Jesli myslicie ze to bedzie kontynuacja snu oraz fizyki to nie..
Scotty nie mogl diczekac sie randki z Miychem wiedzial ze igra z diablem gdyz jest z Alex. A ta nie pozwala na rozne ekscezy.
Wiedzial takze ze skonczy z nim gdy ona dowie sie co robi po poludniach.
Tym razem bylo tak samo. Zawsze szedl na spotkania z " kumplem" zestresowany, dlateho nie raz bywalo tak ze sie zakleszczyli....
Ale jednak nie mogl sie powstzrymac od teho co robil. Zawsze potrzebowal bliskowfi tej samej plci.
Scott zostal Mitcha w ideapnej pozycji do wjechania w dupala, ale sie powstrzymal wiedziql ze tym razem to Mitch ma wkladac.
- och scotty jestes juz... - mruczal zalotnie. - mam dzisiaj slurcz macicy potrzebuje natychmiast.
Scott jak zwykle otwary na szybkie numerki nie zastanawial sie nad tym zbyt dlugo i bral sie do roboty.
Gdy przyszla zmiania na to by Scott nurkowal. Otworzyly sie drzwi i ten nie trafil.
- Ejj Scott w row a nie nad. - leknal Mitch
- CO TU SIE ODJANIEPAWLA!!!! WIEDZIALAM ZE WY ZE SOBA KRECICIE! NIENAWIDZE CIE SCOTT. SPIERDALAJ. I JIE WRACAJ DO DOMU.
Zamknaszwy dzrzwi wyszla sama roztrzesiona zostawiajac ich w niekomfortowej sytuacji. Biegla na oslep.
(JAK W TYPOWIM FANFIKU)
W calej histerii wparla na umiesnionego mezczyzne i odbila sie od niego.
- JAK CHODZISZ CWELU.
- Mloda damo wyrazaj sie. I uwazaj na jezyk.
W tym momencie sie usmiechmal i wyciagnal do niej reke by ta mogla sie podniesc.
- Jestem Steve....*
- Jack jestem w ciazy- oznajmila przeszczesliwa Joanna.
- KOCHANIE TAL SIE CIESZE! - wykrzyknal Jack i najmocnije jal tylko mogl uscisna swa ukochana przy okazji calujac ja w nos.
* Joanna przepraszam
DZISIAJ DWA NA DZIEN GOWNIAKA. ROZPIESZCAM WAS.