Hinata Shōyō
Szłaś spokojnie do szkoły. Świeże powietrze, śpiew ptaków i przyjemna cisza w okół. Wydawałoby się, że sceneria idealna, ale jak zwykle nic nie może być perfekcyjne.
Usłyszałaś krzyk. Odwróciłaś się w stronę głosu i zobaczyłaś rozpędzonego chłopaka jadącego na rowerze. Szybko zeszłaś mu z drogi, ale on i tak nie zdążył wychamować i zaraz potem się wywrócił.
Przestraszyłaś się nie na żarty i szybko pobiegłaś sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
- Trzymasz się? - zapytałaś zmartwiona. W tym momencie ognistowłosy spojrzał na Ciebie i szeroko się uśmiechnął.
- Tak! Wszystko w porządku! Dziękuję za troskę! - uśmiechnęłaś się na jego entuzjazm.
- Nie ma za co. Jestem [t/i] [t/n], a ty?
- Hinata Shōyō, a czy ty przypadkiem nie chodzisz do Karasuno? - kiwnęłaś twierdząco w odpowiedzi głową - Ja też! Poznałem po mundurku. Chciałabyś razem pójść do szkoły?
- Pewnie Shō-chan! - i tym ciekawym porankiem rozpoczęłaś równie ciekawy dzień.
Kageyama Tobio
Szłaś do automatu po Twój ulubiony sok [smak soku]. Będąc już prawie u celu usłyszałaś zirytowane prychnięcia. Wychyliłaś się zza rogu i zauważyłaś chłopaka siłującego się z automatem.
Pewnie mu zeżarło hajs. Od razu przeszło Ci przez myśl, więc postanowiłaś się nad nim zlitować.
- Wcięło Ci kasę? - zapytałaś, wychodząc ze swojej kryjówki.
- T-tak. - odparł wyraźnie zakłopotany.
- No to patrz młody. Jeśli chodzisz do tej szkoły musisz znać kilka trików. - podeszłaś do automatu i kopnęłaś go w bok, sprawiając że wyleciało to co maszyna zatrzymała. Przy okazji wypadł jeszcze sok po który szłaś i mleko, więc stwierdziłaś że nie zmarnujesz okazji. Biorąc butelkę w rękę, a kartonik rzucając chłopakowi powiedziałaś. - Biorę to jako podziękowanie za pomoc.
- Jak się nazywasz? - zaptał, zaintrygowany chłopak.
- [t/n], a ty dzieciaku?
- Kageyama.