Szokująca wiadomość cz.2

32 0 0
                                    


Na lekcji Snap'a: (Lekcja jest napisana w postaci dialogów)

- Będziecie dziś przyrządzać Amortencję - powiedział chłodno Snape. -Będziecie pracować w parach. A więc losujemy-powiedział i uśmiechnął się jadowicie.  - Pan Potter z panią Parkinson, Blaise  Zabini z  Weasley, Malfoy z Johnson...

-Że co?! Czy ja dobrze słyszałam?! Mam być z tą pokraką w parze?! - powiedziałam

- Nie pozwalaj sobie Johnson - warknął blondyn

- Tak dobrze pani słyszała. Losowanie to losowanie, niestety nie mogę nic zrobić. - powiedział

- Nie bój się Johnson, ja nie gryzę - powiedział z cwanym uśmieszkiem na buzi

- Spierdalaj 

- Panno Johnson, proszę się wyrażać bo w przeciwnym wypadku będę musiał odjąć pani punkty - upomniał mnie Snape. Dla mnie zawsze był inny, taki miły. Mogłam, że tak powiem robić co chce i kończyło się to tylko upomnieniem, za to Harry za lekko pogniecioną szatę dostał szlaban i odjął nam punkty.

- A więc kto powie mi co to jest Amortencja? - zapytał nauczyciel, a ja podniosłam rękę

- Amortencja to najsilniejszy na świecie. Nie wzbudza prawdziwej miłości, powoduje jedynie silne zauroczenie albo obsesję.Łatwo poznać ją po szczególnym, perłowym połysku i oparach tworzących charakterystyczne spirale. Siła tego eliksiru zależy od długości jego przetrzymywania. Zapach Amortencji każdy odczuwa inaczej, w zależności od tego, co go najbardziej pociąga.

 Zapach Amortencji każdy odczuwa inaczej, w zależności od tego, co go najbardziej pociąga

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Świetnie, jest pani jedyną nadzieją Gryffindoru panno Johnson. 20 pkt. dla Gryffindoru, a teraz bierzcie się do roboty.

Przez całą lekcje Malfoy tylko siedział i się na mnie gapił. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam:

- Dam ci zdjęcie, starczy na dłużej

- Bardzo chętnie - powiedział i uśmiechając się

- Idiota...

- A ja Draco - uśmiechnął się perfidnie, a wtedy spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach. Kiedy to zobaczył od razu powiedział:

- Okej, okej przepraszam

- Do czego doszło... Żeby sam książę Slytherinu mnie przepraszał - powiedziałam i prychnęłam pod nosem. 

Nasz to znacz mój eliksir był najlepszy, w nagrodę nauczyciel dał nam Felix Felicis, każdemu po 1 fiolce. Wszyscy wyszli już z klasy. Ja też właśnie miałam wychodzić ale zatrzymał mnie Snape:

Morgana, zaczekaj chwilę - wow, pierwszy raz zwrócił się do mnie po imieniu, muszę przyznać byłam lekko zszokowana.

- O co chodzi panie profesorze?

- Widzisz rozmawiałem z twoimi rodzicami i kazali mi wyjawić ci prawdę...

- Jaką prawdę?! Skąd pan w ogóle zna moim rodziców?!

- Otóż... jak wiesz nigdy nie poznałaś swojego ojca chrzestnego

- Tak, a jaki to ma związek z panem? - zapytałam z lekką pogardą w głosie

- Ja jestem twoim ojcem chrzestym

- Że co?!!!  Pan kłamie... To nie..

- Nie Morgano, nie kłamię, rozumiem, że jest ci trudno się z tym pogodzić, więc nie muszisz przychodzić na eliksiry do końca miesiąca

- To ja już pójdę... Do widzenia

- Do widzenia


 Siedziałam właśnie na błoniach rozmyślając na tym co przed chwilą usłyszałam. Ta informacja to dla mnie duży szok. Okazuję się, że przez 7 lat uczył mnie mój ojciec chrzestny...  To dla tego zawsze był dla mnie taki miły...Nie, po prostu nie wierzę... Dzisiaj już nic bardziej nie zepsuje mi tego dnia... Do rodziców też mam żal. Jak oni mogli to ukrywać przez tyle lat. Jestem wściekła. Ale w tej całej sytuacji jest jeden plus. Nie muszę do końca miesiąca chodzić na eliksiry. Nie, nawet to mnie nie uspokoiło. Moja złość ciągle rosła. W pewnym momencie wyjęłam różdżkę i zaczęłam rzucać zaklęciami w najbliższe drzewo jakie znalazłam. Kiedy już nie wytrzymywałam, a moja złość wciąż rosła drzewo stanęło w płomieniach. Przeraziłam się. Kiedy się uspokoiłam drzewo zgasło. Tak po prostu zgasło. Bez pomocy wody... To było dziwne. W sumie to dobrze bo przez to moja złość wyparowała a ja poczułam się lepiej. Przynajmniej na jakiś czas. Zaczęło mi się robić ciemno  przed oczami. Jedyne co pamiętam to szarookiego blondyna, który spanikowany podbiegł do mnie i złapał kiedy miałam upadać. Później była już tylko ciemność...

 Później była już tylko ciemność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

639 słów :)

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ;)






Morgana - zmieniasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz