Byłam oburzona tym co przed chwilą usłyszałam. Po całej sali roznosiły się okrzyki: "Riddle w Gryffindorze!". Miałam tego dość. Nie zważając na nic po prostu wybiegłam z Wielkiej Sali, gdy byłam już obok drzwi usłyszałam krzykliwy głos Tiary Przydziału:
-Powiedzcie Riddle prawdę!
Nie usłyszałam już nic więcej. Byłam wściekłam, a zarazem zmieszana. Biegłam na oślep, po chwili poczułam silny ucisk za nadgarstek i odwróciłam się. To był Draco.
-Czego chcesz Malfoy!?
-Riddle?! W Gryffindorze?!-krzyczał głośno.-Jak myślisz, co powiedzą twoi rodzice jak się o tym dowiedzą? Hmm?-powiedział tym razem lekko się uśmiechając.
-Oni się nie dowiedzą.-odrzekłam spokojnie.
-Jesteś tego taka pewna, mam im o wszystkim donosić...
-Słuchaj Malfoy,-wyjęłam gwałtownie różdżkę i przycisnęłam go do ściany.-jeżeli oni dowiedzą się, że jestem w Gryffindorze, zabiję cię. Nie boję się konsekwencji. Wszyscy w domu będą myśleć, że jestem w Slytherinie.-dodałam stanowczo.-Rozumiesz?-zapytałam.
-Taak..tak, rozumiem.-odpowiedział jąkając się i przytakując głową na co ja zaczęłam śmiać się psychodelicznie.
W moich żyłach płynęła krew moich rodziców. Puściłam Malfoya, a ten od razu uciekł. Odwróciłam się ponownie z zamiarem powrotu do dormitorium, jednak coś mi przeszkodziło. Był to niski chłopiec w okularach.
-To ty tak serio...Nie chcesz być z nami, prawda. Zawsze ciągnęło mnie by Cię poznać, wiesz. Jesteś..wyjątkowa.
-Em.. dziękuję. Nie myślałam, że będziemy w jednym domu Harry. Wiesz ja myślałam, że... no wiesz... Slytherin..Ohhh jestem beznadziejna, co powiedzą moi rodzice..
-Ale oni nie żyją Heroino.
-Harry, wiesz moje życie to tylko stek bzdur. Mogę powiedzieć Ci prawdę, ale musiałbyś złożyć mi wieczystą przysięgę.-na te słowa chłopak wyciągnął do mnie dłoń, no i stało się.
-Harry, to dosyć długa historia. Moi rodzice żyją, Voldemort po walce z tobą w dolinie Godryka ponownie ożył, bo Glizdogon go odnalazł i przywrócił do naszego świata, poza tym on ma swoje horkruksy...
-Horkruksy?
-Tak. To przedmioty, w których ukrywa się cząstkę swojej duszy przez zabicie innego człowieka ma ich siedem, chociaż w sumie to osiem, bo ja jestem ostatnim. Moja matka natomiast nigdy nie odstąpiła go ani na krok. To najlepsza śmierciożerczyni jaką znam. Oboje żyją i ukrywają się pod postacią naszych służących. Silvii i Marck'a.
-Hera, czy ja mogę Ci jakoś pomóc?!
-Tak. Bądź przy mnie zawsze.
-Obiecuję.-powiedział chłopiec po czym wróciliśmy wspólnie do naszego dormitorium.
Jak się na miejscu okazało dormitorium dzielę z Hermioną Granger. Polubiłam ją mimo jej statusu krwi. Sama teraz jestem zdrajcą, powinni mnie zamordować, ojciec pewnie i tak to zrobi jak już dowie się prawdy. Hermiona wytłumaczyła mi, że nauczyciele nie mięli mi za złe, że uciekłam z sali, tylko Harry strasznie się tym przejął. Wieczorem wyszłyśmy jeszcze do Pokoju Wspólnego gdzie spotkałyśmy Rona i Harry'ego.
-Cześć chłopcy. -powiedziałam.
-Cześć.-odrzekli niemalże jednocześnie.
-Miło was tutaj widzieć.-(Hermiona)
-A tak właściwie Heroino, wybacz, że pytam, ale czy mam się Ciebie bać...- (Ron)
-Nie! Nie ma takiej potrzeby! Spokojnie, bardzo was lubię, na celowniku mam tylko Malfoya.
-Dla Ciebie normalne jest mordowanie?-(Harry)
-Wiesz, to zależy. Zostałam wychowana w atmosferze grozy i nienawiści, widziałam już chyba wszystko, więc mordowanie nie jest mi obce. Zresztą byłam do tego zmuszana...
-Przepraszam, nie powinienem.-(Harry)
-Spokojnie. Nic się nie stało Harry.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
-To co, teraz wszyscy w czwórkę się przyjaźnimy?- zapytała Hermiona.
-Oczywiście! -wykrzyczeliśmy wszyscy razem i zaczęliśmy się śmiać.
Po głębszym poznaniu ich wszyscy dowiedzieli się całej prawdy o moim życiu, ale na wszelki wypadek i oni złożyli wieczystą przysięgę.
-Wiecie, jest już późno, ja może pójdę się położyć...-zaczęłam.
-Heroino, za chwilę do ciebie przyjdę.- powiedziała Hermiona.
-Dobranoc Hera!- krzyknął Potter gdy wychodziłam po schodach do dormitorium.
-Tak..-odparłam tylko cicho i zamknęłam niezauważalnie drzwi.
Po chwili wróciła do mnie Hermiona, wyglądało na to, że po prostu pożegnała się z chłopakami i do mnie wróciła.
-Martwisz się prawda..?- zapytała ze słyszalną w głosie troską.
-Wiesz, to ciężkie kiedy twoja rodzina to śmierciożercy, którzy od urodzenia wpajają Ci, że Gryffindor to zło, to szlami i zdrajcy krwi, że liczy się tylko Slytherin i czysta krew, że tak od pierwszego dnia życia moje losy były przesądzone, że jeżeli nie będę taka jak Oni to mnie zabiją, po co im taka JA?! A najgorsze jest to, że o wszystkim ma im donosić Malfoy. Zagroziłam mu śmiercią, ale to i tak prędzej czy później się stanie, a mi nic nie udowodnią. Mam ojca potwora, matkę potwora, JA JESTEM POTWOREM!
-Heroino, uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Pomożemy Ci. Ja, Ron i Harry. Razem wszystko możemy. A teraz proszę Cię połóż się spać, jest już późno i nie martw się tyle! Rano mamy zajęcia od 8:00, a jest jeszcze śniadanie. Dobranoc kochana!
-Dobranoc Hermiono. Dziękuję, że jesteś.- na te słowa ta tylko szeroko się uśmiechnęła i odpowiedziała
-Zawsze będę.- po tych słowach zasnęłam.
Rano obudziłam się i rozejrzałam wokół siebie. Znowu śnił mi się koszmar. Na moim biurku leżała mała koperta a obok niej stała moja ciemna jak węgiel sowa. Podeszłam ostrożnie do listu i przeczytałam napis:
Nadawca: P.Silvia i P.Mack Redt.
Odbiorca: P. Heroina Meropa Lestrange Riddle.
Z wrażenia usiadłam na krześle, trzęsąc się otwarłam list i zaczęłam go czytać.
Heroino, wiemy o tym do jakiego domu zostałaś przydzielona, i że jest to dom szlam oraz zdrajców krwi, którym teraz jesteś. Mimo to jesteśmy z ciebie dumni. Możesz teraz być naszym szpiegiem. Zapewne zastanawiasz się skąd o tym wiemy.. No więc, odpowiedź brzmi Draco Malfoy. Wiemy też, że groziłaś mu śmiercią. Moja córeczka. Oczywiście pozwalamy Ci zrobić z nim co chcesz, tylko bądź ostrożna, nie chcemy by byle kto dowiedział się o naszej małej tajemnicy. Kochamy Cię. Rodzice.
Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. To była Hermiona,. Energicznym ruchem wstałam i podałam jej list od rodziców.
-Hermiono, ja nie chcę taka być. Nie mam zamiaru nic im o was mówić, mimo to muszę zachowac pozoru i coś im odpisać. Pomożesz mi być normalną? Pomożesz mi stać się sobą? Zaufajcie mi. Proszę.-powiedziałam ze skruchą.
-Oczywiście.- odrzekła Haremiona na co po moich policzkach ponownie spłynęło morze łez.
![](https://img.wattpad.com/cover/147925620-288-k44689.jpg)