podeszłam do gajowego by w łódkach przepłynąć przez rzekę. Zostałam przydzielona z Hermioną, Ronem i Harrym. Nie przeszkadzała mi ich obecność. Nawet ich polubiłam, mimo czystości krwi i innych ich cech, które mi nie odpowiadały. Po całej akcji weszliśmy do zamku gdzie odbyć się miała wielka Ceremonia Przydziału. Na środku przy głównym stole w Wielkiej Sali siedział dyrektor szkoły, znienawidzony przez Śmierciożerców. Albus Dumbledore. Nauczycielka, która przedstawiła się jako prof. Minerwa McGonagall odczytywała imiona dzieciaków, którzy trafiali do coraz to innych domów. Nadeszła i kolej na mnie.

-Heroina Meropa Lestrange Riddle.- powiedziała profesorka z przerażeniem, a ja wyszłam spokojnie na środek, przy tak okrutnym połączeniu charakterów nie ma miejsca na błąd. Po chwili usłyszałam cichy głos Tiary:

-Oh.. Upozorowane..najgorsze z najgorszych! Riddle. No cóż spójrzmy..Inteligentna. No miła to ty nie jesteś i ta twoja przyszłość... No sprytna jak nikt, ale odwagi to masz ponad wszystko. Chociaż.. Gryffindor czy Slytherin?! To pierwszy raz w całym moim istnieniu, że nie wiem! No dobra.. GRYFFINDOR!

-Co?! Ja do Gryffindoru?!! Jak?! Połączenie dwóch najgorszych!-podeszłam wściekła do stołu Gryfonów, gdy nagle..

Po mamusiWhere stories live. Discover now