- Po drugie - ciągnął Mike - tata sprzedał jej dom . I po trzecie , rzucił pracę kuratora.
Hej , to jest całkiem fajne - wykrzyknął , próbując przychwycić szkic konia rasy shire , ciągnącego furgon z beczkami z piwem. Jinny jednak szybkim ruchem schowała rysunek do pudełka.
- Wiesz , czemu tata tak nagle rzucił pracę ? - zapytał Mike.
Jinny sama nie była pewna , choć miała swoje przepuszczenia .
- Pamiętasz Paulę Hay ?
Mike zastanowił się . Jak przez mgłę kojarzył dziewczynę z krostami na twarzy , która cały czas chichotała. Przez te wszystkie lata przez ich dom przewinęło się tyle dzieciaków , z którymi pracował tata , że ich twarze zatarły się Mike 'owi w pamięci.
-Uhm..... - potwierdził bez przekonania.
- No , więc wydaje mi się - ciągnęła Jinny , związując pudełka sznurkiem. - że to z jej powodu.
Wsadziła ją do więzienia tylko dlatego ,że nigdzie indziej nie było dla niej miejsca. Tata nie mógł nic zrobić , żeby ich przytrzymać , a ona była niewiele starsza od Petry.
- A co zrobiła?
- Kradła jedzenie z supermarketu. Wcześniej też inne rzeczy.
Jinny zacisnęła mocno sznurek. Nie chciała myśleć o Pauli Hay. Podsłuchiwała rozmowę rodziców tego dnia , kiedy tata wrócił z sądu. Gdyby nie to , że było to całkowicie nieprawdopodobnie i zupełnie niemożliwe , Jinny pomyślałaby ,że tata płakał .
Kiedyś zabrał ją ze sobą do domu państwa Hay. Pamiętała pomarszczone niemowlęcia wracał do niej w złych snach.
- Nie zobaczymy jeż więcej Kena - stwierdził Mike z żalem w głosie.
- To prawda - przyznała Jinny , szarpiąc jeszcze mocnej za sznurek.
O Kenie również wolała nie myśleć. Ken nie był zwykłym chłopcem. On nie szukałby w Finmory arabskiej klaczy , ale uskrzydlonego konia , który potrafił wzbić się w przestworza. Ken zawsze wiedział , co należy powiedzieć , kiedy Jinny pokazywała mu swoje prace. Kiedyś pojawił się zupełnie znienacka pod drzwiami ich mieszkania z osiodłanym łaciatym kucykiem i zabrał Jinny na przejażdżkę po Stopton. Jinny nie wiedziała go już od ponad trzech miesięcy , odkąd skończył mu się nadzór kuratorski. Dopóki jednak mieszkali w Stopton , zawsze mogła się spodziewać , że znów pojawi się znienacka pod ich drzwiami. Jak miał jednak odnaleźć ich w Finmory ?
- Chcesz zobaczyć moją niespodziankę ? - zapytał Mike.
Zaprowadził ją do swojego pokoju i otworzył opróżnioną już wcześniej szafę . Na podłogę wyskoczyły trzy puszyste kociaki.
- Tylko one zostały w sklepie dla zwierząt , więc podarowali je mi w prezencie.
Jinny podniosła delikatnie czarnego kotka. Wczepił się pazurkami w jej bluzkę i otarł łepkiem o rękę .
- To nasze pierwsze zwierzęta - szepnęła Jinny.
- Kolacja gotowa - krzyknęła pani Manders . - Chodźcie jeść !.
Jinny jednak jej nie słyszała .
- One są pierwsze - powtórzyła i zobaczyła nagle , jak z szafy wychodzą psy , koza , kaczki i kury , i wszystkie stworzenia , które czekały na nich w Finmory. Jinny marzyła o nich przez całe życie , z największa radościa czekała jednak na konie .
W wyobraźni widziała już złotawe konie palomino i nakrapiane konie rasy appaloosa , kuce norweskie i szetlandzkie , emerytowane konie wyścigowe i konie dorożkarskie , a nawet osiołki , pasące się wszystkie razem na łące .
- Konie , kuce i źrebięta , o tak ! - szepnęła .
Jednak nie jutro , ale już pojutrze jej marzenia zaczną się spełniać...
*******************
Hejka
Przepraszam za długą nieobecność jeszcze mam szkołę.
Wynagrodzę wam za to że czekaliście .
W następnym rozdziale dowiecie się gdzie znalazła Shanti.
Miłego dnia życzę : ]
CZYTASZ
"Na ratunek Shanti "
AdventureJinny Marders wraz z rodzicami wyprowadza się z miasta do położonej wśród dzikich szkockich wzgórz wioski Finmory.Ma tylko jedno marzenie- chciałaby mieć własnego kucyka. Gdy jednak los stawia na jej drodze źle traktowaną przez cyrkowców klacz o imi...