Rozdział IV

13 0 0
                                    

Byłam oburzona tym co przed chwilą usłyszałam. Po całej sali roznosiły się okrzyki: "Riddle w Gryffindorze!". Miałam tego dość. Nie zważając na nic po prostu wybiegłam z Wielkiej Sali, gdy byłam już obok drzwi usłyszałam krzykliwy głos Tiary Przydziału:

-Powiedzcie Riddle prawdę!

Nie usłyszałam już nic więcej. Byłam wściekłam, a zarazem zmieszana. Biegłam na oślep, po chwili poczułam silny ucisk za nadgarstek i odwróciłam się. To był Draco.

-Czego chcesz Malfoy!?

-Riddle?! W Gryffindorze?!-krzyczał głośno.-Jak myślisz, co powiedzą twoi rodzice jak się o tym dowiedzą? Hmm?-powiedział tym razem lekko się uśmiechając.

-Oni się nie dowiedzą.-odrzekłam spokojnie.

-Jesteś tego taka pewna, mam im o wszystkim donosić...

-Słuchaj Malfoy,-wyjęłam gwałtownie różdżkę i przycisnęłam go do ściany.-jeżeli oni dowiedzą się, że jestem w Gryffindorze, zabiję cię. Nie boję się konsekwencji. Wszyscy w domu będą myśleć, że jestem w Slytherinie.-dodałam stanowczo.-Rozumiesz?-zapytałam.

-Taak..tak, rozumiem.-odpowiedział jąkając się i przytakując głową na co ja zaczęłam śmiać się psychodelicznie.

W moich żyłach płynęła krew moich rodziców. Puściłam Malfoya, a ten od razu uciekł. Odwróciłam się ponownie z zamiarem powrotu do dormitorium, jednak coś mi przeszkodziło. Był to niski chłopiec w okularach.

-To ty tak serio...Nie chcesz być z nami, prawda. Zawsze ciągnęło mnie by Cię poznać, wiesz. Jesteś..wyjątkowa.

-Em.. dziękuję. Nie myślałam, że będziemy w jednym domu Harry. Wiesz ja myślałam, że... no wiesz... Slytherin..Ohhh jestem beznadziejna, co powiedzą moi rodzice..

-Ale oni nie żyją Heroino.

-Harry, wiesz moje życie to tylko stek bzdur. Mogę powiedzieć Ci prawdę, ale musiałbyś złożyć mi wieczystą przysięgę.-na te słowa chłopak wyciągnął do mnie dłoń, no i stało się.

-Harry, to dosyć długa historia. Moi rodzice żyją, Voldemort po walce z tobą w dolinie Godryka ponownie ożył, bo Glizdogon go odnalazł i przywrócił do naszego świata, poza tym on ma swoje horkruksy...

-Horkruksy?

-Tak. To przedmioty, w których ukrywa się cząstkę swojej duszy przez zabicie innego człowieka ma ich siedem, chociaż w sumie to osiem, bo ja jestem ostatnim. Moja matka natomiast nigdy nie odstąpiła go ani na krok. To najlepsza śmierciożerczyni jaką znam. Oboje żyją i ukrywają się pod postacią naszych służących. Silvii i Marck'a.

-Hera, czy ja mogę Ci jakoś pomóc?!

-Tak. Bądź przy mnie zawsze.

-Obiecuję.-powiedział chłopiec po czym wróciliśmy wspólnie do naszego dormitorium.

Jak się na miejscu okazało dormitorium dzielę z Hermioną Granger. Polubiłam ją mimo jej statusu krwi. Sama teraz jestem zdrajcą, powinni mnie zamordować, ojciec pewnie i tak to zrobi jak już dowie się prawdy. Hermiona wytłumaczyła mi, że nauczyciele nie mięli mi za złe, że uciekłam z sali, tylko Harry strasznie się tym przejął. Wieczorem wyszłyśmy jeszcze do Pokoju Wspólnego gdzie spotkałyśmy Rona i Harry'ego.

-Cześć chłopcy. -powiedziałam.

-Cześć.-odrzekli niemalże jednocześnie.

-Miło was tutaj widzieć.-(Hermiona)

-A tak właściwie Heroino, wybacz, że pytam, ale czy mam się Ciebie bać...- (Ron)

-Nie! Nie ma takiej potrzeby! Spokojnie, bardzo was lubię, na celowniku mam tylko Malfoya.

-Dla Ciebie normalne jest mordowanie?-(Harry)

-Wiesz, to zależy. Zostałam wychowana w atmosferze grozy i nienawiści, widziałam już chyba wszystko, więc mordowanie nie jest mi obce. Zresztą byłam do tego zmuszana...

-Przepraszam, nie powinienem.-(Harry)

-Spokojnie. Nic się nie stało Harry.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.

-To co, teraz wszyscy w czwórkę się przyjaźnimy?- zapytała Hermiona.

-Oczywiście! -wykrzyczeliśmy wszyscy razem i zaczęliśmy się śmiać.

Po głębszym poznaniu ich wszyscy dowiedzieli się całej prawdy o moim życiu, ale na wszelki wypadek i oni złożyli wieczystą przysięgę.

-Wiecie, jest już późno, ja może pójdę się położyć...-zaczęłam.

-Heroino, za chwilę do ciebie przyjdę.- powiedziała Hermiona.

-Dobranoc Hera!- krzyknął Potter gdy wychodziłam po schodach do dormitorium.

-Tak..-odparłam tylko cicho i zamknęłam niezauważalnie drzwi.

Po chwili wróciła do mnie Hermiona, wyglądało na to, że po prostu pożegnała się z chłopakami i do mnie wróciła.

-Martwisz się prawda..?- zapytała ze słyszalną w głosie troską.

-Wiesz, to ciężkie kiedy twoja rodzina to śmierciożercy, którzy od urodzenia wpajają Ci, że Gryffindor to zło, to szlami i zdrajcy krwi, że liczy się tylko Slytherin i czysta krew, że tak od pierwszego dnia życia moje losy były przesądzone, że jeżeli nie będę taka jak Oni to mnie zabiją, po co im taka JA?! A najgorsze jest to, że o wszystkim ma im donosić Malfoy. Zagroziłam mu śmiercią, ale to i tak prędzej czy później się stanie, a mi nic nie udowodnią. Mam ojca potwora, matkę potwora, JA JESTEM POTWOREM!

-Heroino, uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Pomożemy Ci. Ja, Ron  i Harry. Razem wszystko możemy. A teraz proszę Cię połóż się spać, jest już późno i nie martw się tyle! Rano mamy zajęcia od 8:00, a jest jeszcze śniadanie. Dobranoc kochana!

-Dobranoc Hermiono. Dziękuję, że jesteś.- na te słowa ta tylko szeroko się uśmiechnęła i odpowiedziała

-Zawsze będę.- po tych słowach zasnęłam.

Rano obudziłam się  i rozejrzałam wokół siebie. Znowu śnił mi się koszmar. Na moim biurku leżała mała koperta a obok niej stała moja ciemna jak węgiel sowa. Podeszłam ostrożnie do listu i przeczytałam napis:

Nadawca: P.Silvia i P.Mack Redt.

Odbiorca: P. Heroina Meropa Lestrange Riddle.

Z wrażenia usiadłam na krześle, trzęsąc się otwarłam list i zaczęłam go czytać.

Heroino, wiemy o tym do jakiego domu zostałaś przydzielona, i że jest to dom szlam oraz zdrajców krwi, którym teraz jesteś. Mimo to jesteśmy z ciebie dumni. Możesz teraz być naszym szpiegiem. Zapewne zastanawiasz się skąd o tym wiemy.. No więc, odpowiedź brzmi Draco Malfoy. Wiemy też, że groziłaś mu śmiercią. Moja córeczka. Oczywiście pozwalamy Ci zrobić z nim co chcesz, tylko bądź ostrożna, nie chcemy by byle kto dowiedział się o naszej małej tajemnicy. Kochamy Cię. Rodzice.

Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. To była Hermiona,. Energicznym ruchem wstałam i podałam jej list od rodziców.

-Hermiono, ja nie chcę taka być. Nie mam zamiaru nic im o was mówić, mimo to muszę zachowac pozoru i coś im odpisać. Pomożesz mi być normalną? Pomożesz mi stać się sobą? Zaufajcie mi. Proszę.-powiedziałam ze skruchą.

-Oczywiście.- odrzekła Haremiona na co po moich policzkach ponownie spłynęło morze łez.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 25, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Po mamusiWhere stories live. Discover now