Peter od wielu tygodni dusił w sobie gniew, smutek i zazdrość. Pojawienie się nowej osoby w życiu Wade'a bardzo mu przeszkadzało. Nie spędzali ze sobą tyle czasu co kiedyś, czasami nie widział go nawet kilka dni, przyzwyczajony do bycia z nim codziennie. Ta rozłąka powoli rozrywała serce Spider-Mana na kawałeczki. Nie raz tłumaczył ukochanemu swoją stronę, swój ból, złość, a ten go zbywał, nie rozumiał uczuć, które szarpały Peterem. W końcu przestał się przyznawać.
Na początku był wyrozumiały, mimo rosnącej zazdrości. Później starał się wyciągać ze wspólnych spotkań ile się dało, w końcu nie wiedział kiedy znów zobaczy Wilsona. Aż doszło do momentu, w którym czuł się wyprany z uczuć.
Kochał mężczyznę to fakt, ale smutek nie pozwalał mu się cieszyć spędzonymi razem chwilami, myślał tylko o pustce, którą zastanie, kiedy Wade ponownie opuści ich mieszkanie. Z łzami cieknącymi po policzkach podjął decyzje - postanowił dać swojemu partnerowi ostatnią szansę.
Uniósł głowę na dźwięk przekręcanego zamka i wstał z kanapy widząc sylwetkę mężczyzny w drzwiach.
- Oto i mój Peter Booy! - Wade rozłożył ramiona, a nastolatek nie byłby sobą gdyby nie wbiegł w nie i nie otulił szczelnie wyższego. Poczuł całusa we włosy praktycznie równomiernie z łzami. - Dobra przylepo, muszę zgarnąć kilka świeżych ubrań i wracać do Ness.
- C-co? - Spytał czując rosnącą gule w gardle. - Żartujesz sobie ze mnie, tak? - Odsunął się na kilka kroków i napotkał zdziwione spojrzenie Wilsona. - Nie ma Cię dniami i nocami, nie masz dla mnie w ogóle czasu. - Podniósł głos. - A kiedy przychodzisz to tylko po to, żeby zaraz znowu wyjść? - Spytał przez łzy.
- Kochanie, Vanessa mnie potrzebuje, mała mnie potrzebuje. Ja.. muszę. - Westchnął opuszczając zrezygnowany ręce.
- A myślisz, że ja Ciebie nie potrzebuję? - Spytał. - Wiesz co, daruj sobie. - Prychnął, przerywając starszemu, zanim ten nawet zaczął mówić. Odwrócił się do stolika i przysiadł na kanapie, biorąc w dłoń kubek z herbatą. Myślał nad słusznością swojej decyzji, kiedy Wade pakował ubrania do sportowej torby.
- Pajączku.. - Przykuł do siebie uwagę młodszego. - Do zobaczenia niedługo? - Spytał.
- Pewnie. - Peter wzruszył ramionami, wracając wzrokiem do kubka. - Wade! Czekaj.. - Wstał zerkając na starszego mężczyznę, na ramieniu miał on ramię torby, drugie luźno opadało wzdłuż ręki. Dłonią trzymał klamkę od zewnętrznej strony drzwi, gotów zamknąć je w każdym momencie. Czuł jego pytające spojrzenie na swojej twarzy, jednak to w tym momencie nie było najważniejsze. Nastolatek patrzył na niego tak jak za pierwszym razem, gdy zobaczył w nim kogoś więcej niż gościa, który uratował mu życie. Powoli studiował każdą z blizn, chociaż znał je wszystkie na pamięć. Przejechał palcami po jego policzku, kciuk niepewnie przetarł usta zanim nastolatek oblizał swoje i delikatnie naparł nimi na te należące do wyższego.
Całował go czule, czując jedną z dłoni na swoim biodrze, powoli sunącą wyżej - pod koszulkę. Zadrżał pod przyjemnym ciepłem rozchodzącym się na jego chłodniej skórze. Starał się zapamiętać każdy moment, każdy detal, uczucie jakie towarzyszyło tej chwili. Chwili nieznośnie przerwanej przez dźwięk przychodzącego powiadomienia.
Odsunęli się delikatnie od siebie, Wade zabrał rękę z ciała młodszego chłopaka by sprawdzić swój telefon. Peter zaś automatycznie poczuł tęsknotę, zwracając uwagę na to, że druga z dłoni ciągle spoczywa na klamce. Uśmiechnął się smutno i wrócił wzrokiem do ukochanego. Czuł jak szklą mu się oczy, jego umysł zapamiętywał ostatnie szczegóły.
- Do widzenia Wade. - Powiedział bez załamanego głosu, ale tuż przed złamaniem swojego serca. Cofnął się do dotychczas wspólnego mieszania. - Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochać. - Przymknął drzwi, nie czekając na odpowiedź. Bał się, że zmieni to decyzję, którą ostatecznie podjął.
Jeśli nie wprowadzę tutaj zmian to będzie to pierwszy, całkowicie napisany rozdział w historii tej książki, wow. To są wstępne podziękowania ode mnie, ponieważ widzę zainteresowanie chociaż aktualnie jedynym publicznym rozdziałem jest Obsada.
But, thanks y'all, see ya in part two - 'no more heroes' soon xo
CZYTASZ
heroes [spideypool]
Fantasíapeter parker budzi się z poczuciem, że to kolejny zwykły dzień, w którym (po szkole) będzie patrolował ulice Queens, nawet nie wie, ile zmieni ten jeden dzień ⊹ that's kinda sad, ale mam tylko prolog i epilog. nic więcej nie napiszę, więc chociaż o...