R.1 Cz.1

674 46 19
                                    

Tytuł: Burn, baby, Burn!
Podsumowanie: Harry Potter uwielbia oglądać rzeczy, które płoną! Przed-Hogwartem. Pyromaniac! Harry.

Zastrzeżenie: nie posiadam i nigdy nie będę posiadał Harry'ego Pottera.

-x-X-x-

Zaledwie ośmioletni Harry Potter w nienormalnie dużych ubraniach uśmiechnął się rozradowany, kiedy otworzył małe drzwi do schowka na miotły, w końcu uwalniając się z więzienia. Jego gruby wujek, Vernon Dursley, "szlachetny dżentelmen" wspólnoty, zapomniał zamknąć drzwi tak jak zwykle w nocy. Bardzo duży błąd i prawdopodobnie ostatni, jeśli Harry miałby coś z tym zrobić.

Chorobliwie blady chłopiec, czołgając się na rękach i kolanach, szybko podniósł się i rozejrzał. Zbliżała się północ, ale widział, jakby był zmierzch, ponieważ na nocnym niebie świeciła pełnia księżyca, rozświetlając cały dom przez szerokie okna. Z pokoju wujostwa dobiegały tylko odgłosy, chrapanie i zegara ściennego, który tykał z każdą sekundą.

Wciąż się uśmiechając, wszedł niedbale do kuchni i bez trudu otworzył tylne drzwi, wyślizgując się na zewnątrz. Czekał wiele lat, aby móc zemścić się na swoich krewnych, a teraz miał swoją szansę. Całe psychiczne i fizyczne znęcanie się, jakiego doznał od czasu, gdy został porzucony na progu ich domu gdy miał roczek, miało zostać spłacone z odsetkami. 

Lekko podskakując, podszedł do szopy swego wuja, nucąc cicho melodię, którą usłyszał poprzedniego dnia w telewizji, gdy był zamknięty w komórce.To była optymistyczna melodia, która w tym momencie wydawała się odpowiednia, tuż przed zemstą. Niedługo będzie wolny, coś, za czym tęsknił każdym włóknem w swoim małym, nadużytym ciele.

Schylił się, podniósł małą mateczkę powitalną*, znajdującą się przed drzwiami szopy i podniósł mały klucz, który był pod nią. Umieścił go w dziurce od klucza w małym mosiężnym zamku, kręcąc nim w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, uzyskując ciche kliknięcie. Odczepiając go od metalowych drzwi, odrzucił go gdzieś na bok i ostrożnie otworzył drzwi, upewniając się, że robi tak mało hałasu, jak to możliwe, nie chcąc obudzić swoich krewnych i wpakować się w kłopoty. Wchodząc do środka, wymacał włącznik światła obok ramy drzwi. Jego uśmieszek powrócił, kiedy zobaczył szafkę w drugim rogu pomieszczenia wypełnioną różnymi trującymi i łatwopalnymi cieczami.

Dlaczego był szczęśliwy, widząc coś takiego? No cóż, widzicie, od szóstego roku życia, kiedy po raz pierwszy wziął do ręki zapałki, Harry był zafascynowany ogniem i tym, jakie zniszczenie może zapewnić ten element. Płonące rzeczy stały się dla niego czymś szczególnym, ponieważ nie miał przyjaciół, którzy mogliby zająć jego czas. Ogień był jego jedynym towarzyszem życia, pomagającym mu uderzyć w tych, którzy go uderzyli.

Zaczęło się niewinnie od zwykłego płonącego papieru i innych łatwopalnych przedmiotów, takich jak plastik. Potem zaczął używać puszek z dezodorantem jako miotacza ognia, rozpylając jego łatwopalną zawartość nad otwartym płomieniem zapalniczki. Szybko się jednak znudził i przeniósł na większe cele.

Na przykład w zeszłym tygodniu. Jedna z dziewcząt, które dręczyły go w szkole, stała się trochę bardziej... denerwująca według jego gustów i postanowił coś z tym zrobić. Kradnąc zapalniczkę z szuflady biurka nauczyciela przed obiadem, spróbował podpalić jej obrzydliwie jaskrawą różową sukienkę. Niemal udało mu się to zadanie, ale w ostatniej sekundzie został złapany przez Dudleya, jego otyłego kuzyna, który przypominał świnię-w-peruce. Miał w związku z tym kłopoty w szkole jaki i w  domu, prawdopodobnie najgorsza z dotychczasowych kar. Szkoda, że ​​nie był w stanie zrobić nic więcej, niż zepsuć koniec jej sukienki, byłoby zabawnie zobaczyć, jak ta snobistyczna dziewczyna biegnie jak kurczak, który stracił głowę.

Burn, baby, Burn! =Tłumaczenie=Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz